Gazeta Bezcenna nr 220
Szaro, buro i kudłato za oknem. O wyczynach tegorocznego lata, które znowu nie były wcale takie niesamowite, możemy sobie przypomnieć co najwyżej z fotografii, względnie powtórek na Polonii. Rozpoczął się czas, pogody barowej, książkowej, kuchennej – co kto woli.
Teraz inaczej brzmi Grechuta. Można w końcu sięgnąć po Kaczmarskiego, który jakoś nie pasował do lata. Nawet takiego nienadzwyczajnego. Skończył się czas głupawych polskich komedii. Do kin wraca ojciec Stuhr. Amatorzy jesiennej deprechy mogą dobić się jeszcze wieczorną lekturą Dostojewskiego. Jest więc sporo plusów, ale powoli zbliża się czas podsumowań, a reklamodawcy nieśmiało zaczynają wprowadzać bożonarodzeniowe promocje. We wtorek, na znacznym obszarze kraju, spadł pierwszy śnieg. Niektórzy twierdzą, że to wina prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zwleka z powołaniem Donalda Tuska na premiera, a ten z kolei może w związku z tym nie zdążyć nie tylko uchwalić budżetu ale, co najważniejsze zadekretować zniesienia przymrozków. W ogóle wydaje się, że tworzenie prawa jest w Polsce determinowane zmiennością pór roku. Daje o sobie znać, niefortunna skądinąd, praktyka wzorowania się na jurysprudencji starożytnego Rzymu, gdzie ciepło jest przecież przez cały rok. U nas, niekoniecznie dogrzanych obywateli zachęca się do wzięcia udziału w wyborach, a naszym wybrańcom każe się pracować, kiedy temperatura nocą spada poniżej zera a w pamięci jeszcze wije się babie lato. Poza pojawiającymi się pustymi sloganami, nikomu nie w głowie prawne zawiłości przygotowań do Euro czy walki z dywersyfikacją dostaw surowców energetycznych. Może dojść nawet do takiej sytuacji, że przyszłe pokolenia będą miały z nas niezły ubaw. Przykład już dziś przychodzi do nas z deszczowej Anglii. Głośno ostatnio o rankingu najbardziej absurdalnych praw jakie w spadku pozostawili potomnym ojcowie Albionu. Według Brytyjskiego Towarzystwa Prawniczego, na Wyspach obowiązuje jeszcze przepis zakazujący umierania w tamtejszym parlamencie czy wchodzenia na obrady w zbroi. W naszym przypadku tylko czekać jak taki los spotka posiadaczy psów i być może innych zwierząt domowych, co skutecznie sparaliżuje prace opozycji. Wracając za Kanał. Nie można tam jeść słodkich pasztecików w Boże Narodzenie, a głowa martwego wieloryba należy się królowej. Do bardziej hardcorowych uregulowań należy bezkarność za uśmiercenia człowieka w obrębie murów Yorku. Delikwent musi być jednak Szkotem i w chwili zajścia legitymować się posiadaniem łuku i gotowych do użycia strzał. Zaaferowany brytyjskimi rozwiązaniami postanowiłem poszukać innych przykładów na obowiązujące prawo. Kilka przykładów z jednego z forów internetowych sprawia, że Angielski ranking nie jest wcale czymś wyjątkowym, a i teza o ciepłolubnych paragrafach lekko się chwieje. Okazuje się, że w tego rodzaju kazusach prym wiodą Amerykanie, nie ustępują im jednak Grecy, kraje arabskie i Afryka. I tak na przykład, w Atenach, prowadząc samochód w stroju kąpielowym, ryzykujemy utratę prawa jazdy. W amerykańskim stanie Alabama zabroniona jest gra w domino w niedzielę. Na Alasce natomiast nie można częstować myszy wódką, istnieje też zapis zakazujący budzenia Gryzli w celu zrobienia im fotografii. W Turcji zaleca się, by pijanych kierowców wywozić nie mniej niż 30 kilometrów od miejsca zamieszkania. Mają obowiązek wrócić do domu piechotą. Swego czasu władze libańskiego wiezienia Roumieh zakazały skazanym nudzenia się w celach. Kiedy zaczynają się nudzić, mają głośno śpiewać, a wtedy organizuje się im zajęcia. Natomiast pewnych Europejczyków, którzy byli świadkami afrykańskich zaślubin, zdziwiła nieco przysięga małżeńska jaką pan młody, pod karą więzienia, powtarza za urzędnikiem państwowym w Tanzanii. W wolnym tłumaczeniu brzmi to mniej więcej tak: "Niech się wykrwawię, niech mnie piorun roztrzaska, nich mnie zeżre krokodyl, niech ogłuchnę i oślepnę, niech stanę się żebrakiem, jeśli oszukam lub opuszczę żonę".
Z takimi przykładami, w Polsce może równać się chyba jedynie ordynacja wyborcza.
Mariusz Rytel