Ani Mru-Mru... ich nie dogoniat
Marcin Wójcik i Michał Wójcik, a także Waldemar Wilkołek czyli najpopularniejszy polski kabaret „Ani Mru-Mru” bawił w piątkowy wieczór grubo ponad pół tysiąca łomżan. Występ odbył się w sali widowiskowej (byłego) Urzędu Wojewódzkiego. To największa sala w mieście i bez Ani Mru-Mru trudno ją zapełnić. Tym razem jednak biletów zabrakło już na tydzień przed występem kabareciarzy, a widzowie podczas występu siedzieli na fotelach, dostawianych krzesłach i na... podłodze przed sceną.
W Łomży Ani Mru-Mru zaprezentował swe najpopularniejsze skecze, scenki i piosenki m.in. historyjkę o Czerwonym Kapturku w wykonaniu dwóch aktorów, chińska jadłodajnię i spotkanie na porodówce. Ubaw po pachy zapewniała też jedyna śpiewająca laka w kraju - Edek. Niemal dwugodzinny występ co rusz przerywany był brawami i wybuchami śmiechu.
O klasie kabaretu może świadczyć 22. sekundowy skecz na bis. Okazuje się, że tyle wystarczy, aby śmiali się wszyscy. Innymi słowy „ich nie dogoniat”