Przejdź do treści Przejdź do menu
środa, 18 grudnia 2024 napisz DONOS@
Gazeta Bezcenna nr 370

Początek sezonu

Piłka nożna, czy chcemy tego czy nie, jest najbardziej popularnym sportem w naszej szerokości geograficznej. Profesjonalna oprawa, stadiony za ciężkie pieniądze, ogromne kontrakty reklamowe, nie mniejsze opłaty za transmisje i oczywiście kasa na zawodników, trenerów i cały sztab szkoleniowy. Jest profesjonalnie, choć może wywraca trochę piramidę potrzeb Maslowa. Ze społecznego punktu widzenia mecze piłkarskie są koniecznym wentylem emocjonalnego bezpieczeństwa. Kto zaprzeczy, że sport, a w nim futbol, nie jest katalizatorem regionalnych a nawet międzynarodowych animozji?

Być może dzięki czemu mamy w Europie już prawie siedemdziesiąt lat bez wojen, co się do tej pory często nie zdarzało. Ludziska mogą się wywrzeszczeć, a na trybunach poczuć jedność ze zwycięstwa. Porażka też jednoczy. Po dziesiątej setce i w poczuciu braterskiej więzi wyrażonej wspólną myślną na temat sędziego drukarza, można wracać do domu. Nie ma się czym przejmować, zawsze znajdzie się ktoś, komu można dokopać. Takie wydarzenia zaspokajają  nasze pierwotne instynkty współzawodnictwa. Ludzie na trybunach mają swoje wyobrażenia o drużynie, znają każdego zawodnika i lepiej nawet od trenera wiedzą na jakiej pozycji może grać albo kiedy powinien wrócić. Mają nieodparte poczucie, że to oni kierują zespołem. Zupełnie tak ja w przypadku politycznych wyborów.

Za około dwa miesiące wybory samorządowe a w przyszłym roku parlamentarne. Okienko transferowe otwarte – dużo o tym w gazetach, radiu i telewizji. Niewiele w tym refleksji samych zainteresowanych. Na pierwszych stronach tacy, którzy z niejednej partii chleb jedli. Nie przeszkadza im, że bochenki raz były kropione święconą wodą innym razem rosły w czerwonej piekarni. Grunt żeby się najeść do syta. Apetyt jak wiemy rośnie w marę jedzenia, więc teraz przyszedł czas na znalezienie sobie dobrze prosperującej jadłodajni. Względnie takiej z perspektywami na rozwój. Headhunterzy mają pełne ręce roboty. Zostawanie w pracy po godzinach to teraz norma. Najbardziej męczące są nocne treningi i ustalanie strategii. Dotychczasowe, wypracowane przez lata praktyki, skutkują scenariuszem meczu, który dobrze znamy.

Poseł T...koski podaje do wychodzącego na wolne pole Kowalczyka. Ten kopie z całej siły! Ale cóż to?! Sam w nie wpada! W te dołki, które kopał przez cały sezon. Akcja niestety kończy się niepowodzeniem. Piłka toczy się bez pośpiechu w stronę końcowej linii boiska. Dobiega do niej Iksiński. Całe swoje polityczne życie był doskonałym stoperem. Z tych, którym skutecznie podstawiał nogi można byłoby skompletować nie jedną pielgrzymkę do Częstochowy. Tym razem delikatnie podaje w stronę swojego libero. Nowak jeszcze kilkadziesiąt lat temu był nadzieją właśnie liberalnego skrzydła. Zepsuł jednak kilka dobrych akcji podczas ważnych spotkań. Stracił zaufanie i parę lat spędził na ławce rezerwowych. Na boisko wrócił niedawno, po krótkim okresie przygotowawczym w zarządzie jednej ze spółek skarbu państwa. Szansę na grę w pierwszym składzie dostał też Maślanka. Na lewym skrzydle zrobiło się miejsce, kiedy trener wyrzucił Ogrodnika, równie zdolnego libero. Ten zbyt głośno krzyczał „veto”, kiedy kapitan chciał dobrać się do jego żony. Sprawa trafiła do mediów. Trzeba było coś z tym zrobić.
Wróćmy jednak na murawę. Zagęściło się w środkowej strefie boiska. Jeszcze nie wiadomo o co poszło, ale trwa gorąca wymiana zdań pomiędzy dwoma zawodnikami przeciwnych drużyn. To Kurowski i Tokilap co i rusz odbijają piłeczkę. Na trybunach słychać buczenie i gwizdy. Ewidentnie grają na czas. Ludziom przestaje się to podobać i niektórzy kibice zaczynają opuszczać stadion. Spotkanie obserwuje już tylko mniej niż co drugi uprawniony do oglądania.  Niewykluczone, że po przeanalizowaniu kasety z meczem, prezesi obu klubów będą chcieli sprzedać zawodników za granicę. Nareszcie kolejni gracze włączają się do walki. Akcja nabiera wreszcie tępa. Napierający to rasowy napastnik. Pamiętamy jak jeszcze  niedawno pięknym wślizgiem odebrał piłkę swojemu koledze. Jeden, drugi zwód i ciągle biegnie w kierunku bramki. Pytanie tylko, gdzie jest bramka?! Rozgląda się nerwowo, ale bramek nie ma po obu stronach boiska. Co więcej, nie widać nawet bramkarzy. Obaj przyglądają się przepychance na trybunach. Ktoś nieopatrznie zabrał na żyletę krzyż. Realizator pokazuje jak sędzia techniczny nerwowo gestykuluje. Przed chwilą miał telefon ze związku. Z powodu nierozstrzygniętych przetargów na całej trasie obowiązuje ruch wahadłowy. Nie ma szans, żeby bramki dojechały na czas. Główny arbiter sięga wreszcie po gwizdek. Nie zdążył jednak skończyć tej farsy. Na stadionie gaśnie światło. Ktoś nie opłacił rachunków na sto miliardów. Poza transferami nie starczy przecież na wszystko. Zalega cisza, którą czasami przerywa jeszcze echo spadającego samolotu. Jedynie zagraniczni obserwatorzy, wyposażeni w latarki powoli opuszczają stadion. Wynik? A kogo obchodzi wynik?!

Mariusz Rytel


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę