Już po problemie...?
Przy głosach sprzeciwu uczniów, rodziców, a także nauczycieli Zespołu Szkół Drzewnych radni Łomży zdecydowali o rozwiązaniu placówki i powołaniu od 1 stycznia 2009 roku Zespołu Szkół Drzewnych i Gimnazjalnych z siedzibą w budynku dzisiejszego Publicznego Gimnazjum nr 3 przy ul. Marii Curie-Skłodowskiej w Łomży. Prezydent miasta i większość radnych uznają, że w ten sposób ratują „Drzewną”.... Przy okazji, ale o tym podczas środowej sesji raczej nie wspominano, władzom miasta, po roku zabiegów, udało się wreszcie stworzyć możliwość ostatecznego opróżnienia z uczniów i nauczycieli „Drzewnej” zabytkowego budynku przy Alei Legionów 9.
Nim radni przegłosowali uchwały, tradycyjnie przeprowadzono dyskusję. Radni w większości podkreślali, że szkole „Drzewnej” trzeba pomóc zapewniając odpowiednie środki na jej rozwój w nowej siedzibie.
Odmienne zdanie na ten temat mieli uczniowie szkoły, ich rodzice i nauczyciele, którzy licznie przyszli na sesję i dla których całe zamieszanie to – jak mówili - faktyczna likwidacja placówki.
Bez ogródek nazywał to Eugeniusz Wojsz, przedstawiciel rodziców uczniów Drzewnych, którego radni po krótkim sporze ostatecznie zdecydowali się dopuścić do głosu.
- Niektórzy radni, ale i prezydent Choiński uważają, że rodzice to nie mają w ogóle głosu – mówił wzburzony, gdy niektórzy radni dopytywali czy ma coś nowego do powiedzenia.
On odczytał stanowisko rodziców, które przed kilkoma dniami wysłano do przewodniczącej Komisji Edukacji, Kultury i Sportu Rady Miasta.
- Wyrażamy zdecydowany sprzeciw działaniom, których faktycznym zamiarem jest likwidacja szkoły. (...) Zamiana gruntów była jawnym handlem szkołą, uczniami i nauczycielami (...) Nie zgadzamy się na połączenie szkoły z gimnazjum. Łączenie grup młodzieży w tak różnym wieku nie będzie dobre.(...) Wyrażamy zdziwienie postawą kuratora oświaty(...). Nie wierzymy zapewnieniom prezydenta o przekazaniu odpowiednich środków, już wcześniej obiecał miliony na budowę nowej szkoły, ale szybko o tym zapomniał – czytał Eugeniusz Wojsz.
Wobec konieczności wyprowadzenia się z budynku przy Alei Legionów rodzice zgłosili także własne propozycje rozwiązania tego problemu.
- Proponujemy przenieść ZSD w całości do budynku Publicznego Gimnazjum nr 3, a PG do innej szkoły podstawowej lub do budynku PG nr 1 – brzmiała jedna z propozycji. Druga zakładała przeniesienie ZSD do wydzielonej części budynku PG nr 1, tak aby szkoły funkcjonowały niezależnie od siebie.
Przeciwko połączeniu ZSD z PG nr 3 opowiedzieli się uczniowie szkoły. W ich imieniu przed radnymi wystąpił uczeń technikum geodezyjnego Rafał Baczewski. Mówił, ze uczniowie szkoły czują się oszukani i dziwią się skąd wziął się taki pomysł.
- Jako prawie 18-latkowi trudno mi pojąc decyzję Pana prezydenta a także komisji, które zajmowały się „Drzewną” o połączeniu gimnazjum ze szkołą średnią... Nie wyobrażam sobie nauki w tej szkole 13-latków i dorosłych ludzi – mówił. - Odbiera nam się zarówno budynek jak i nadzieję na to, żebyśmy w spokoju mogli kontynuować naukę – dodawał.
Zwracając się zaś do prezydenta powiedział: „Pan prezydent nie wywiązuje się z podjętych uchwał zmienia zdanie jak my tapety na pulpicie komputera”.
Wystąpienie ucznia zbulwersował prezydenta Brzezińskiego, który sugerował, że ktoś napisał to pismo uczniowi.
- Użył pan sformułowania likwidacja szkoły. To już jest kłamstwo. Bo nigdy ani ja, ani te zacne ciało w postaci Rady Miejskiej, takiego głosu nigdy nie miało - opowiadał mu prezydent.
Już po głosowaniu rozgoryczenia decyzją radnych nie kryła dyrektor szkoły Irena Zwornicka. Na pytanie czy radni dali szansę szkole odpowiadała „niespecjalnie”. Podkreślała, że solidaryzuje się z głosem rodziców uczniów „Drzewnej” i retorycznie pytała jak to rozumieć, że „przeniesienie nas do gimnazjum nr 1 miałoby tamto gimnazjum zepsuć, a gimnazjum nr 3 ma je uzdrowić”. Szkole zaś życzyła „aby wszystkie deklaracje radnych, które zostały złożone były wypełnione”. Mówiła także, że boi się, że nowy rok szkolny będzie rozpoczynany zmniejszonym naborem i że nabór może się nie dokonać.
- Mam nadzieję, że będzie lepiej i moje obawy się nie wypełnią – dodawała.