„Bawcie się, dzieci...”
Niezwykły, zabawny i przewrotny utwór pt. „Bawcie się, dzieci” Jerzego Klamy przedstawiamy jako polemiczny głos w dyskusji o pomniku-ławeczce Pani Hanki. W piątek minął termin zgłaszania prezydentowi Łomży lokalizacji monumentu.
BAWCIE SIĘ, DZIECI!
Jerzy Klama
Pojawiła się... by być wiosną.
Ale... nie była radosną.
- Słuchaj! - tupała nogą.
- Pozwól, że przemówię tobą.
Uważajcie, drogie dzieci,
Babcia zza grobu przyleci.
Donoszą mi tu umrzyki,
że chcecie mi stawiać pomniki.
Jako stara Łomżynianka,
mam pomysły, niczym wdzianka.
Nie czas mi się z wami wadzić.
Za co chcecie mnie posadzić?!
Wiem! Są różne paragrafy.
Wiem, że popełniałam gafy.
Ławeczkę mi wymyślili.
I do mebla przyszpilili.
Rezygnuję z takiej chwały!
Wróble by mnie haftowały.
A świat w drwinach byłby cały,
że Burki Bielicką podlały.
Już widzę, jak gość zawiany
chwyta się mnie, niczym ściany.
I potem budzi się z rana,
śliniąc mi się na kolana.
Rozpromienia kumplom licka,
bo tuliła go Bielicka.
To tak odwdzięczyć się chcecie,
by obmawiali mnie po świecie?
Już widzę, jak prasa donosi:
„Bielicka Łomżę źle znosi”
Cała w odchodach, podlana;
każdemu wystawia kolana.
Doprawdy – zamysł to zdradziecki!
Mnie? Przykuwać do ławeczki?
Jeśli pamiętać mnie chcecie,
sceną żyłam, dobrze wiecie.
Amfiteatr mi się marzy.
Amfiteatr mi do twarzy.
W parku... scenka, choćby mała.
Żeby sztukę przyciągała.
Recytacje, monodramy.
Dla uczczenia starej Damy.
Płaskorzeźba na kotarze:
Babcia śle całusa w darze.
Napis nad sceną? - „BAWCIE SIĘ, DZIECI”.
Grunt zacząć, dalej poleci.
A dbajcie mi tam o porządek!
Kwiaty posiejcie wśród grządek.
Pokazy mody urządzajcie.
I gości do mnie zapraszajcie.
Strójcie się w barwne kapelusze.
Bo kapelusze widzieć muszę.
Niech cały park salonem będzie.
W Łomży artystów przybędzie.
Letnie altanki, kawiarenki.
Dla zakochanych w nich piosenki.
Babcia zza grobu palcem kiwa:
nie sprzedawajcie w parku piwa!
Kawkę, herbatkę, ciasteczka.
Mogą nazywać się „HANECZKA”.
Ale... koniecznie z bakaliami.
Kremem roztartym z jagodami.
Pycha! Mówię wam, moi kochani.
Spróbujcie! Polubicie sami.
Wyciszcie park od ulicy,
bo szumi i krzyczy.
A sztuka zgiełku się boi.
Tak, tak! – nie żart to, mili moi.
Gdybym jeszcze z wami była,
to bym szum ten zagłuszyła.
Jeśli mogę służyć radą:
zróbcie oczko - z kaskadą.
Bo szum wody nerwy koi.
Świat nerwowy, mili moi.
A na moje imieniny:
strójcie się w kapelusze, dziewczyny.
Konkursy urządzajcie
i chłopaków zachwycajcie.
Róbcie festyny, majówki.
Rozweselajcie swe główki.
Kiedyś... w tym parku flirtowałam.
Rumieńce zawstydzenia miałam.
I, póki mnie coś nie wzdęło,
byłam Julią. On ?– Romeo.
Morał? Niczym chmurka na niebie:
„Najtrudniej zagrać jest siebie”.
Park ten był kiedyś miejskim rajem.
Salonem kwiatów, roślin gajem.
I to wam powiem przede wszystkim,
że tętnił życiem towarzyskim.
Przywróćcie jemu blask świetności.
Duszyczka moja w nim zagości.
Wiatrem przybędę – przezroczyście.
Na scenie będzie uroczyście.
Choć niewidzialna, z wami będę.
Do raju własnego przybędę.
Wietrzykiem wzniecę aromaty.
Wyrazem miłości są kwiaty.
Naklepałam się bez liku,
rymy puściły w wierszyku.
Trajlowałam, aż poeta
stworzył odę do kotleta.
Kotlet chciał posypać makiem.
Tak kręciłam łomżyniakiem.
Adwokatem go zrobiłam.
Przed ławeczką się broniłam.
No i na to mi wygląda,
proszę wysokiego sąda,
że Bielicka po wyroku.
Siedzieć ma? I ani kroku?
No! Niedoczekanie wasze.
Park przynajmniej wam okraszę.
Posprzątacie, posadzicie.
Babcię duszkiem zobaczycie.
Bo kochani, mili moi!
Łomża w sercu moim stoi.
I choć próchnem moje ciało.
Serce z próchna się wyrwało.
Martwe żywym zagadało.
Bo gadania wciąż mi mało.
Łzy nie lecą, choć ja szlocham.
Choć nie żyję, to was kocham.
A wy za to, tak w podarku,
zaparkujcie mnie w swym parku.
Nim reżyser mój mnie zgani,
ślę całuski wam - kochani.
Wciąż przeciągi jakieś czuję.
Z góry – za wszystko dziękuję.
Mile mnie tam wspominajcie.
Nade wszystko się kochajcie.
Bo z miłości cud stworzenia.
Tej miłości pragnie Ziemia.
No i dosyć już gadania.
Pa!– wam mówi:
BABCIA HANIA
Inspiracją były artykuły i cykl „Twarze Łomży” we „Współczesnej”, w których prezydent i mieszkańcy Łomży wspominali o pomniku-ławeczce Pani Hanki Bielickiej – mówi rodowity łomżanin Jerzy Klama (lat 54), autor oryginalnego, zręcznego literacko i drugiego już utworu (o którym wiem –MRD), stworzonego na cześć i po śmierci najsłynniejszej łomżynianki świata.
– Mam łatwość rymowania. Słowo prozą „miksuje się”, gubi w nawale informacji, a wierszowane zaciekawia przez śpiewność, dłużej trwa w pamięci ludzi.
Ciekawe, czy wierszowany felieton Jerzego Klamy przebije się do powszechnej świadomości...? Jeszcze ciekawsze – co jest wyraźnie intencją autora – czy trafi do przekonania tak łomżyniakom, jak i prezydentowi Jerzemu Brzezińskiemu, który apelował o przedstawianie mu lokalizacji „pomnika-ławki”.
- Mój pradziadek był nadzorcą w parku przy ul. Wojska Polskiego – uzasadnia wybór miejsca Jerzy Klama. – Park tętnił życiem, odbywały się w nim koncerty. Warto przywrócić temu miejscu świetność, m.in., zająć renowacją sceny, co obiecywał rok temu prezydent Brzeziński. Scena to nie martwy beton, to miejsce, które inspiruje. To miejsce, w którym bywała Królowa Estrady.
Pisanie przewrotnego dialogu, szybko zmieniającego się w monolog Damy w Kapeluszu, zajęło polemiście z ideą pomnika-ławeczki zaledwie trzy godziny.
Mirosław R. Derewońko