Baśń o Czerwonym Kapturku
Za górami (Tatry i inne) za lasami (Białowieża i inne), jedno z wiodących królestw telekomunikacyjnych postanowiło zmienić swój wizerunek. Niestety ma być to tylko wizerunek zewnętrzny. Dopóki tego nie zrobi nie podamy nazwy królestwa. Przedstawiciele monarchii teleinformatycznej mówią, że abonenci (nazwa korzystających z dobrodziejstw królestwa) nie wydadzą na nowy image, kilkudziesięciu milionów złotych. Jak im jednak wierzyć, skoro tam się nie da mówić. Człowiek się raz odezwie a na fakturze uwzględnione jest również mycie samochodu, rachunek od szewca i opłata za rzucanie bumerangiem na Grenlandii. W królestwie jest dwie koronowane głowy. Niejaki Holding i jakaś franca Telecom.
W królestwie panuje iście sielankowe życie. Nikt z abonentów się nie spieszy, bowiem wie że jakiekolwiek reklamacje dają znak istnienia średnio po pół roku. W międzyczasie odcinają telefon i dzięki temu można osobiście zacieśniać stosunki przyjacielsko-rodzinne. Na nieszczęście co 7 abonent tego kraju ma rodzinę za wielką sadzawką, w niejakim Usa. Dzięki temu ludzie jakoś tu żyją, a kupcy mogą protestować na miejscu bo inaczej musieli by wyjechać za chlebem. I tu królestwo też przychodzi z pomocą. By nie tracić niepotrzebnie czasu, tylko zarabiać na abonament, za minutę rozmowy płaci się jak za przysłowiowe zboże na targu w Jedwabnem (i to bez unijnej dopłaty). Od jakiegoś czasu wśród niezliczonej ilości dobrodziejstw królestwa jest niejaki Internet. Ludziska mówią, że gdzie indziej, to wyraz wolności. U nas monarchowie postanowili wprowadzić tzw.: casus Pawlaka (taką wolność to u nas za przeproszeniem każdy w swojej chałupie ma -mawiał niegdyś światły prawnik od którego sądom też się dostało). I jak postanowili tak zrobili: skoro ma, to po co wprowadzać! Ten Internet to i tak mocna bestia. W miejscach gdzie się jednak zadomowił, wieszają go dwa razy dziennie. Wprawdzie ciągle wraca, ale już trochę słabszy.
Ostatnio jednak, NIK-t nie kontroluje tego państwa. Po braku takiej kontroli w latach 2001 - 2003 nie wykryto wcale, że królestwo telekomunikacyjne naciągało ustawę by nie pozwolić działać konkurencji. Kary też pewnie nie będzie. Najwyżej monarcha Holding obieca, że nie będzie już krzyczał na premierów. Poza tym to silny władca. Z tych największych, to ma jeszcze królestwa: Ropy, Gazu i Samochodów. Pomaga nam na każdym kroku (wprawdzie nie ma jeszcze fabryki papieru toaletowego ale to kwestia czasu). Na pewno NIK-t mu nie podskoczy!
Razem z tą francą Telecomem doprowadzili do tego, że ich królestwo wygląda jak pole truskawek po gradobiciu. Chociaż podobno każdy chaos ma swoje prawa. Mówi się też jednak, że wyjątki potwierdzają regułę....
Zmiana wizerunku firmy o której mowa w bajce bez szczęśliwego zakończenia, może wynieść kilkadziesiąt milionów złotych. Takie przypadki miały już miejsce w gospodarce. Firma zmieniając logo i kolor swoich prezentacji przede wszystkim czyści swoje gospodarcze sumienie. Przecież CPN kojarzył się zawsze z brakiem paliwa. Teraz firma ta pod inną nazwą liczy się w całej Europie. Pozostaje nadzieja, że nasz bohater po zmianie wizerunku, zadba w końcu o obywateli-abonentów.
Mariusz Rytel
PS. Wyjaśnię jeszcze co ma wspólnego tytuł z treścią “bajki”. Tyle samo co teraz ta firma z telekomunikacją.