Poseł Andrzej Fedorowicz nie zrzeknie się immunitetu. Wnioskuje o to prokurator.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wystąpiła o uchylenie immunitetu podlaskiemu posłowi Ligi Polskich Rodzin Andrzejowi Fedorowiczowi . Chce by sejm zgodził się na pociągniecie posła do odpowiedzialności karnej. Chodzi o lutowe głosowanie na dwie ręce podczas posiedzenia sejmowej komisji finansów publicznych. Podczas dyskusji nad poprawkami nad ustawą o podatku od towarów i usług poseł Fedorowicz zagłosował nie tylko za siebie, ale i za swego partyjnego kolegę Dariusza Grabowskiego. Grabowski w tym czasie był na posiedzeniu komisji skarbu, ale w maszynie do głosowania zostawił swoją kartę. Sprawę zauważyli dziennikarze i zgłosili do marszałka sejmu.
By postawić posłowi zarzut poświadczenia nieprawdy prokuratora okręgowa musi uzyskać zgodę prokuratury apelacyjnej, ministra sprawiedliwości i sejmu. Procedura jest długa, ale nieskomplikowana - mówi rzecznik warszawskiej prokuratury Maciej Kujawski. W podobnym przypadku udało się już doprowadzić do uchylenia immunitetu. Na głosowaniu na dwie ręce przyłapani zostali w ubiegłym roku posłowie SLD Jan Chaładaj i Stanisławo i Jarmoliński. Prokurator Kujawski podkreśla , że procedurę może przyśpieszyć zrzeczenie się przez Fedorowicza immunitetu. Tymczasem podlaski poseł odpowiada: "Nie widzę powodu, by rezygnować z immunitetu poselskiego". "Formalnie nic nie wiem o wniosku prokuratury" - dodaje. Lider podlaskich struktur Ligi Polskich Rodzin mówi wprost, że nie poczuwa się do winy. Za to przestępstwo grozi do 5-ciu lat więzienia. Poseł Fedorowicz ma tez kłopoty z prokuraturą w Białymstoku. Tu prokuratorzy zajmują się zniszczeniem przez niego prac studenta poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych wystawianych w białostockiej galerii Arsenał. Poseł uznał, że instalacja obraża jego uczucia narodowe i patriotyczne i przekreślił długopisem część pracy.