Wątroba rulez
To ciekawe jest, co człowiek potrafi zrobić sam, ze sobą? W Holandii rozwija się Klinika Dobrowolnej Śmierci, gdzie każdy może sobie zażyczyć podróż na tamten świat. Wycieczka jest ryzykowna, podobnie jak urlop organizowany przez polskie biuro podróży. Nie wiadomo czy Charon będzie trzeźwy, czy wystarczą dwie monety na powiekach, czy policja sprawdziła łódź przed podróżą? No i najważniejsze - jest to bilet w jedną stronę.
Nie ma powrotu. Trzeba się dobrze zastanowić, a po zastanowieniu puknąć w ten durny łeb, niezależnie jak duże jest cierpienie, niedostatek, kalectwo, zawód i inne powody. Tylko, nie za mocno. Mogłoby wyjść na to, że bez ceregieli przekroczymy front walki życia ze śmiercią. Tak od razu, bez pomocy kliniki. Przekroczenie tej granicy jest o wiele łatwiejsze niż podróż z Izraela do Palestyny, lub dawniej przekroczenie Muru berlińskiego. Skutek podobny. Nie to jest, wbrew pozorom najbardziej przerażające. W Japonii kultura, rytualnych samobójstw sięga tysięcy lat wstecz, a obok niej o wiele silniejsza jest troska o życie. Do tego stopnia, że niejeden twardy samuraj płacze, kiedy delikatny płatek z wiśniowego kwiatu spada do rynsztoka. Inna kultura, wychowanie i geopolityka. U nas lata wojen obfitowały w pobór do bitki. Na pierwszy ogień szli zawsze ci, którzy byli aktywni, pracowici, i tej zdrowej roboty uczyli też innych. A nade wszystko uczyli myślenia. Japończyków nikt nie atakował poza lumbago. Ich elity pozostały nietknięte. My byliśmy brani z każdej strony, jak mówią w branży. U nich pogłębiały się na starość stany reumatoidalne, nasi dziadowie nie mieli szans dożyć wieku, kiedy „strzyka w kościach”. Umierali, o wiele młodziej niż my. Szczęściarze! Byle tylko postępowi przodownicy z Holandii nie postanowili zaszczepić swoich pomysłów na kliniki u nas. Mogłoby się przyjąć. Nie tylko patrząc na zapotrzebowanie wśród ważnych ludzi na wysokich szczeblach władzy.
Pewnie z tego poszukiwania ulgi i dążenia do szczęśliwości umęczonych dobrobytem narodów, bierze się najbardziej przerażająca czynność w całej, tej tradycyjnej i tej popkulturowej kulturze śmierci. Do takiej kliniki można sobie zadzwonić! Jak są zawaleni robotą i mówią, że na przykład przed 17.30 się nie wyrobią, można się rozłączyć i zadzwonić po pizzę. Masz człowieku parę godzin niepotrzebnego czasu, można coś przegryźć.
Na szczęście wybawienie dla skretyniałych społeczeństw ich elit przynosi nauka. Okazuje się, że udało się „wyhodować” wątrobę. Na razie to tylko, parę milimetrów, ale komórki macierzyste robią swoje. Najważniejsze, że wszystko działa zgodnie z planem. To jest oczywiście plan natury, a nie rozkład jazdy pociągów. Skuteczność gwarantowana w 100 proc.
To niewielki krok dla pijaków (to oni w powszechnym mniemaniu skorzystają na wynalazku w pierwszej kolejności), a duży dla ludzkości. Wątroba dziś! Jutro MÓZG! - można wypisać na transparentach i ruszyć alejami Ujazdowskimi. Tylko wzór! Trzeba zadbać o odpowiedni wzorzec. To już będzie trudniejsza sprawa.
Mariusz Rytel