Raport MAK do stanu świata
Katastrofy można było uniknąć. Wynika z prac Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Międzypaństwowy komitet składający się z państwa, obywateli rosyjskich, zaskoczył wszystkich tak ogromnym tempem prac. Mimo szeregu świąt, katolickich i prawosławnych, których oczywiście światli Rosjanie nie muszą przestrzegać, mimo jednak szeregu sylwestrowych zabaw i dni wolnych, co się należy każdemu niezależnie na światopoglądu, przygotowali raport. Zaskoczyli tym wszystkich, nawet dziennikarzy, którzy zostali wyrwani z porannej drzemki i nie zdążyli przygotować się do spotkania z przedstawicielami instytucji opracowującej wnioski.
Katastrofy można byłoby uniknąć, czytamy więc w raporcie. Winni są Polacy. Raport jest niezwykle rzetelny. Bardzo dokładnie przedstawiono tam bowiem winę polskich pilotów w doprowadzeniu do wypadku. Katastrofa odbyła się w wyniku nieszczęśliwego splotu okoliczności. Po pierwsze , jakiś szkolny niedouk z kabiny samolotu przełączył wysokościomierz. Wspierał go w tym pijany generał polskiego lotnictwa. Niczego nieświadomy pilot – lingwista, zastanawiał się czy zna rosyjski w sposób zadowalający czy średnio na jeża. Za drzwiami czekał zgrzytający zębami nadpobudliwy prezydent paranoik, i wszyscy wiedzieli, że tam jest. Żadnych innych przyczyn tylko takie. Polacy po prostu nie znają się na lataniu. Nie znają się też na Rosjanach, co już może dziwić. Wnioski są jednak takie, a nie inne. Koniec, kropka – zdaje się mówić dawny wysoki oficer KGB, dziś szefowa MAK. Mogą sobie mówić różni, którym się wydaje, że mogą, o częściowej odpowiedzialności wieży kontrolnej. O tym, że gdzieś zniknęły zapisy z radaru, że nie wiadomo czy to lot wojskowy czy cywilny. Nie, takich wniosków nie ma. Rosjanie byli zbyt zajęci, żeby zająć się innymi wątkami ponad określenie winy Polaków. MAK zajmuje się bowiem kompleksowym raportem na temat stanu świata. Dzięki temu już niebawem na światło dzienne wyjdą fantastyczne informacje, rzucające nowe, dzienne światło na najważniejsze wydarzenia globu. Istnieją niezbite dowody, że Imperium Rzymskie założyli właśnie oni. Wilczyca, która wykarmiła Romulusa i Romusa przywędrowała zza Uralu. Nie ubił jej tam dobrotliwy Romanow, młody czekista wracający z miodobrania. Oczywiście miód został dobrowolnie ofiarowany przez pracowite pszczoły w ramach dziękczynienia za kwiaty jakie Romanow przynosił im co rano. Innym badanym przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy wątkiem światowych wydarzeń jest Biblia. Okazuje się, że Rosjaninem, wiernym swych korzeni, był Mojżesz. Niestety 40 lat spędzonych na pustyni, po egipskiej niewoli, to wina Lachesza, słowiańskiego nawigatora z nad Wisły, który nawiasem mówiąc winny był samej niewoli. Rosjanom prowadzonym przez Abrahamowicza Mojżesza nie chodziło wcale o osiedleniu się nad Jordanem. Chodziło o dotarcie do wschodniej Europy, skąd mieliby bliżej do Niemiec. Ostatecznie się to udało. Prawie udało, bo potomkowie Lachesza wleźli w sam środek. Zresztą zawsze mącili. Chodzą plotki, że Osama jest Polakiem. Prawdziwe nazwisko Lech Maria Olszewski. Wszyscy wiemy, że ze wspomnianym Osamą walczy Obama. Mimo podobieństwa w nazwiskach, to dwie różne postaci. Niewielu wie, że afrykańskie korzenie tego drugiego to nie jedyne do jakich udało się dotrzeć rosyjskim specjalistom. Na czarnym lądzie, jak wiadomo jest sporo czerwonych specjalistów. Dziadek Obamy był podobno słynnym, odznaczanym za wydajność, kierownikiem budowy kołchozu.
Po ostatnich wydarzenia trudno chyba zaprzeczyć, że wystarczy tylko dobra rosyjska oprawa PR i są w stanie wcisnąć światu każdą historię. My i nasze zdanie, jak zwykle, zostaje tam gdzie było od zawsze. Głęboko z tyłu.
Mariusz Rytel