Turkey nor turkey na maturze z angielskiego w IV LO
Trzydniowy maraton maturalny, kiedy około 1760 trzecioklasistów z liceów i czwartoklasistów z techników z Łomży w 25 szkołach pisało egzaminy z języka polskiego i matematyki, zakończył się egzaminem z języka angielskiego. - Z polaka poszło mi dobrze, z matmy słabiej, ale nie najgorzej, a z anglika, po napisaniu na poziomie podstawowym, czekam na maturę na poziomie rozszerzonym – opowiada 20-letni Damian Listowski z Łomży, który rok temu ukończył IV LO przy ul. Zielonej, a z powodu poprawki z matematyki nie przystępował w ogóle do matury. - Z anglika miałem dobrych nauczycieli: panią Kołakowską i pana Galanka, którzy może niczego nowego mnie nie nauczyli, ale mogłem sobie na ich lekcjach uporządkować i utrwalić wiedzę zdobytą przez sześć lat w Stanach.
Do pracy w Stanach najpierw poleciała mama Damiana, potem miał do niej dołączyć tata, dlatego zabrał syna ze sobą, gdy chłopiec był w czwartej klasie podstawówki. Damianowi spodobało się w Ameryce na tyle, że postanowił zostać z rodzicami i uczyć się w ośmioletniej amerykańskiej szkole podstawowej do 1. kl. high school, szkoły średniej. - Największym plusem było, że nauczyłem się tam angielskiego i poznałem sporo ludzi, fajnych koleżanek i kolegów. Tata nie chciał mnie puścić do szkoły publicznej, tam nie jest bezpiecznie, więc byłem w katolickiej. Ale w pewnym momencie zatęskniłem za Polską – uśmiecha się do wspomnień. - Poczułem się obco, że USA to nie mój kraj...
W ojczystym kraju podczas matury w Łomży Damian miał aż dwie godziny na wysłuchanie trzech fragmentów nagrań z lektorami i wypełnienie arkusza egzaminacyjnego, jednak wystarczyła mu godzina z kawałkiem. W pierwszym – jak relacjonuje maturzysta – puszczano dwa razy audycję radiową z konkursem z dziękczynienia, jednak „Turkey nor turkey” - czyli ani Turcja, ani indyk w niej się nie pojawiały. Praca ucznia polegała na wskazaniu prawdy i fałszu w punktach testu. Drugie słuchanie dotyczyło sporej liczby zwierząt, także dzikich jak niedźwiedź, ale i domowych, tak jak pies, który łapał złodzieja i wypadł za balkon. W trzecim fragmencie metodą P – F należało opisać perypetie i dylematy kobiety, która podjęła się pracy w studiu filmowym, i to chyba jako reżyser.
Damian nie tylko przygotowywał się do matury, ale również pracował w McDonald's w Łomży, który jest jednym z ponad 350 istniejących w Polsce. Wybrał się również na test sprawnościowy i z wiedzy ogólnej do szkoły policyjnej w Szczytnie. - O angielski na spotkaniu w Białymstoku nas nie pytali, ale to na pewno plus w pracy policjanta – ocenia Damian, siedząc w cichej „Budowlance” po wyjściu ze szkoły zestresowanych językiem obcym maturzystów. - Z torem przeszkód poradziłem sobie, z testem ogólnym nie było wesoło. Dużo pytań z polityki, która mnie w ogóle nie interesuje.
Mirosław R. Derewońko