A Łomża już wyprzedziła...
Nie ma nic za darmo. Wszystko, to walka o władzę bez opamiętania. Platformie mogą nie pomóc na dłuższą metę: brak porażki w warszawskim referendum, (bo zwycięstwem trudno nazwać wyniki głosowania) i przemówienia arcybiskupa Michalika. Walka trwa na dobre, jest krwawa, a w jej trakcie nie bierze się jeńców. Zresztą jedyny szpital polowy, jaki by się przydał, to szpital psychiatryczny. Później się tam posadzi rannych przeciwników. Teraz trwa walka.
Rząd głównie się broni. Głównie biedny jest. Na razie powstrzymano macierewiczówkę naładowaną smoleńską amunicją. Część okazała się ślepakami. Dzięki temu chłopaki mieli czas żeby skonstruować tarczę. Można w nią bębnić do woli. Wydobywa z siebie tylko rechot teraźniejszości. Otwiera się jednak kolejny front. Okazuje się, że rządowi zagrażają też sześciolatki. Pani Marszałek Kopacz nie zgodziła się na razie na głosowanie nad referendum w sprawie 6-latków w szkołach. Wszystko w trosce o naszych milusińskich, malutkich, delikatnych, niewinnych tiu tiu, podstępnych, przebrzydłych, niewdzięcznych gówniarzy, zdolnych pozbawić władzy. Nie pomoże nawet spacyfikowanie pierworodnych, bo tylko część z nich to kilkuletnie babycomando, zdolne zdetronizować premiera. Referendum szkolne, wiadomo, mogłoby nie skończyć się tak, jak skończyło się to warszawskie, a w dodatku mówiłoby się o tym w całym kraju. Skandal! Że sumienie, że to najmłodsi?! Przecież dorosną i staną się tacy złośliwi jak ich starzy. Nie ma co się nad nimi litować.
Łomża tymczasem wyprzedziła to wszystko, jest ponad gniewy i swary. „Łomża doświadczyła skoku cywilizacyjnego” - słyszę w mieście. Wracam więc czym prędzej do domu. Dobiegam do drzwi i krzyczę – otwórz się! Zarywszy nosem we framugę, zorientowałem się, że jeszcze nie zainstalowali na klatce schodowej urządzenia rozpoznającego właściciela mieszkania po zeskanowaniu siatkówki oka. Zatrzymałem się chwilę, roztarłem bolące miejsca. Myślę sobie – Muszę jechać na stację paliw. Przecież jak jutro zaczną instalować na dachach samochodów te cuda fotowoltaiczne, to już w życiu się dobrego diesla nie powącha. Właściwie, po co ja tak biegam?! Przecież powinni mnie teleportować w dowolne miejsce miasta. Normalnie dotykam się tylko jak kapitan Picard prawą ręką w lewy cycek i fru. Właściwie niepotrzebny mi samochód pod żadną postacią. Zakupy przynoszą mi do domu, a jak sobie będę chciał pograć na Orliku, to sobie dojadę takim ruchomym chodnikiem, jaki mieli Jetsonowie. Tak rozmyślając i marząc o nowej rzeczywistości Łomży, w gówno wdepnąłem na chodniku. Wszystko wróciło do normy. No właśnie, przecież o skoku cywilizacyjnym miasta mówi członek SLD, polityczny potomek tych, dla których cywilizacja jeszcze kilkadziesiąt lat temu oznaczała ocet na półkach i kartki na mięso. Prawda jest taka, że Łomża, owszem, doświadczyła, ale nie „skoku” tylko „demencji”, nie „cywilizacyjnego” a „starczej” jako wyjątkowo wiekowy gród w regionie. Wreszcie, nie „doświadczyła”, a stosunek odbywa z polityką na najwyższych szczeblach. Radio Łomża – Erewań znowu nadaje!
Mariusz Rytel