Doświadczenie
Wiemy z doświadczenia, że najwięcej wniosków możemy wyciągnąć z doświadczeń. Teoria, owszem ważna, nie jest często nawet połową układanki, która prowadzi do celu. Najczęściej działamy intuicyjnie. Nikt, o zdrowych zmysłach nie czyta instrukcji obsługi czajnika. Leje się wodę. Potrzeba jeszcze jakieś źródło ciepła i już. Oczywiście, doświadczenie nas uczy, że woda może być brudna, że w momencie lania nie można zerkać w telewizor.
Kiedyś człowiek podchodził do źródełka, nachłeptał się z garści i poszedł dalej. Jedyny problem jaki mógł się pojawić w sytuacji klęczącego nad wodą neandertalczyka to zagrożenie, że ktoś go może kopnąć w zadek. Dzisiaj, próba zrobienia sobie herbaty to jednocześnie troska o stan instalacji gazowej, przepustowości reduktora i tym podobne. Jeżeli czajnik jest elektryczny, refleksją ogarnąć należy stan własnej wiedzy na temat bezpieczeństwa posługiwania się prądem. Niby to samo, ale przez wieki rozwoju technologicznego mamy coraz więcej sytuacji do ogarnięcia. Miało być przecież lżej. Wszystkie wynalazki miały sprawiać, że życie będzie łatwiejsze. Niestety już od czasu wynalezienia bryczki na kamiennych kołach, i zdarzenia, kiedy tak skonstruowany powóz stoczył się na teściową, uświadomiło pierwszym ludziom niebezpieczeństwa. Sami jesteśmy sobie winni. Zbudowaliśmy sobie zaklęty krąg. Każda wynaleziona przez nas rzecz często obraca się przeciwko nam. Nie chodzi wcale o futurystyczne wizje. Nie ma zagrożenia, że automaty do kawy ożyją i będą nas więzić. Jednak, jeżeli ktoś po wypiciu kawy dostanie rozwolnienia, zatęskni za wiekami sprzed wielkich odkryć geograficznych, kiedy piło się tylko źródlaną wodę, względnie spirytus. Lubimy odniesienia do historii. Lubimy słuchać o wspaniałych zwycięstwach i pooglądać od czasu do czasu kolorowe historyczne atlasy. Z bliższej lub dalszej historii wynika przeświadczenie o najlepszym z doświadczeń. Jak nie trudno się domyślić, chodzi o doświadczenie „na cudzych błędach”. Niestety, najczęściej są to tylko pobożne życzenia. Cudze błędy – to termin odnoszący się do tego co się komuś przydarzyło jakiś czas wcześniej. Niestety jeżeli o doświadczeniu innych słyszeliśmy tylko z mniej lub bardziej trafnych opowieści, to na nic nam się ono nie przyda. Jeżeli nie przekonaliśmy się na własnej skórze, to na nic stenogramy. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że zdarza się mi się palnąć coś głupiego?! Przecież już praprzodek, kiedy udało mu się wycharczeć pierwsze zdanie, przy drugim pożałował tego co powiedział. Oni wtedy byli na takim etapie rozwoju, że jedli wszystko poza blachą falistą, i to tylko dlatego, że jej nie było nawet w GS-ie. Nie ma w tym podobieństwie nic pocieszającego. Z rozwojem społecznym jest więc trochę tak jak z technologicznym. I jedno i drugie od nas zależy, w obydwu przypadkach nie potrafimy z tego skorzystać. Taki paradoks. Nie umiemy, bo boimy się doświadczeń kontrolowanych. Nie chce nam się uczyć i nie mamy zaufania do efektów nauki. Przez ślepą wiarę w stare doświadczenia, mamy doświadczenia nowe, za to niekontrolowane. Takim jest niewątpliwie dla prezydenta Czerniawskiego cała sytuacja po zatrudnieniu zięcia. Niestety niezależnie od intencji, zmieniły się czasy i metody doceniania. Jest niewątpliwie trudniej. Łatwo za to trafić na czołówki ogólnopolskich telewizji. Technologia poszła do przodu, postrzeganie świata stanęło w miejscu.
Mariusz Rytel