Z „Domu Dziecka” na bruk
W minioną środę (27 maja) radni Łomży bez dyskusji podnieśli ręce do góry uchwalając likwidację Zespołu Placówek Opiekuńczo - Wychowawczych przy ulicy Polnej. Dwa dni później (w piątek 29 maja) 20 pracowników tej placówki – wszyscy zatrudnieni - otrzymało wypowiedzenia z pracy w ramach „zwolnień grupowych”. Wręczenie zwolnienia było zaskoczeniem nie tylko dla tych którzy je otrzymali, ale także dla związkowców (nazywają to skandalem), którzy o tym zostali zawiadomieni w tym samym dniu w którym wręczano zwolnienia, Powiatowego Urzędu Pracy („nie sądziłam, że w Łomży są miejsca z których grupowo można zwalniać”) do którego informacja o tym dotarła dopiero we wtorek (2 czerwca), a nawet radych Łomży, którzy o tym dowiadywali się wczoraj od nas. - Nikt z nas nie miał świadomości, że likwidując placówkę zwalniamy ludzi z pracy – wyznawali pytani radni.
Wszystko wydawało się dość przejrzyste... Od mniej więcej roku Łomża przygotowuje się do zmiany dotychczasowego „Domu Dziecka” przy ul. Polnej czyli Zespołu Placówek Opiekuńczo – Wychowawczych w nowy „domu przyjaźni i pomocy” (określenie ze strony internetowej miasta) czyli Wielofunkcyjną Placówkę Opiekuńczo - Wychowawczą z siedzibą przy ulicy Rybaki 14.
Podczas ostatniej sesji radni Łomży – bez zbędnej dyskusji podjęli trzy uchwały, które to umożliwiają: powołali placówkę, nadali jej statut i zlikwidowali dotychczasową instytucję. W tej ostatniej chwale zapisano (poza tym, że z dniem 31 lipca 2009 ją się likwiduje) także to że „mienie Zespołu Placówek Opiekuńczo - Wychowawczych zostanie wykorzystane na cele nowo tworzonej Wielofunkcyjnej Placówki Opiekuńczo - Wychowawczej z siedzibą przy ulicy Rybaki 14”. Niestety nie ma w niej ani słowa o tym co z pracownikami. To wyjaśniło się już dwa dni później. W piątek rano pełniąca obowiązki dyrektor placówki Anna Maksymiuk, w obecności Wiesława Jagielaka, dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, wręczyła wszystkim pracownikom wypowiedzenia z pracy. Dla 7 osób zatrudnionych jako wychowawca – pracownik pedagogiczny i 13 osób z administracji i obsługi ostatnim dniem pracy jest 31 lipca 2009 roku. Jako przyczyna zwolnienia podawana jest „uchwała Rady Miasta Łomża z dnia 27 maja 2009 r. w sprawie likwidacji...”
- Termin wypowiedzeń został skrócony do dwóch miesięcy, ale pracownicy dostaną wynagrodzenie także za trzeci miesiąc – mówi Anna Maksymiuk.
Na pytanie, co będzie z nimi dalej rozkłada, ręce i odsyła do prezydenta.
- Moja umowa wygasa z końcem czerwca i też nie wiem, czy i gdzie dalej będę pracowała – mówi mając łzy w oczach...
Sytuacja wśród jeszcze pracowników jest napięta... Ludzie nie wiedzą co mają robić. Co prawda wcześniej padały jakieś obietnice i zapewnienia, że będą mogli zostać zatrudnieni w nowej placówce, czy w bursie, która ma objąć pomieszczenia po zlikwidowanym „Domu Dziecka”, ale na piśmie nic nie ma... Ze względów bezpieczeństwa („o tym kto znajdzie pracę zdecyduje prezydent” - mówią nieoficjalnie) oficjalnie wolą się nie wypowiadać „i nie wychylać” z nadzieją czekając że nie zostaną pozostawieni sami sobie...
Zwolnienia bezprawne?
Tymczasem jak podkreśla Aleutyna Kołos, prezes oddziału ZNP w Łomży, działania pani dyrektor były bezprawne. Zgodnie z zapisami „Ustawy o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunku pracy z przyczyn niedotyczących pracowników” pracodawca jest zobowiązany skonsultować ze związkami zamiar przeprowadzenia grupowego zwolnienia i zawrzeć porozumienie w którym określa się zasady postępowania. W tym wypadku tego jednak nie uczyniono, a zawiadomienie o konieczności zwolnień grupowych zostało ZNP przekazane w tym samym dniu w którym pracownicy otrzymali wypowiedzenia z pracy.
- Takie zachowanie uniemożliwiło podjęcie działań przewidzianych prawem – uważa Aleutyna Kołos. - Zakładowej organizacji związkowej uniemożliwiono przedłożenie wniosków w ramach konsultacji dotyczących możliwości zatrudnienia zwalnianych pracowników w innych placówkach na terenie Łomży i w efekcie zawarcie porozumienia zgodnie z art 3 ustawy.
- Wszystkie konsultacje powinien prowadzić dyrektor placówki. To on powinien to analizować – mówi wiceprezydent Łomży Krzysztof Choiński – jednocześnie dodając, że w jego ocenie i „prawników z oświaty” nie były to „zwolnienia grupowe” opisane w ustawie.(?)
Wiceprezydent zapewnia, że w przyszłym tygodniu zostanie ogłoszony nabór pracowników do nowej placówki i wszyscy zainteresowani będą mogli złożyć tam dokumenty. (Nabór ma prowadzić powołany nowy p.o. dyrektora, bo konkurs na prawdziwego dyrektora się nie udał – kandydaci nie spełniali wymogów formalnych).
- Jeśli dokonamy naboru w bursie (tej powstałej przy starym domu dziecka – dop.red.) to także tu będziemy zatrudniać – mówi wiceprezydent argumentując, że w obu placówkach może znaleźć zatrudnienie około 20 osób. - Każdy ma dzisiaj szansę szukania sobie pracy – mówi Choiński.
Tymczasem na rynku pracy w Łomży ze znalezieniem pracy jest coraz trudniej.
- Ostatnio mamy coraz mniej ofert pracy. Jeśli zwalniani będą chcieli znaleźć nową pracę w swoim zawodzie będzie to prawie niemożliwe – przyznaje Danuta Jarota z-ca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Łomży.
Urząd zawiadomienie od dyrekcji Zespołu Placówek Opiekuńczo – Wychowawczych o zwolnieniach grupowych pracowników otrzymał we wtorek. Także tu zawiadomienie o zwolnieniach grupowych (bo takie wpłynęło) zostało przyjęte z zaskoczeniem.
- Nie sądziłam, że w Łomży są miejsca z których grupowo można zwalniać – mówi dyrektor Jarota.
Całą sytuacją zaskoczeni są także radni Łomży. Pisząc ten artykuł zadzwoniliśmy do trójki z nich: Agaty Gołaszewskiej, Krzysztofa Sychowicza, Macieja Borysewicza i od wszystkich usłyszeliśmy, że radni głosując uchwałę nie zdawali sobie sprawy z wiążących się z tym zwolnień.
- Dla nas było oczywiste, że pracownicy – może nie wszyscy - przejdą do nowej placówki – mówią zaskoczeni pytaniem o zwolnienia w Domu Dziecka.