Kandydaci o gospodarce, i nie tylko...
Sześciu kandydatów na prezydenta Łomży opowiadało o swojej wizji rozwoju gospodarczego miasta. Przedwyborczą gospodarczą debatę zorganizowała Łomżyńska Izba Przemysłowo- Handlowa. Przysłuchiwało się jej około 50 osób, którzy mogli także zadawać bezpośrednio pytania kandydatom. Generalnie pięciu przepytywanych twierdzi, że spojrzenie na łomżyńską gospodarkę, współpracę z przedsiębiorcami i promocję gospodarczą trzeba zmienić... Szósty kandydat, ubiegający się po ponowny wybór, przekonywał, że „nie jest to miasto martwe(...)” i trzeba tylko dotychczasową politykę kontynuować.
Za stołem w jednej z sal Wyższej Szkoły Agrobiznesu zasiedli Andrzej Grodzki, Mieczysław Czerniawski, Jacek Piorunek, Piotr Grabani, Tadeusz Zaremba i Jerzy Brzeziński (to kolejność z losowania w jakiej odpowiadali na pytania). Z kandydatów na prezydenta Łomży zabrakło tylko Lecha Kołakowskiego, który – jak twierdził jego wysłannik – ze względów na ważne sprawy, nie mógł uczestniczyć w tej debacie.
Po pierwszej części, w której kandydaci przedstawiali swoje wizje rozwoju miasta, przyszedł czas na pytania od przedsiębiorców i obecnych dziennikarzy. Pytano m.in. o bezrobocie i ile miejsc pracy utworzyli kandydaci, to jakimi językami obcymi władają, o „szkołę drzewną” i jak będą prowadzić promocję gospodarczą. Odpowiadając na to ostatnie pytanie wszyscy, za wyjątkiem Brzezińskiego, podkreślali jak wiele trzeba zmienić. Wyróżniała się jednak wypowiedź Jacka Piorunka, który stwierdził, że „aby promować trzeba mieć co promować”. Mówił, że efekt „dzisiejszej promocji zawiódł”, to co dotychczas robiono wysyłając, za pieniądze unijne z Urzędu Marszałkowskiego przedstawicieli Łomży, ale także innych miasta, na tragi zagraniczne to „katastrofa za grube pieniądze” i że „nie może być tak, że prezydenci siedzą w ratuszu”.
Jeden z przedsiębiorców pytał jak powinien wyglądać Stary Rynek. Kandydaci zgodzili się, że trzeba go zmienić, przy czym każdy z nich widział to inaczej. Grodzki w hali targowej widzi miejsce gdzie będzie promowany produkt lokalny, którego jeszcze nie ma, ale o tym trzeb rozmawiać choćby z OSM Piątnica, Czerniawski che aby Stary Rynek był „salonem łomżyńskim”, gdzie turyści będą chcieli wracać, Piorunek w starej hali targowej zrobiłby ośrodek kultury, Grabani, który stwierdził, że „Stary Rynek, to serce miasta obecnie w stanie przedzawałowym” nie widzi miejsca na handel w hali targowej, do której przeniósłby muzeum, Zaremba mówił, że dziś „po 18. zostają tu tylko Czeczeni i filareci spod Filarów” i uważa, że konieczna jest rewitalizacja gospodarcza, a do współpracy zaprosiłby tych, którzy mają tu nieruchomości. Brzeziński stwierdził zaś, że przygotowana jest koncepcja, która zakłada przekształcenie w ramach tzw. partnerstwa publiczno-prywatnego hali w centrum wystawienniczo-edukacyjne przy zachowaniu funkcji targowej, a na Starym Rynku ma powstać m.in. duża fontanna podobna do tej na strzelnicy.
Pytania dotyczyły także przyszłych wiceprezydentów – kim będą? oraz możliwości handlu działkami przez wiceprezydentów. O ile nazwisk nie wymienił nikt, tylko Brzeziński odpowiedział, że „nie zmienia się koni przed końcem wyścigu”, to niemal wszyscy występujący zgodni byli, że handel działkami przez wiceprezydenta jest niedopuszczalny. Jerzy Brzeziński stwierdził, że „pytanie wynika z braku elementarnej wiedzy o samorządzie, bo aby sprzedać miejskie działki konieczna jest zgodna Rady Miasta.”
My zapytaliśmy kandydatów jak pogodzić spadające dochody miasta (wpływy z podatku CIT i PIT są w tym roku znacznie niższe niż przed rokiem i w przyszłym roku najprawdopodobniej to się nie poprawi), ze wzrostem wydatków choćby związanych z oddawaniem do użytku nowych obiektów: stadionu czy pływalni.
Grodzki odpowiadał, że potrzebne jest cała formuła działań systemowych, w tym przede wszystkim pozyskiwanie inwestorów przekonując ich, że miejscowe uczelnie produkują profesjonalne kadry.
Czerniawski zachęcał do pozyskiwania w większym stopniu środków unijnych - „zostały ostatnie lata”, a także z agencji rządowych.
- Ja zdobywałem już w przeszłości środki dla miasta, wiem jak to się robi – mówił.
Piorunek, przypominając, że nawet na wkład własny do inwestycji unijnych Łomża zaciągała kredyty, przyznawał jednak że nie jest to jedyne miasto w regionie z takimi problemami, a sposobem na utrzymanie choćby basenu i stadionu do których trzeba będzie dopłacać, miałaby być „niezwykła aktywność w pozyskiwaniu środków z zewnątrz”, oraz zmiana priorytetów inwestowania.
- Inwestujmy w drogi i przedsiębiorczość, bo to przynosi pieniądze – mówił.
Także Grabani widzi konieczność większego niż dotychczas zdobywania środków zewnętrznych.
- Suwałki z Kapitału Ludzkiego dostały dwa razy więcej pieniędzy niż Łomża. Odpowiedzcie sobie sami dlaczego – stwierdził.
Zaremba przedstawił dwa plany: doraźny – pozyskanie środków na funkcjonowanie stadionu i basenu z małych grantów, i plan długofalowy – strategii gospodarczej, przynajmniej częściowo spersonalizowany: „ nie wyobrażam sobie, iż Łomża poradzi sobie z tymi problemami bez posłów Kołakowskiego i Czerniawskiego w Warszawie, oraz Piorunka w Białymstoku i zarządzie województwa podlaskiego” - dodawał, podkreślając, że jest to trochę żartobliwe stwierdzenie.
Jerzy Brzeziński przyznawał, że kryzys światowy faktycznie jest odczuwalny w Łomży, to jednak „sytuacja nie jest najgorsza” i „potrafię sobie z tym poradzić”. Zgodził się też z przedmówcami, że trzeba inwestować w przedsiębiorczość i edukację, przy czym dodał, że realizowane przez niego inwestycje wynikają z zapotrzebowania społecznego.
źródło: www.4lomza.pl