Wymówka
Po rocznicowych obchodach stan pogody na nowo rozpala Polaków. To temat numer jeden. Może jeszcze nie dziś, ale jutro, kto wie? Każdy kto liczył na to, że późne święta uda się spędzić w prawdziwie letniej atmosferze grupo się pomylił. Siąpi i wieje, na przemian i jednocześnie. Coś jakby gangrena. Tak sobie przynajmniej wyobrażamy. Wygrzać się trzeba, ale brak słońca wymaga dodatkowej aktywności przy piecu. Nikt nie daje gwarancji. Z powodu sporych strat na ubezpieczeniach pogodowych już niebawem skoczą ubezpieczenia komunikacyjne. Jest to kolejny przykład na aktywne wsparcie stanu jakości dróg. Każdy, kto ma samochód, niszczy je bezpowrotnie. Każdego trzeba więc ograniczać w imię wspólnego dobra.
Ma być lepiej. W pogodzie. Chmurki informują, że mimo zgnilizny ciśnienie będzie rosło. Owszem. Ciśnienie wzrasta tydzień w tydzień po wizycie w mięsnym i na stacji benzynowej. Cena cukru przewyższyła już dawno cenę antybiotyków. Leczenie trwa dłużej niż możliwość słodzenia z kilograma. Probiotyki wróciły do łask. Jogurt jest za drogi. Pogoda źle wpływa na humory. W walce o dobre samopoczucie staliśmy się nawet światową potęgą. Już nie tylko gaz z łupków, ale również internet może być przyczynkiem do dumnego wypinania piersi. Mamy pudło w światowym rankingu blogów i przesiadywania przed komputerem. Polacy wylewają swoje żale w świecie wirtualnym, dzięki temu w realu jesteśmy bardziej przyjaźni. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby go nie było. Paradoks. Nie ma go przecież. Wytwór ludzkiej wyobraźni tak samo szybko może się skończyć jak się zaczął. Cóż, kiedy pogoda jest jaka jest, i nie chce się wychodzić z domu. Niby, po co? Roboty nie ma. Jak już coś się trafi, to wiecznie coś od ciebie chcą. Czy w tym kraju nie czyta się statystyk Eurostatu?! Jesteśmy jednym z najbardziej zapracowanych narodów w Unii Europejskiej. To, że w dwanaście godzin ślęczymy nad tym co Duńczykowi zajmuje czterdzieści minut to nie nasza wina. Przez złą pogodę człowiekowi wszystko z rąk leci. Jesteśmy tacy, jaki obraz jawi się w narodowej drużynie piłkarskiej. To nie nasza wina. Ktoś się przeciw nam sprzysiągł. Zaborcy. Aura może dopiec, chyba że zmieni się ją pod wpływem silnego pola magnetycznego. Takie, niedawno postanowili stworzyć ludzie, którzy „pożyczyli” ze żwirowni pod Łomżą trochę miedzianego kabla. Niestety samochód ugrzązł przed przyjazdem policji. Normalnie pech narodowy. Przecież żaden z nas nigdy nie chwali się przed. Najpierw trzeba wykonać, przetestować, a jak się uda zgłosić do urzędu patentowego i do Unii po kasę. Taka, być może, będzie linia obrony. Tylko czy sędzia zechce słuchać? Przez tą pogodę każdy ma migrenę. Było, a jakże, kilka słonecznych dni. To wszystko jednak grubymi nićmi szyta prowokacja, która sprawia jeszcze większy ból i tęsknotę za tym co minęło. Innym jest jakoś łatwiej. U nas leje. Miedwiediew w Smoleńsku. Piękna wiosna. Kiedy, dzień wcześniej, Kamil Durczok stał pod brzozą śnieg z deszczem zapadał obiektyw kamery. Następnego dnia człowiek miał wrażenie, że transmisje telewizyjne pokazują jakiś zupełnie inny zakątek na ziemi. Słonecznie, zielono, spokojnie. Prawdziwe sanatorium w miejscu wiecznego wypoczynku. Taki przypadek. Pogoda jest dla bogaczy, dla niebogaczy są prognozy złe.
Mariusz Rytel