Polityka sado - macho
Ukraińcy z organizacji jajecznego bohatera spod Łucka bardzo przepraszają prezydenta Bronisława Komorowskiego. Władimir Rogow, szef tamtejszej „Słowiańskiej Gwardii”, do której należał zamachowiec jajkobijca obiecuje, że odkupi marynarkę. Nie wiadomo do końca czy deklaracja jest prawdziwa. Trudno znaleźć jego zdjęcie w garniturze. Zachowuje się trochę jak gazda, który odda do kołchozu wszystko oprócz tego co ma. Mimo wszystko powinniśmy być bardzo wdzięczni za te i wiele innych słów ubolewania. W oświadczeniu ukraińskiego MSZ czytamy, że to niedobrze iż dochodzi do takich incydentów „wobec przywódców państwowych, a w szczególności tak przyjaznego nam kraju jak Polska.”
Tak oto prezydenta naszego kraju przeprosił rzecznik prasowy ukraińskiej dyplomacji. No, może nie do końca przeprosił. Była to taka nota nosząca znamiona przeprosin. Nam wystarczy. Nie ma sprawy chłopaki. Nic się nie stało. Szkoda fatygi tak znamienitych person. Zresztą sam prezydent nie żywi urazy. Nasi przyjaciele nie powinni się też mocno anonsować w sprawie zdjęcia miary z prezydenta. Człowiek jest otwarty i bardzo kontaktowy. Trzeba tylko delikatnie pukać, żeby nie przestraszyć oficerów BOR-u. To bardzo wrażliwi panowie. W Łucku też swoje przeżyli. Niektórzy twierdzą, że oprócz marynarki prezydenta do pralni wysłano kilkanaście par męskich spodni. W ogóle dobrze że Ukraińcy pomyśleli o zwrocie marynarki. Biorąc pod uwagę dziurę budżetową, Polsce przyda się każdy grosz. Marynarka nie musi być wcale od kompletu. Taki prezydencki żakiet się z tego skomponuje. Kiedy prezydent wyrośnie będzie go można wystawić na Allegro.
Znamiona polityki zagranicznej jakie prowadzimy od wielu już lat zaczynają przynosić nadspodziewane efekty. Wszyscy nas lubią. Rosjanie zupełnie za frajer umyli nam wrak samolotu. Dobre kilka stówek w kieszeni. Do tego z odkurzaniem. Za „komplecik” na myjni w Łomży trzeba byłoby zapłacić dwa razy tyle. Ukraińcy wiadomo, jako symbol nowego życia, odrodzenia wzajemnych dobrosąsiedzkich relacji. Z Niemcami już od dawna jesteśmy po słowie i to z tradycyjną wymianą przodków. Taki rodzinny Brudershaft. Zresztą Wanda to podobno była Czeszka. A propos. Nasi przyjaciele z południa już jedzą polskie tylko trochę mniej. Pracują też nad nowymi technologiami, które mogą nam sprzedać po okazyjnej cenie z upustem za transport. Od słowackiej strony można za to łatwiej wejść na Rysy. Nasi przyjaciele Litwini wprawdzie mają trochę pretensji o zamalowywanie tablic ich miejscowości w naszym kraju na biało-czerwono, ale i tak są naszymi przyjaciółmi. Zrobi się promocje na zielony, żółty i czerwony i będzie jak trzeba. Każdy z naszych sąsiadów ma ogromy wkład w nasz rozwój. Z każdym z sąsiadów dobrze nam się współżyje w tych niepewnych przecież czasach. Wyjątkowo niepewnych, ze względu na światowy kryzys gospodarczy, za który oczywiście jesteśmy współodpowiedzialni, ale nikt z naszych przyjaciół z zagranicy nam tego nie wypomina. Tymczasem wystarczy sięgnąć do gazet żeby zobaczyć jakie problemy polityczne, ekonomiczne i militarne ma świat, i to my jesteśmy za to współodpowiedzialni jako część zachodniego kręgu cywilizacji. Jeżeli nikt nam nie będzie chciał tego wytknąć, to my sami się do tego przyznamy. To my zażądamy dla siebie dotkliwej kary!
Jak mawia jeden z czołowych ostatnio parlamentarzystów – jak piecze to znaczy, że było dobrze.
Mariusz Rytel