Przejdź do treści Przejdź do menu
niedziela, 22 grudnia 2024 napisz DONOS@

poniedziałek 9.05.2005

Kurier Poranny - Gorzkie zwycięstwo Gazeta Współczesna - Biznes bez żyranta Gazeta Współczesna - "Dzikie" pochówki Gazeta Współczesna - Salomon nie poradzi Gazeta Współczesna - Zemsta ochotnika Gazeta Wyborcza - Grali piłkarze trzecioligowi

Kurier Poranny - Gorzkie zwycięstwo
Kurier Poranny: Cofnijmy się o 60 lat. Jest 8 maja 1945 roku, co się dzieje w Berlinie?
Dr Jan Jerzy Milewski: Berlin był już zdobyty. 2 maja zostały zatknięte flagi radziecka i polska na Reichstagu. W operacji berlińskiej uczestniczyły oddziały I Armii Wojska Polskiego. Dowództwo polskie bardzo zabiegało o nasz udział w tych końcowych walkach, było to bowiem bardzo ważne z symbolicznego punktu widzenia.
l Podobno Amerykanie pierwsi wkroczyli do Berlina, ale Stalin kazał im się wycofać.
- Były ustalone strefy wpływów, która armia do jakiej linii zajmuje stolicę Rzeszy. Dokładnie jednak to było tak, że Amerykanie rzeczywiście w pogoni za Niemcami przekroczyli Łabę, ale jednak Berlin zdobyli Rosjanie. Tutaj trzeba dodać, że żołnierzy niemieccy stawiali bardzo mały opór, bo woleli dostać się do niewoli amerykańskiej niż sowieckiej. Zdawali sobie sprawę, co ich czeka, wiedzieli o Katyniu. Kiedy Niemcy odkryli groby pomordowanych jeńców polskich, propaganda hitlerowska wykorzystała to, przywożono do Katynia żołnierzy, mówiono im: patrzcie, co się z wami stanie, gdy wpadnięcie w ręce Sowietów. Stalin jednak z tym się nie liczył i zmierzał do celu za wszelką cenę. Wyznaczył, że 1 maja ma być zdobyty Berlin i tak miało być. Walki były bardzo krwawe, przyniosły wiele ofiar. Poniesiono ogromne straty, niepotrzebnie. Można było, nie spiesząc się, cel osiągnąć parę dni później i kilkadziesiąt tysięcy ludzi nie straciłoby życia. Śmierć w przededniu zwycięstwa była podwójnie dramatyczna. Niestety, było to też udziałem żołnierzy I Armii Wojska Polskiego, którzy uczestniczyli w zdobywaniu Berlina. Te wielkie straty, kilkakrotnie większe na froncie wschodnim niż na froncie zachodnim, były konsekwencją sposobu prowadzenia wojny i szafowania życiem człowieka. Stalin wyznawał zasadę, że ma dużo ludzi, a więc "ni szaga nazad" (ani kroku w tył). więcej: Kurier Poranny - Gorzkie zwycięstwo

Gazeta Współczesna - Biznes bez żyranta
Będziemy bezrobotnym poręczać dotacje urzędów pracy na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej – mówi Irena Wiska z Łomżyńskiego Funduszu Poręczeń Kredytowych. – Od czerwca pomożemy w ten sposób osobom, którym trudno znaleźć żyranta.
ŁFPK działa przy Agencji Rozwoju Regionalnego w Łomży od sierpnia ubiegłego roku. W tym czasie z funduszu udzielono już 11 poręczeń i zabezpieczeń kredytowych oraz pożyczek, na łączną kwotę 385 tys. zł.
– Współpracujemy z wybranymi bankami i pomagamy tym, którzy chcą zaciąganąć kredyt, jednak nie mają odpowiedniego zabezpieczenia – podkreśla Irena Wiska.
Najczęściej dzięki funduszowi powstają niewielkie firmy budowlane, mała gastronomia i usługi. Początkujący przedsiębiorcy chętnie też próbują sił w handlu, zakładając małe sklepiki. Bardzo często są to firmy rodzinne.
– Rozszerzamy ofertę na bezrobotnych, bo przecież powołano nas, aby wspierać każdą formę przedsiębiorczości na terenie byłego województwa łomżyńskiego – podkreśla Wiska. – Osoba zarejestrowana w urzędzie pracy, która chce otrzymać dotację na rozpoczęcie samodzielnej działalności gospodarczej, musi znaleźć dwóch poręczycieli tej dotacji. Jeśli ktoś nie może nikogo znaleźć, powinien przyjść po pomoc właśnie do nas.
więcej: Gazeta Współczesna - Biznes bez żyranta

Gazeta Współczesna - "Dzikie" pochówki
Tajemnicą poliszynela były nieprawidłowości, towarzyszące funkcjonowaniu grajewskiego cmentarza komunalnego, którym od 22 lat zarządza miejska spółka - Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych. Najbardziej niepokojące były sygnały mieszkańców o „dzikich” pochówkach.
Drastycznym przykładem bałaganu był opisany przez „Współczesną” w ub. roku przypadek pochówku, do dzisiaj nieustalonej osoby, w grobie, którego prawnym dzierżawcą był jeden z mieszkańców miasta.
– Co to pana obchodzi – odpowiedział, pragnący zachować anonimowość jeden z długoletnich pracowników przedsiebiorstwa, zapytany o cmentarne nieprawidłowości. – Coś tam słyszałem, ale nic nie powiem – odburknął.
Na sygnały mieszkańców i prasowe publikacje zareagował Krzysztof Waszkiewicz, burmistrz Grajewa. Akcję „cmentarz”, rozpoczęto od mrówczej pracy geodety, który dokonał kompleksowej inwentaryzacji cmentarza i spisu grobów. Następnym krokiem była weryfikacja dokumentacji pochówków, sporządzona przez kontrolera Urzędu Miasta. Przyniosła ona zaskakujące rezultaty. Od listopada 1983 r. do końca 2004 r. w księgach cmentarnych widnieje 2428 pochówków, a w księgach osób pochowanych tylko 2347. Jakby tego było mało, kontroler stwierdził, że w cmentarnej dokumentacji brak 99 aktów zgonu.
więcej: Gazeta Współczesna - "Dzikie" pochówki

Gazeta Współczesna - Salomon nie poradzi
Teraz mamy podwójny problem: tytuły komornicze i nadal nie oczyszczone rowy na polach – denerwuje się Kazimierz Jackowski, sołtys Bożenicy (gm. Kupiski Nowe). – Kiedy się płaci, to oczekuje się, że praca zostanie wykonana. A skoro nic nie robiono – przestaliśmy płacić.
Kilkunastu rolników z Bożenicy przestało w 2001 r. płacić składki spółce wodnej, bo jak twierdzą, spółka nie wywiązywała się ze swoich obowiązków. Teraz z ich emerytur i rent urząd skarbowy potrąca zaległe składki, ale rowy na polach nadal są niewykoszone i zakrzaczone.
– Mam 500 zł emerytury, a po potrąceniu dostałem jedynie 350 zł – żali się jeden z rolników. – Nie starcza nawet na podstawowe potrzeby.
Tymczasem władze spółki podkreślają, że nawet gdyby wszyscy rolnicy płacili sumiennie składki, i tak nie starczyłoby na wykonanie koniecznych prac.
– W pierwszej kolejności wykonujemy najbardziej palące sprawy i usuwamy awarie – podkreśla Kazimierz Konert, przewodniczący spółki.
– Z pustego to i Salomon nie naleje – dodaje Małgorzata Chomontowska, księgowa spółki. – Robimy tyle, na ile nas stać.
więcej: Gazeta Współczesna - Salomon nie poradzi

Gazeta Współczesna - Zemsta ochotnika
Mieszkaniec Ciechanowca zatrzymał w niedzielę mężczyznę podejrzewanego o podpalenie Skansenu w Ciechanowcu i spowodowanie serii podpaleń w tym mieście.
– Ze wstępnych ustaleń wiadomo, że Józef H. robił to na złość strażakom, którzy nie chcieli go przyjąć do miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej – poinformował mł. aspirant Sławomir Murawski z KPP w Wysokiem Mazowieckiem.
Policja po sobotnim pożarze zabytkowej olejarni w Skansenie w Ciechanowcu podejrzewała o podpalenie właśnie 37-letniego Józefa H. Kilka godzin godzin później czuwający przy zabudowaniach mieszkaniec miasta zatrzymał mężczyznę podczas podpalania innych zabudowań. W Skansenie spłonął dach kryty strzechą i część stropu. Straty oceniono na 30 tys. zł. Był to już drugi pożar w tym tygodniu w Ciechanowcu.
więcej: Gazeta Współczesna - Zemsta ochotnika

Gazeta Wyborcza - Grali piłkarze trzecioligowi
Zwycięstwa 3:1 przed własną publicznością ŁKS-u Łomża i Mlekovity Wysokie Mazowieckie oraz wyjazdowa porażka na boisku lidera Warmii Grajewo - to krótki bilans trzecioligowców z Podlasia
Piłkarze ŁKS-u Łomża, grając niemal 80 minut w dziesiątkę, potrafili 3:1 pokonać przed własną publicznością Mazowsze Grójec.
- W dziewiątkę potrafilibyśmy stawić czoła rywalom, tak byliśmy dziś dysponowani - twierdzi Jerzy Engel junior. - Śmiem twierdzić, że w pełnym składzie pokonalibyśmy rywali bardzo wysoko.
W ciągu ledwie 13 minut gry dwie żółte kartki zdążył zarobić Mariusz Marczak. Drugą otrzymał za dyskusję z arbitrem, po tym jak sędzia nie widział faulu na nim. Marczaka to oburzyło, bo długo wracał do zdrowia po wcześniejszej kontuzji, a ten mecz był jego pierwszym po przerwie.
- Będziemy starali się o anulowanie drugiej kartki dla Marczaka, bo była naszym zdaniem niesprawiedliwa - dodaje trener Engel. - Brak Marczaka nie wpłynął na naszą grę. A zagraliśmy dziś fantastycznie, piłkarze co do joty wypełnili zadania taktyczne. Kibice po spotkaniu mówili, że było to najlepsze spotkanie ŁKS-u od dłuższego czasu. Staram się zmienić styl oraz system gry zespołu. Efekty są widoczne, bo piłkarze lepiej ze sobą współpracują. Ale to początek drogi. Długo potrwa, zanim zespół będzie grać tak, jak bym sobie tego życzył.
więcej: Gazeta Wyborcza - Grali piłkarze trzecioligowi

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę