Urlop
Uwielbiam być na urlopie. Człowiek może wstać o świcie, żeby przez resztę dnia nigdzie się już nie spieszyć. Można sobie pospać do 5.30. Nie to, co wstawanie do pracy. Mordęga jakiej świat nie widział. Żeby nie kawa i papierosy nie wiem, co zrobiłbym szefowi? Na szczęście, nałogi wpływają na mnie kojąco. Będąc na urlopie, czasami trzeba wstać jeszcze wcześniej. Jeżeli wybieramy się akurat w podróż, żeby wypocząć, człowiek musi się pomęczyć. Nie mówię o burżujskich wypadach do ciepłych krajów. Chodzi o wypoczynek w zimnym kraju. Zimnym, ale własnym. Jak prawdziwy patriota - spływ do Lichenia, czy śladami Dzierżyńskiego, wejdź na Gubałówkę czerwonym szlakiem. Nieważne.
Wracając do zmęczenia wypoczynkiem. Najpierw szybka toaleta, najlepiej podczas joggingu po świeże bułeczki. Później pakowanie tylko najpotrzebniejszych rzeczy. Telefon do znajomego. Może ma jeszcze tę przyczepkę, z której korzystaliśmy rok temu. Wiem. Niby w dzisiejszych czasach nie ma się co martwić. Wypożyczalnie są na każdym kroku. Uwierzcie, wypożyczalni takich „przyczepek” nie ma! Mimo przeciwności losu, kiedyś wreszcie uda ci się jednak spakować, człowieku. Humanitarne podejście ma tu ogromne znaczenie. Specjalnie podkreślam. Gdybyś nie uświadamiał sobie, że jesteś istotą myślącą zamordowałbyś współpodróżników. Nic i nikt, by cię nie powstrzymał. Przy pakowaniu człowiek wchodzi w rejony swoich najskrytszych uczuć. Czarnych jak smoła. Natomiast, jako człowiek tolerancyjny wolisz nie zaglądać do walizek w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: Czego oni tam (...) napakowali? Każdy mężczyzna, kiedy patrzy na dobrze załadowane auto, prezentuje klatę piersiową i podnosi dumnie głowę. Przydałoby się czerwone migające światełko, żeby samolot nie zahaczył. To istna praca dyplomowa z logistyki. Nierzadko do egzaminu trzeba było podejść kilka razy, bo żona i dzieciaki uparły się, że nie pojadą pekaesem. Sukces wypracowany własnymi rękami smakuje w dwójnasób. Nie dość, że spakowałeś wszystko co ci kazali, to jeszcze teść pożyczył drugie auto, którym podróżuje jego córka i wnuki. Jedziesz więc sam, z przodu jako pilot wycieczki. - Za 300 metrów, zawróć! Uciekłbyś gdzieś przed światem gdyby nie głos z GPS-u. Ukryta funkcja wyciszania?! To dlatego był taki tani. Na komfort jazdy możesz sobie pozwolić oczywiście tylko wtedy, kiedy odpowiednio przygotowałeś się do samego aktu jazdy. Zawiera w sobie wszystkie najważniejsze modlitwy – akt wiary, że dojedziesz, nadziei, że bez problemu, i miłości - do drogówki. Tak naprawdę, nie wystarczy się tylko pomodlić. Można zresztą odłożyć ten moment, kiedy nieśpiesznie poruszać się będziemy akurat za pieszą pielgrzymką. To jedno z wielu wydarzeń, które mogą cię spotkać. Trzeba jednak koniecznie przygotować całą masę alternatyw na takie i wiele innych sytuacji. Czy wyjeżdżając sprawdziłeś akurat, którędy jedzie Tur de Pologne?! Możesz się zdziwić. Szkoda też, że ciągle niedoceniana jest strona internetowa Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Jest tam zakładka prezentująca mniej lub bardziej aktualny stan utrudnień drogowych. Remonty, ach te remonty. Należałoby jak najszybciej rozpropagować tę witrynę za granicą. Dzięki temu nie przyjechałby do nas żaden turysta, i byłoby luźniej. Można też na mapie Europy zamazać Polskę na czerwono. No dobra, niebiesko! Polska w budowie. Na urlopie, na szczęście, nikt nie przejmuje się polityką. Za to jej efektami, już tak. W krajowej skali makro i mikroskali rodzinnej jest sporo do zrobienia.
Mariusz Rytel