Przeciętność widzę
Nawet mało wnikliwy odbiorca polskich mediów i życia publicznego, zauważy, że ostatnio słowem, które bije rekordy popularności jest słowo „przeciętnie”. Uaktywnione przez ośrodki badania opinii publicznej rzesze ankieterów, atakują od lat społeczeństwo w poszukiwaniu średniaków. Takich przeciętnych obywateli, którzy zechcieliby odpowiedzieć na pytanie – na kogo będzie Pan/Pani głosować? Przeciętność zaczyna być w cenie, może poza przeciętną płacą, o której rząd nie chce mówić, żeby nie wywoływać wilka z lasu.
Ogólnie rzecz ujmując, większość tego co nas spotyka jest przeciętne. Stanęliśmy za progiem przeciętnych wakacji. Koniecznym wyposażeniem każdego obywatela wypoczywającego nad polskim morzem jest dziś farelka. Taka przeciętna wystarczy. Taka, która pochłania przeciętnie jakiś megawat energii na sekundę.
Przeciętnie rozgarnięty poseł wie, że głosując za ustawą medialną w kształcie takim jakim jest, przyczynił się do pogrzebania mediów publicznych. Być może nawet polskiej demokracji, która i tak jest jakaś niedorobiona. Idąc dalej w medialny świat i jego politycznej przyszłości, nie można nie zauważyć innego pomysłu posłów, który się wyróżnia bo jest nieprzeciętny.
Gwiazdy programów kulinarnych zbyt często gotują tłusto i niezdrowo, dając społeczeństwu zły przykład – takim tekstem zaalarmował nas niedawno dziennik „Dziennik”.
Posłowie sejmowej komisji zdrowia chcą to zmienić i dlatego zwrócą się do stacji telewizyjnych, by Pascal Brodnicki, Robert Makłowicz czy Karol Okrasa promowali kuchnię zdrową i niskokaloryczną. „Ośrodki regionalne, które prezentują tłustą kuchnię etniczną, w ramach misji publicznej powinny lansować np. zdrową zupę ogórkową i żurek zamiast tuczących pieczeni i klusek z sosem” – donosi gazeta. Jazda bez trzymanki. Pomysł pokonał wszystkie inne dokonanie Sejmu, w postaci ustaw, uchwał i dezyderat, które wydawały się nie do pokonania. Przykładem, jest próba walki z niejakimi dopalaczami. Okazuje się też, że to nie pierwszy oryginalny pomysł, jaki zaprząta głowy posłów podkomisji zdrowia publicznego. Debatowali niegdyś nad tym, czy aby na pewno tylko chleb pieczony na zakwasie można nazwać chlebem. Popularna szczypta soli do smaku, dzisiaj budzi wśród posłów niesmak.
Inni politycy wcale nie ustępują naszym bohaterom.
Wspomnijmy choćby cenę przeciętnego paliwa, o której w dużej mierze decydują, a która ostatnio nieprzeciętnie wzrosła. Komunikaty wydawane przez koncerny paliwowe, elektryzują wielu szczególnie za progiem wakacji. Dzięki temu dochody państwa nieprzeciętnie wzrosną? Nic bardziej mylnego. W walce obywatela ze swoim opiekuńczym państwem, na wyżej wymieniony froncie - obywatel wygrywa. Mniej tankuje. Nie tylko paliwa. Akcyza się nie sprawdza, więc nie ma możliwości dotować inwestycji gospodarczych, poprawiać infrastruktury drogowej. A to już zupełnie inny front. Tu przegrywamy. Do tego dochodzą jeszcze mniejsze wydatki na zbrojenia, cięcia w oświacie i służbie zdrowia i już wiem, że tegoroczne wakacje mogą być ostatnie. Walka wieczoru: Obywatel vs. Państwo. Jednostka występuje na z góry przegranej pozycji.
Państwo w walce o wyższe przychody z podatków próbuje obywatela rozdrażnić, co się mu skutecznie udaje. Na końcu prawie zawsze wychodzi ze starcia zwycięsko. Wysokie podatki i niby podatki w postaci opłat manipulacyjnych za byle pierdołę dokonaną przez urzędnika w imieniu majestatu coraz bardziej nas drażnią. Idąc tropem sektora paliwowego, przekłada się to wymiernie na zużycie benzyny, LPG lub ON. Kiedy rozdrażniony obywatel opuści już poważnego urzędnika jest, na ogół tak zdenerwowany, że na trójce dochodzi do setki. Biorąc pod uwagę, że przed skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną musi wyhamować, a później znowu ruszyć. Najczęściej znów piłuje maszynę. Psu na budę zdają się tygodnie płynnej jazdy na małych obrotach. Paliwo wiruje w zbiorniku, bo silnik wciąga jak koncerty Perfectu. Na nic zdały się wyciszające seanse snookerowych zawodów na Eurosporcie. Nic na to nie możemy poradzić i nikt nas dzisiaj nie zachęca do wzięcia udziału w wyborach. Teraz przyszedł czas na czesanie.
Dla dobra wspólnego, walki z niesprawiedliwością społeczną, o wolność jednostki, o prawo wyboru, samostanowienia i własności, państwo czesze nas coraz gęstszym grzebieniem.
Mariusz Rytel