środa 9.03.2005
Kurier Poranny - Zderzył się z karetką, skłamał, że to żona Gazeta Współczesna - Nadrabiają zaległości Gazeta Współczesna - Wespół w zespół Gazeta Wyborcza - Rezygnacja szefa policji w Łomży
Ja was wszystkich załatwię! Całe pogotowie, policję też. Z moimi wpływami mogę wszystko - tak odgrażał się w poniedziałek Leszek Tyszka, zambrowski radny, który spowodował wypadek. Jego auto najechało na białostocką karetkę. Radny: To nie ja prowadziłem, tylko żona. Lekarze pogotowia: Kierowcą był mężczyzna, nie kobieta i to on jest winien.
Co się stało? W poniedziałek około godziny 15 na jednej z zambrowskich ulic kierowca volkswagena uderzył w tył jadącej karetki pogotowia.
- Woziliśmy pacjenta do Warszawy. Wracaliśmy i w Zambrowie uderzył w nas rozpędzony volkswagen - opowiada Eugeniusz Lisowski, kierowca karetki pogotowia. - Mężczyzna chciał się z nami dogadać, nie chciał wzywać policji. Odmówiłem.
Wówczas zdenerwowany Leszek Tyszka trzasnął drzwiami i odjechał w kierunku pobliskich bloków.
- Tuż przed przybyciem drogówki sprowadził swoją żonę i powiedział, że to ona kierowała autem - twierdzi st. post. Kamil Tomaszczuk z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Kto kłamie?
- To jakaś kpina - denerwuje się kierowca pogotowia. - Przecież wszyscy widzieliśmy kto wysiadł z samochodu.
Nam również Leszek Tyszka wmawiał wczoraj, że nie prowadził dzień wcześniej pojazdu.
- Nie miałem żadnego wypadku. To moja żona miała kraksę, niegroźną stłuczkę - zarzeka się radny. - Kto kłamie? Wszyscy. Ja mam świadków, którzy pod przysięgą zeznają, że było tak, jak ja mówię i koniec.
Policjanci sprawdzili trzeźwość radnego. Alkomat wykazał ponad 1,5 promila.
- Mężczyźnie zatrzymano prawo jazdy - mówi Kamil Tomaszczuk.
Wtedy radny straszył załogę pogotowia i policjantów. Powoływał się na swoje możliwości. Wykrzykiwał, że może zrobić wszystko, ma wpływy i układy w policji.
więcej: Kurier Poranny - Zderzył się z karetką, skłamał, że to żona
Gazeta Współczesna - Nadrabiają zaległości
Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Łomży proponuje właścicielom mieszkań ustalanie wyższych stawek na tzw. fundusz remontowy. – To nie jest podwyżka - mówi Marek Olbryś, zastępca dyrektora MPGKiM w Łomży. – Stawek nie zmieniamy, jeżeli mieszkańcy chcą utrzymać stan zaniedbania budynków.
dynków.
Większość zasobów MPGKiM jest w fatalnym stanie. To efekt wieloletnich zaniedbań i braku inwestowania w budownictwo komunalne. W ostatnim czasie sytuacja zmienia się na lepsze.
– Przez ostatnie dwa lata dotacje z gminy utrzymywały się na wysokim poziomie – mówi Olbryś. – Teraz chcemy zmobilizować właścicieli prywatnych, którzy finansują przecież częściowo wszystkie inwestycje.
Ponad połowa mieszkań komunalnych w Łomży należy do właścicieli prywatnych. Zarząd MPGKiM co roku na spotkaniach z przedstawicielami wspólnot ustala wysokość opłat na fundusz remontowy oraz plan inwestycji, jakie będą w ciągu roku wykonane.
– W ubiegłym roku ustaliliśmy, że od każdego metra powierzchni mieszkania będziemy płacili 80 gr na remonty – mówi jeden z właścicieli. – Teraz zgodziliśmy się na podwyższenie stawki do 1,2 zł. To spora podwyżka procentowa, ale trzeba oszczędzać przez kilka lat, skoro chce się mieć np. ocieplony budynek.
więcej: Gazeta Współczesna - Nadrabiają zaległości
Gazeta Współczesna - Wespół w zespół
Wczoraj mieszkańców Popo-wa, Wojewodzina i Wierzbowa w gm. Grajewo odwiedzali wspólnie listonosz i policjant. Chcą razem dotrzeć do osób starszych i osamotnionych, które najbardziej potrzebują pomocy.
Inicjatorami akcji są mł. asp. Andrzej Łagodziński, oficer prasowy komendy powiatowej policji w Grajewie i mł. asp. Radosław Milewski, dzielnicowy w gminie Grajewo.
- Chcemy przybliżyć mieszkańcom wizerunek dzielnicowego - tłumaczy mł. asp. Andrzej Łagodziński. - Ponadto chcielibyśmy dotrzeć do jak największej liczby osób w podeszłym wieku, których - szczególnie w okresie niezbyt sprzyjających warunków atmosferycznych - nikt nie odwiedza, są zatem pozbawione opieki.
Jan Komosiński jest listonoszem od dziewięciu lat. Chętnie zgodził się na wspólną pracę z policją.
- Kiedyś był problem z bezpańskimi psami, szczególnie na wsiach. Z dzielnicowym przejechaliśmy się po wsi i problem zniknął - wspomina.
- Mieszkańcy czują respekt przed funkcjonariuszem - mówi Komosiński.
więcej: Gazeta Współczesna - Wespół w zespół
Gazeta Wyborcza - Rezygnacja szefa policji w Łomży
Bogdan Rutkowski od wtorku nie jest już komendantem miejskim policji w Łomży. Od wtorku nie jest już nawet policjantem. Złożył raport o odejściu ze służby, który został od razu zaakceptowany
Odejście Rutkowskiego to efekt kolizji, którą spowodował w czwartek wieczorem. Istnieje podejrzenie, że prowadził samochód w stanie nietrzeźwości. Wczoraj w wypowiedzi dla Radia Białystok były już komendant zaprzeczał temu. Swoją decyzję o odejściu z policji tłumaczył koniecznością oczyszczenia atmosfery wokół siebie. Jego zdaniem to przyspieszy i ułatwi postępowanie wyjaśniające, jakie toczy się przeciwko niemu w prokuraturze.
Szef podlaskiej policji mł. insp. Adam Mularz, zwierzchnik Rutkowskiego:
- Złożył on raport o odejściu ze służby, a ja nie miałem podstaw, żeby go nie przyjąć. Nie można tu mówić o żadnej ucieczce od odpowiedzialności, ponieważ na tę chwilę nie ma jeszcze żadnych dowodów winy. Sam raport był krótki i nie było w nim podanych motywów. Mimo to nadal czekam na wyjaśnianie tej sprawy przez swój inspektorat.
Do czasu powołania nowego szefa policji w Łomży, pełniącym obowiązki będzie kom. Władysław Naliwajko.
więcej: Gazeta Wyborcza - Rezygnacja szefa policji w Łomży