Lekarze odchodzą z pracy
Blisko 70% lekarzy łomżyńskiego szpitala odchodzi z pracy. W środę rano złożono ponad 90 wypowiedzeń, kolejnych 20 ma zostać złożonych we wrześniu. Jeżeli nic się nie zmieni od 1 października w Łomży nie będzie komu leczyć pacjentów - zgodnie mówią lekarze i dyrekcja szpitala.
Złożenie wypowiedzeń z pracy to kolejny element protestu zorganizowanego przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. Od ponad dwóch tygodni w łomżyńskim szpitalu trwa strajk ostrodyżurowy, ale jak dotychczas nie przyniósł on oczekiwanych przez protestujących rezultatów. W ramach zaostrzenia protestu w środę wypowiedzenia z pracy z trzymiesięcznym okresem rozwiązania umów złożyło 92 lekarzy zatrudnionych w Wojewódzkim Szpitalu w Łomży. Kolejnych 20 wypowiedzeń, z dwutygodniowym okresem rozwiązania umów, ma trafić do dyrekcji we wrześniu. - Chodzi o to, aby wszystkie te wypowiedzenia skutkowały od początku października – podkreśla dr Leszek Kołakowski, szef komitetu strajkowego lekarzy z łomżyńskiego szpitala. W szpitalu zatrudnionych jest 176 lekarzy i choć nie wszyscy przystąpili do tej formy protestu, to i tak od października szpital nie będzie w stanie funkcjonować – zgodnie mówią protestujący lekarze i dyrektor szpitala Marian Jaszewski.
Lekarze podkreślają, że chcieliby dalej pracować, ale nie w warunkach „niewolniczych”. - Trzy miesiące, to okres, w którym można renegocjować umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, podjąć jakieś decyzje polityczne albo znaleźć innych lekarzy, którzy „za takie nędzne pieniądze będą chcieli pracować” - mówi Kołakowski i dodaje, że ten ostatni wariant jest bardzo mało realny...
Gdyby fizycznie doszło do realizacji wypowiedzeń lekarskich umów, szpital zostanie sparaliżowany - mówi dyrektor Jaszewski. Dodaje, że on nie jest w stanie rozwiązać tego konfliktu i że musi to zrobić rząd. - Trzeba się liczyć z tym, że nie mamy możliwości spełnienia roszczeń lekarzy, bo nie mamy pieniędzy na to. Dając podwyżki lekarzom, trzeba by zamknąć szpital - mówi Jaszewski. Dyrektor szpitala, podobnie jak strajkujący lekarze, ma nadzieję, że w ciągu tych trzech miesięcy rząd i lekarze podpiszą porozumienie.
- Jeśli to nie nastąpi, i lekarze odejdą z pracy to szpital będzie świadczył usługi ratujące życie, ale nawet nie w formie ostrego dyżuru – podsumowuje Jaszewski.
Długi strajk
Od 21 maja łomżyński szpital pracuje jak na ostrym dyżurze. Na specjalistyczną pomoc medyczną mogą liczyć tylko ci pacjenci, którzy trafiają tu w stanie zagrożenia życia. Nie pracują przyszpitalne przychodnie specjalistyczne i pracownie diagnostyczne, na szpitalnych oddziałach wstrzymano planowe zabiegi operacyjne... Dyrektor szpitala Marian Jaszewski zapewnia, że strajk lekarzy, choć dotkliwy, jest bezpieczny dla pacjentów szpitala. - Nikt z tego tytułu nie umrze. Nie powinien także popsuć się znacznie stan jego zdrowia – mówi dodając, że w okresie strajku dużo więcej pracy ma szpitalny oddział ratunkowy, który nie strajkuje.
Tymczasem przeciągający się strajk ma także skutki finansowe. Z dnia na dzień pogarsza się sytuacja finansowa placówki. Jak mówi dyrektor Jaszewski, szpital codziennie traci ok. 100 tys zł.
- Mimo strajku w szpitalu jest leczonych blisko 400 pacjentów – podkreśla Jaszewski. - Teraz jest tylko kwestią jak długo to będzie trwało. Może się okazać, że tych środków, które wypracowujemy zabraknie na bieżące potrzeby – mówi.
Część pracowników szpitala, którzy normalnie pracują obawia się, że strajk lekarzy może doprowadzić do opóźnień w wypłacie wynagrodzeń. Dyrektor Jaszewski zapewnia jednak, że wszelkie środki, które na konta szpitala spływają są trzymane na potrzeby czerwcowej wypłaty.
- Poleciłem pani księgowej wstrzymanie wszelkich płatności, do czasu wyjaśnienia sytuacji, no chyba że zagrażałoby to wejściem komornika. Nie chciałbym doprowadzić do skłócenia załogi, a do tego by doszło gdyby nie było pieniędzy na wypłatę wynagrodzenia... - mówi dyrektor szpitala.
Przypomnijmy strajkujący lekarze domagają się podwyżek płac. Jak wyliczyli - teraz za godzinę pracy dostają 9 złotych, a chcą, żeby lekarz bez specjalizacji zarabiał 31 złotych brutto, z jedną specjalizacją 41, a z dwiema - 49 złotych. W środę wspólnie z lekarzami z Łomży wypowiedzenia z pracy złożyli także protestujący lekarze z Suwałk. W skali kraju takich szpitali jest już 10.