„Optymalizacja zasobów ludzkich” w PKS Łomża
Kilkanaście osób ma zostać zwolnionych z PKS Łomża. Z nieoficjalnych informacji jakie krążą wśród pracowników wynika, że związki zawodowe w spółce otrzymały już listę z nazwiskami ponad 20 pracowników, z których kilkunastu ma zostać zwolnionych. O potwierdzenie tych informacji jeszcze we wtorek zwróciliśmy się do władz należącej do samorządu województwa spółki, ale dotychczas żadnej odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Niemniej w ostatni piątek, podczas nadzwyczajnej sesji sejmiku województwa podlaskiego w Białymstoku, prezes PKS Łomża Adam Wykowski mówił o „optymalizacji zasobów ludzkich” w spółce. Ta miałaby nastąpić przez redukcję zatrudnienia i przeniesienie części pracowników do firm, którym prezes zamierza powierzyć w outsourcing części usług spółki.
Informacje o rzekomo przekazanej związkowcom liście osób do zwolnienia krążą wśród pracowników PKS Łomża na zasadzie tajemnicy poliszynela. Podobno w przyszłym tygodniu zaplanowane są rozmowy na ten temat ze związkowcami. Przekazywana w ukryciu informacja i spekulacje kto miałby znaleźć się na tej liście wywołuje strach wśród pracowników. Słowem kluczem mają być „stanowiska niekonieczne”. Takiego określenia użył prezes PKS Łomża Adam Wykowski w ostatni piątek, podczas nadzwyczajnej sesji sejmiku w Białymstoku poświęconej trudnej sytuacji w przejętych kilka lat temu przez samorząd województwa spółkach. To on tłumacząc to bardzo trudną sytuacją finansową PKS Łomża mówił o „optymalizacji zasobów ludzkich spółki”. To redukcja zatrudnienia.
- Dotyczy ona stanowisk niekoniecznych – mówi prezes PKS Łomża wskazując, że w pierwszej kolejności zwalniane mają być osoby „które mają realną szansę na zatrudnienie u innych pracodawców lub osoby które mogą ubiegać się o świadczenia przedemerytalne”.
Kolejnym elementem optymalizacji - według prezesa Wykowskiego - mają być prowadzone już przez niego rozmowy „aby część pracowników przeszła do innych firm, którym zostaną powierzone usługi pomocnicze”. Prezes radnym województwa nie powiedział ani ile osób planuje zwolnić, ani jakie usługi oddać w outsourcing.
- Pewnie zwolnienia nie będą dotyczyły kierowców, bo oni tworzą związkową siłę – komentują słowa prezesa proszący o zachowanie anonimowości pracownicy PKS-u.
Póki co urząd pracy w Łomży, który zgodnie z prawem musi być informowany o zamiarze zwolnień grupowych i - jak mówi Hanna Huszcza, rzeczniczka PUP - zazwyczaj jest informowany także o zwolnieniach na mniejszą skalę „aby móc coś zwalnianym zaproponować” - nie dostał żadnego, nawet nieoficjalnego, sygnału z PKS-u o przygotowywanej „optymalizacji zasobów ludzkich”. To ważne, bo trzeci z jej elementów ma opierać się o PUP.
- Może się okazać, że niezbędnym będzie występowanie o staż do urzędu pracy – mówił radnym sejmiku prezes prezes Wykowski sugerując, że stażyści mieliby zastąpić zwalnianych pracowników.
„Kowal zawinił, a Cygana powiesili”
Popadającej w coraz większe kłopoty finansowe spółce PKS Łomża przed miesiącem zabrakło na wypłaty pensji pracownikom „na stanowiskach robotniczych”. Sytuację uratowała zgoda zarządu województwa na zaciągnięcie kredytu odnawialnego na hipotekę w wysokości 400 tysięcy złotych. Kilkanaście dni później „na własną prośbę” odeszła przewodnicząca Rady Nadzorczej spółki reprezentująca w niej właściciela czyli zarząd województwa podlaskiego. Efektem zamieszania był także wniosek opozycji sejmikowej o sesję nadzwyczajną, która odbyła się w ubiegły piątek.
- To co nam tam przedstawiono to była kpina – mówi Marek Olbryś (PiS) radny sejmiku z Łomży. - Marszałek Jarosław Dworzański był nieprzygotowany. On nie wie co się dzieje w spółkach, choć biuro właścicielskie podlega bezpośrednio pod niego. Zasłanianie się tajemnicą handlową, to kpina.
Radny Olbryś z oburzeniem przyjmuje także informacje o rzekomych zwolnieniach w łomżyńskim PKS.
- Na początek trzeba zwolnić tych, co nieudolnie zarządzają spółką – mówi Olbryś przypominając, że prezes Wykowski funkcje sprawuje bodajże 7 rok.
Były wicedyrektor jeszcze państwowego PKS Łomża Robert Czapla, który później był m.in. prezesem zarządu w Polskiego Holdingu Farmaceutycznego oraz doradcą prezydenta Łomży ds. ekonomicznych podkreśla, że od dokonanej jedynie zmiany przewodniczącego rady nadzorczej PKS-u Łomża nie przybędzie, ani pieniędzy, ani nie zwiększy się liczba pasażerów.
- Przewodniczącą rady nadzorczej PKS Łomża była niedoszła posłanka z PO – podkreśla Robert Czapla. - Gdyby była osobą kompetentną to spółka nie popadłaby w poważne tarapaty finansowe. Obsadzanie składu rady nadzorczej partyjnymi kolesiami z PO, a tym bardziej kolesiami z Białegostoku, łomżyńskiej Spółce nie przyniosło nic dobrego. Najbardziej niepokoi, iż marszałek Dworzański, wraz z towarzyszami z zarządu województwa, nie dostrzegają swoich złych decyzji i nie próbują podjąć kroków, aby naprawić sytuację w łomżyńskim PKS-ie, bo zmiana przewodniczącego rady nadzorczej nic nie pomoże. Cała Polska mogła w internecie oglądać film nakręcony ukrytą kamerą w jednej z zajezdni należącej do PKS Łomża. Wtedy zarząd województwa udał, że nie ma problemu. Jak widać problem wrócił, ale w większym wymiarze.
Jacek Karwowski, były już pracownik PKS Łomża, który został zwolniony właśnie za ujawnienie afery paliwowej powtarza, że z jego szacunków wynikało, że rocznie na kradzieżach paliwa PKS może tracić około pół miliona złotych.
- Gdy te metody kontroli paliwa, które proponowaliśmy już kilka lat, zostały wprowadzone nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że dzisiaj to przedsiębiorstwo byłoby w zupełnie innej sytuacji finansowej – mówi, były starszy rewizor w PKS Łomża.