Będą dłuższe kolejki do szpitala?
Dłuższe kolejki pacjentów starających się o przyjęcie do szpitala, planowe zabiegi jeszcze bardziej odłożone w czasie – tak może wyglądać II półrocze 2009 r. w Szpitalu Wojewódzkim w Łomży. Powód? – brak pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia za tzw. nadwykonania. Problem dotyczy najbardziej obleganych oddziałów, m.in. chorób wewnętrznych, dziecięcego, ortopedycznego, nefrologicznego i urologicznego. Dyrektor szpitala, Marian Jaszewski liczy, że NFZ zgodzi się na przesunięcie środków z oddziałów o mniejszym obłożeniu. Jeżeli tak się nie stanie, zapowiada oszczędności i to już od września.
O miesiąc wcześniej – 1 sierpnia – mogą wydłużyć się kolejki przyjęć do białostockich szpitali. Dyrektorzy czekają na odpowiedź NFZ, jak zamierza sfinansować ponadplanowe świadczenia szpitali. Problem dotyczy tylko szpitalnych pobytów diagnostycznych lub planowych, pieniędzy nie powinno zabraknąć na zabiegi ratujące życie. – Nawet jeżeli wykonujemy te świadczenia ponad limit – zapewnia dyrektor Jaszewski. Ale co z pacjentami, którzy kilka miesięcy czekają na operację? - Prawdopodobnie będą musieli czekać jeszcze dłużej – przyznaje dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Łomży. Nadwykonania na szpitalnych oddziałach za I półrocze 2009 r. przekraczają już 4 mln zł. Dyrektor Jaszewski stara się je pokryć poprzez przesunięcie środków z oddziałów, które mieszczą się w limicie – ale daje to ponad 2 mln. Pozostała kwota, jeżeli NFZ jej nie zwróci, będzie stanowiła stratę szpitala. - I wtedy trzeba będzie ograniczyć przyjęcia, a kolejki na oddziały się wydłużą – mówi Marian Jaszewski. Zapowiada, że stanie się to nie wcześniej, niż we wrześniu.
Problem nie dotyczy przyszpitalnych poradni specjalistycznych. Tam wykonanie kontraktu sięga 100 proc. Gorzej jest z badaniami specjalistycznymi. Znaczne przekroczenie limitu świadczeń dotyczy np. tomografii komputerowej czy USG dopplerowskiego. Tu również kolejka oczekujących na diagnostykę może się wydłużyć. - Nagłe przypadki będą obsługiwane w pierwszej kolejności - podkreśla dyrektor szpitala. Przyznaje, że cięcia są konieczne, bo przy obecnej pracy szpitala w ciągu roku nadwykonania sięgnęłyby 6 proc.
– A wówczas przez jeden miesiąc musielibyśmy pracować za darmo, a to nie wchodzi w rachubę –wyjaśnia Jaszewski i czeka na odpowiedź Narodowego Funduszu Zdrowia.