Uwolnić Krakena
Toczą się spory skąd się wziął. Niektórzy twierdzą, że bestia pochodzi z mitologii nordyckiej. Wikingowie straszyli nim dzieci w okresie dojrzewania i mieli wymówkę przed żonami, kiedy zabalowali gdzieś na południu. Inni twierdzą, że o Krakenie słyszano już w starożytności, kiedy pod wodzą Posejdona siał spustoszenie na morzach i oceanach. Za starożytnością może przemawiać fakt, że wymiennie znajduje odzwierciedlenie nie tylko w mitach greckich. Rzymianie mieli swojego Triangula, który chodził na pasku Neptuna.
Nie jest to chyba, aż tak istotne, bo o stworze nikt by nie pamiętał, gdyby nie współczesna kultura masowa. Kraken występuje w filmach, na kartach komiksów, w kreskówkach. Zawsze jako cholerstwo, które trudno pokonać, które załatwia czyjeś interesy. Jest silnym ale bezwolnym narzędziem w rękach pana. Groźnym potworem, którego trudno zgładzić kiedy zostanie spuszczony z łańcucha. Jego popularność w naszych kulturowych produktach rośnie. Obecność w naszym realnym życiu też jest coraz większa. Tu czasami Kraken bywa zakamuflowany, zamiast ryków i toczenia piany z pyska, mamy miły uśmiech okraszony przyjemną bielą zębów. To nie jest reguła, a w polityce jest wręcz odwrotnie. Krakeni po nieprzespanych nocach zapominają często o porannej toalecie. Kraken polityczny jest poddany wiecznej adrenalinie. Gotowy uderzyć. Nie zawsze bez mrugnięcia okiem. Nieraz pan musi się trochę natrudzić żeby przekonać politycznego charta. Ten nie jest, jak w mitologii kompletnie pozbawiony woli i ambicji. Marzy i kombinuje. Etap swojej kariery traktuje przejściowo. Wychowuje swoje małe, niedoświadczone Krakeniki z myślą, że kiedyś przepoczwarzy się w pana. Wcześniej musi zeżreć swojego. Taka jest natura ludzi wyposażonych w ambicje bogów. Natura zgubna. Ludzi dużo, ławka krótka. Ambicje przerośnięte. Zachowanie gatunku mitycznych półbogów wymaga więc ostrożności. Trzeba szukać i wychowywać bestie bardzo ostrożnie. Najlepiej takie ze sztuczną szczęką, którą można trzymać pod kluczem. Koniecznie dobrze wytresowane. Inaczej spustoszyć mogą zagrodę pana. Kaganiec zdejmować tylko w sytuacjach wyraźnej konieczności. Od niejedzenia jeszcze nikt... . Z bólu i zgorzknienia można dostać rozstroju żołądka. Zawód może być śmiertelny. Kraken polityczny musi być wyposażony w elementarne chociaż poczucie wspólnoty. Nic tak nie łączy jak kasa i władza. W tym sensie przypomina trochę Harona. Niczego nie zrobi bez widocznych dla siebie korzyści. Nie zastąpiony jest jednak jako przewoźnik w najgłębsze czeluści Hadesu politycznych przeciwników. Niestety można się na nim przejechać osobiście. A to klub parlamentarny założy, partię podzieli. Inny stanowiska nie przyjmie, więcej chce. Zorganizuje wokół siebie niebezpiecznie silną grupę wsparcia. Wierni pretorianie słuchają tego, kto ich karmi, a nie tego co dowozi podroby. Te wszystkie niebezpieczeństwa sprawiają, że półbogowie często wybierają drogę samotników. Na wszystkich szczeblach politycznych stanowisk wolą działać sami, byle nie zawdzięczać nic nikomu. Innymi słowy – nie płacić później haraczu za ewentualne sukcesy. Krążąc niczym samotne neutrony mogą zdziałać co najwyżej tyle ile starczy mizernego talentu i szczęścia. Ostatecznie bez wsparcia i prawdziwego zrozumienia rzeczywistości kończą na peryferiach historii. Tej, która się przecież nie skończyła. Ona trwa. W podręcznikach za kilka wieków zniknie pomiędzy wojnami, rewolucjami i opowiadaniem o politycznej szachownicy w Europie. Tej, na której dzieją się prawdziwie ważne rzeczy. Historia trwa, a nie ma już takich, co potrafili zmotywować jednym zdaniem. „Wam kury szczać prowadzać, a nie politykę robić!”
Mariusz Rytel