niePrzeminęło z wiatrem
Preambuła (zgodna z nową doktryną Europy) "Przeminęło z wiatrem" to romantyczna historia osadzona w burzliwych czasach amerykańskiej wojny secesyjnej. Czasach, niekiedy tak trudnych, że jedyną nadzieją i czarnych i białych była wiara w ... . Margaret Mitchell ukazuje nostalgiczny, owiany nutą sentymentu obraz amerykańskiego Południa, którego świetność na zawsze pogrzebała wojna domowa. Scarlett O`Hara, dumna piękność z Tary, nie zawaha się przed niczym, aby zachować dawny splendor rodzinnej plantacji. Idealistycznie zakochana w nieosiągalnym Ashleyu Wilkesie, za późno zrozumie, kto jest jej prawdziwą miłością.
(Propozycja nowego scenariusza filmowy oczywiście z happy endem)
W 1939 roku książka została przeniesiona na ekran przez Victora Fleminga. Film został uhonorowany 10 Oscarami w 1939 roku i do dziś uważany jest za najwspanialszy romans wszechczasów. Być może ktoś pokusi się o kolejne wersje?
Nowy rozdział (proponowany temat)
Akcja nowego filmu, o charakterze romansowym, dzieje się na zimnym Podlasiu. Województwo zdaje się być zapomniane przez Boga (nie można tylko w preambule!) i ludzi. Nic bardziej mylnego! Płonie tu gorące uczucie, które rozgrzewa oboje kochanków i nie ważne, że wspomagane często wysokim procentem zaangażowania miejscowego Polmosu. Jemu na imię jest Sojusz, jej PIL ( z domu Samoobrona). Sojusz nie ma wiele wspólnego z pierwowzorami, to ani Ashley ani Rhett. Żaden z niego macho. Swoje lata ma i bardziej przypomina Michaela Jacksona po operacjach plastycznych, tylko że muzyk nie chciał być czarny a Sojusz - czerwony. PIL należy za to do takich kobiet, które za kołnierz nie wylewają. Po kilku głębszych też czerwienienie (bynajmniej nie ze wstydu). Ich związek, w przeciwieństwie do pierwowzoru jest czysto pragmatyczny. Podlasie to tereny gdzie klimat jest wyjątkowo ostry. Chłód panuje tutaj wyjątkowo długo w ciągu roku, a razem było im wyjątkowo ciepło. Romans tych dwojga rozgrywa się w posiadłości zwanej Sejmikiem. I tak jak w wiekopomnym dziele pani Mitchell tak też i tutaj, w obliczu zagrożenia nasi bohaterowie potrafią walczyć o swoje. Doszło do tego po drobnej sprzeczce, która zapowiadała się całkiem niewinnie i może dlatego nikt nie spodziewał się najgorszego. A najgorsze już wisiało w powietrzu.
Sojusz, jak każdy prawdziwy mężczyzna nie wytrzymał sielanki i współżycia bez sprzeczek. Wybuchną był na biedną PIL. Krzyczał, że w takich warunkach to on nie może pracować! Przeszkadzała mu okazjonalna przyjaźń PIL z Opozycją. Ta z kolei odrzekła, że ma dosyć życia na kocią łapę, spakowała się i poszła sobie do konkurencji. Opozycja wykorzystała przelotną znajomość i zdobyła przewagę głosów decydujących o kierunku rozwoju włości. Refleksem szachisty (partia trwała miesiąc) wykazał się jednak niedawny kochanek i przekonał lubą do powrotu. Przekonywać długo nie musiał i bez zbędnych czułości. Sprawa była prosta. “Jak odejdziesz, to w najlepszym wypadku wrócimy do naszego gniazdka dopiero w przyszłej kadencji. Tylko, że wtedy oboje nie będziemy już tacy sami”.
Epilog (realistyczno-refleksyjny)
I tak sejmik województwa podlaskiego, w przeciwieństwie do powieściowej Tary, zachował swój stary wygląd.
A murzyni dalej skubią swoją bawełnę, ciągle walcząc z przeciwnościami dnia codziennego. I tylko dlatego, że to za ich pieniądze zabawa trwa, łza się w oku kręci.
Mariusz Rytel
P.S. Szczegółów dowiedzą się Państwo, z lekko tylko ironicznego artykułu: “Koalicja stołków”