Spojrzenie ponad chmurę
Dziewięćset dziewięćdziesiąt jeden... dziewięćset dziewięćdziesiąt dwa... dziewięćset dziewięćdziesiąt trzy... Szukam! To ostatnio bardzo popularna zabawa w politycznych kręgach. Okazuje się, że poszukiwanie osób chcących poprzeć kandydata na prezydenta nie jest wcale tak trudne jak znalezienie samego kandydata. Ci, w większości się pochowali. Zatopieni w zawilgoconą katyńską mgłą chmurę wulkanicznego pyłu, wiedzą zapewne co, ale nie wiedzą jak zrobić, żeby osiągnięcie celu nie wymagało pobrudzenia sobie twarzy.
Tragedia pod Smoleńskiem to prawdziwa bomba po której jeszcze długo pozostanie ogromny lej. Wyrwa szybko jednak zarasta mchem. Pozostając w najgłębszym nawet szacunku do rodzin i bliskich ofiar wystarczy spojrzeć na niektóre twarze, by przekonać się o prawdziwym stosunku do katastrofy. „Śpij kolego w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni tobie”. - Niemożliwe!? - szepczą najbliżsi. Trwa niemy festiwal głośnych przemówień. Może ktoś wpadnie na pomysł uhonorowania piszących te teksty. Nie? To prawda. Nie można ich znaleźć. Gdzieś się pochowali. Nie chcą się ujawnić, tak jak pomysłodawcy wawelskiego pochówku. Chociaż w tym drugim przykładzie, są dwie strony medalu. Nie tylko jednak ich nie można znaleźć. Trudno spotkać tych, którzy rozsądnie myślą o przyszłości. Nikt dziś nie będzie patrzył na program wyborczy i palące problemy kraju. Zbyt długo karmieni patosem możemy się ochwacić. Trzeba ostrożnie i rozważnie przejść na dietę. Tymczasem nauczeni podwórkowej piłki nożnej, wszyscy biegamy za futbolówką. Nikt nie ustawia się na pozycjach, które dawałyby chociaż cień szansy na to, że piłka nawet przypadkiem trafi mu pod nogi. Nie ma nikogo, kto nawet cynicznie zachowałby odrobinę finezji w tej nowej rzeczywistości i w białych rękawiczkach, koronkowo rozgrywał swój mecz. Wszyscy zachowują się jak wyposażeni w „pięciotonowy łańcuch od krowy”, i tak suną po ulicach i korytarzach. Jakiż ciężki musiał być umysł, albo zbyt lotny, tego, który zaproponował Marka Siwca jako kandydata na kandydata na prezydenta. Człowiek jest znany z tego, że nie byłby znany, gdyby nie umiejętność całowania ziemi kaliskiej. Mocno i na siłę na listę kandydatów wyciąga się Jarosława Kaczyńskiego. Doświadczony przez politykę i życie szef PiS-u mimo całego współczucia ma nikłe szanse na zwycięstwo. Wtedy, najprawdopodobniej partia się skończy. A może to jest wyjątkowo chytry plan, bo wtedy skończy się też PO. Jako „antyPiS” bez PiS-u, do wyborów parlamentarnych Platforma może zniknąć. Tylko czy konieczne jest aż takie poświęcenie? Bronisław Komorowski dziś wypada tak szczerze jak ktoś, kto oferuje gotówkowe pożyczki na zero procent.
To jest właśnie kolejna odsłona tematów, które publicznie dopiero się rodzą. Prywatnie, już dawno chodziły po politycznych głowach. Zniknęły problemy na kolei i w służbie zdrowia. Nie mówi się o drogach, a nawet o Euro 2012. Może przyjdzie jeszcze na to czas? Niewątpliwie, ale nie prędko. Wszystkie problemy, podobnie jak przywódcy zachodnich państw na pogrzebie prezydenta, schowały się za jakąś chmurą wulkanicznego pyłu z Islandii. Pył długo nie będzie opadał. Zostanie dłużej niż autentyczna żałoba.
Mariusz Rytel