Dobry lepszy najlepszy Prezydent
Żyjemy w lepszej Polsce. Mimo że dopadła nas najbardziej refleksyjna ze wszystkich pór roku, jesteśmy szczęśliwi. Mamy piękną złotą jesień a kiedy nawet przyjdzie trochę chmur to już prognozowana aura na następne dni sprawi, że czujemy się lżejsi, młodsi i trochę bardziej frywolni. Bo kiedyż jak nie właśnie jesienią, reprezentacja Polski w piłce nożnej awansowała do mistrzostw świata.
I pomyśleć, że to wszystko dzięki zwycięstwu Donalda Tuska w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Smutne jest tylko to, że jesteśmy narodem, który nie wie, że jest nam dobrze i tylko przy okazji takich wydarzeń mamy możliwość się o tym dowiedzieć. Można się o tym przekonać w każdym programie telewizyjnym, radiowym czy prasowym. Aż strach podnosić reklamówkę Rossmana z wycieraczki przed drzwiami. W dobie demokracji, równouprawnienia i równotraktowania wszystkich, nawet kandydatów na polityków nie uświadczysz innej pointy jak taka, w której widać, że Donald jest cacy, a Kaczor jest be. Chociaż ptasia grypa grozi wszystkim, to tylko czekać jak dowiemy się, że jednojajowi są zagrożeni najbardziej. Przychodzi to o tyle łatwiej, że naczelny wysiadywacz afer ptasiej rzeczpospolitej, Jacek Kurski został upolowany. Dziennikarz telewizyjny przejechał się po rodzinie kontrkandydata, a media zrobiły z tego Radio Erewań. A tam jak zwykle okazało się, że nie w Piotrogrodzie, a w Moskwie rozdają te rowery. Właściwie nie rowery, a samochody i nie rozdają, a kradną. Nawet większość satyryków, którzy byli zawsze ostoją zdrowego rozsądku dostało alergii na kolejną cyferkę przed oficjalną nazwą państwa, w którym mieszkają. Nietrudno było o turbulencje po wysłuchaniu programu “60 minut na godzinę” w radiowej Trójce. “Cyganka” wróżyła tam z ręki. Bohaterem był oczywiście Donald Tusk. Oczywistym było, przynajmniej dla niej i realizatorów programu, że czeka go świetlana przyszłość. Prezydencka przyszłość. Na szczęście nie wszyscy popadli w tuskozachwyt. Są jeszcze wysepki obiektywizmu i to z niezłym jajem. O tym jaka przyszłość czeka naród mówił, być może najtrafniej Szymon Majewski w swoim programie S.O.S. Co Donald jako prezydent mógłby konkretnie zaproponować bezrobotnym i dzieciom, które często nie mają nic do jedzenia? Pyta retorycznie Majewski. I odpowiada w imieniu kandydata. Każdy bezrobotny musi wziąć się do konkretnej roboty a głodne dzieci muszą przynajmniej raz dziennie coś konkretnego zjeść. I wszystkim będzie lepiej w nowej/starej Polsce po lekkim liftingu.
Mariusz Rytel