Pierwsza nasza, 12 w Pekinie
Anna Rostkowska – pierwsza sportsmenka z klubu Ziemi Łomżyńskiej - reprezentowała Polskę podczas Igrzysk Olimpijskich. Biorąc pod uwagę kłopoty jakie towarzyszyły jej w karierze sportowej i warunki w jakich odbywały się przygotowania odniosła niebywały sukces. W tym roku wygrała po raz szósty mistrzostwa Polski, awansowała do reprezentacji na Igrzyska w Pekinie, a w największej imprezie sportowej świata ukończyła rywalizację na 12 miejscu.
- Nominacja na Igrzyska XXIX Olimpiady w Pekinie była zwieńczeniem mojej dotychczasowej kariery sportowej – mówi Anna Rostkowska. - O udziale w Igrzyskach zawsze marzyłam. Cztery lata temu byłam dosłownie o włos od zdobycia kwalifikacji. Ówczesne władze PKOL postawiły poprzeczkę bardzo wysoko i pomimo, że do limitu zabrakło 0,04sek pozostały nieugięte. Do przełamania bariery 2 minut wielokrotnie się zbliżałam i brakowało kilku dziesiątych sekundy lub kilku setnych – dodaje jedyna nasza olimpijka.
Udało się dopiero w tym roku i to dosłownie „na pięć minut” przed odlotem do Chin.
- Na igrzyska zakwalifikowałam się w ostatnim tygodniu kwalifikacji – wspomina Rostkowska. - Na mityngu Złotej Ligi w Paryżu uzyskałam czas 1:58,72. Byłam zaskoczona. Chciałam krzyczeć, płakać i śmiać się - mówi.
Rostkowska w Paryżu radością z wywalczonego awansu do Pekinu nie mogła się z nikim podzielić, ponieważ była jedyną Polką uczestniczącą w tych zawodach. Jej trener i mąż Piotr Rostkowski występy żony – zarówno w Paryżu jak i Pekinie, mógł oglądać tylko w telewizji.
- Jestem pełen podziwu, ponieważ jako rekordzista Polski wiem, że osiągnięcie wysokich wyników w sporcie wymaga wykonania olbrzymiej pracy, nakładów finansowych, narzucenia odpowiedniego reżimu i wielkiej charyzmy zawodnika – mówi Piotr Rostkowski. - Wyniki jakie osiągnęła zawdzięcza przede wszystkim sobie. Żeby osiągnąć sukces trzeba wykazywać ponadprzeciętne cechy. Ania takimi dysponuje – podkreśla.
Starty w Pekinie
Bieg eliminacyjny w Pekinie był dla Rostkowskiej bardzo trudny. Jak sama mówi wolne tempo powodowało liczne potknięcia i przepychanki.
- Po 400m (62,93 – międzyczas prowadzącej) wiadomo było, że bieg rozegra się na ostatniej prostej. Finisz rozpoczął się po 600 metrach. Na ostatnim okrążeniu to przyspieszenie było moim trzecim zrywem – mówi zawodniczka, która weszłam ostatecznie do półfinału zajmując 3 miejsce.
W biegu tym Anna Rostkowska wyprzedziła, a tym samym wyeliminowała z Igrzysk – zdaniem Piotra Rostkowskiego - trzy najlepsze zawodniczki, spośród wszystkich, które nie zdołały dostać się do kolejnej rundy: Jemmę Simpson, Medelein Pape i Agnes Samarię. Wszystkie one mają rekordy życiowe poniżej dwóch minut.
Rywalki w rozgrywanym po dwóch dniach przerwy biegu półfinałowym były jednak jeszcze silniejsze. Cztery miały rekordy życiowe na poziomie 1:56 i lepsze i jak się później okazało, dwie z nich stanęły na podium przy czym Pamela Jelimo została mistrzynią olimpijską.
- Biegło mi się bardzo dobrze i miałam skuteczny finisz – opowiada Rutkowska. - Na finiszu stoczyłam pojedynek o czwarte miejsce z doświadczoną Zulią Calatayud – mistrzynią świata z Helsinek, popełniłam jednak drobny błąd - zostałam przyblokowana i mimo, że miałam sporo sił nie miałam miejsca na wyprzedzenie Zulii – mówi nasza lekkoatletka, podkreślając jednocześnie, że jest bardzo zadowolona z wyniku – 1:58,84, który od jej rekordu życiowego jest słabszy jedynie o 0,12 sek.
Zwiedza i dopinguje...
Z powodu przygotowań do startu Anna Rostkowska nie była na ceremonii otwarcia igrzysk
- Nie mogłam sobie pozwolić na zaaplikowanie 6 godzin stania po wyczerpującej podróży do Chin - mówi.
Zawodniczka musiała jak najszybciej się zaaklimatyzować i wprowadzić we właściwy rytm treningowy. Teraz, po startach, ma trochę czasu na zwiedzanie i dopingowanie innych.
- Obowiązkowo trzeba wspierać naszych zawodników, którzy jeszcze startują – mówi.
Rostkowska obiecała sobie, że musi zobaczyć ceremonię zamknięcia igrzysk.
– Tego nie mogę odpuścić. Zapewne będzie to wielkie przeżycie – dodaje.
Zawodniczka z maleńkiej Jakaci Młodej pod Śniadowem po raz drugi jest w Pekinie. Wcześniej startowała tu na uniwersjadzie i jak dodaje ma nadzieję, że kiedyś jeszcze tu wróci...
Za naszym pośrednictwem Anna i jej mąż dziękują za pomoc w przygotowaniach do Igrzysk sponsorom – Pepees S.A i Europochette Polska oraz partnerom - Roche Diagnostics Polska i CSO Jolanta i Marek Wrzesińscy.