Kreatywna księgowość była, czy jej nie było?
Artykuł „Wielka dziura w edukacji miasta” jest tekstem publicystycznym. Dotyczy fatalnej sytuacji w miejskiej oświacie i krytycznie ocenia zarysowany przez prezydenta, na spotkaniu z działaczami NSZZ Solidarność, sposób reformowania oświaty poprzez łączenie klas. Wskazane do sprostowania rzekomo nieprawdziwe fragmenty nie są cytatami z wypowiedzi prezydenta Mieczysława Czerniawskiego – prezydent nigdy nie powiedział, że pokuszono się o kreatywną księgowość, ale wynika to z kontekstu jego wypowiedzi. Jak inaczej można zrozumieć – jak odbieraliśmy - szczerą wypowiedź prezydenta podczas spotkania z działaczami miejskiej „Solidarności” o tym, że już w niespełna półtora miesiąca po uchwaleniu budżetu miasta „w oświacie mamy bardzo trudną sytuację finansową” (cytat dosłowny).
Również za szczerą i prawdziwą przyjmowaliśmy wypowiedź prezydenta o tym, że wydane wcześniej jego polecenie ścięcia o 5% wydatków bieżących „wobec wszystkich, a więc oświaty również” (...) „To nam dawało tyle, że mogliśmy po prostu zamknąć budżet na rok 2013 i wypełnić tą - jak ja to mówię - wręcz przeklętą formułę ministra Rostowskiego, gdzie musi się wszystko zgadzać po stronie dochodów i wydatków i deficytu i tak dalej, i tak dalej i tak dalej... (...)Nie chciałbym szerzej o tym w tej chwili mówić, że będziemy musieli szukać dodatkowych środków gdzieś w wysokości 5 mln zł, aby rok 2013 spokojnie w oświacie zamknąć.” - (cytat dosłowny) mówił prezydent Czerniawski.
Jak inaczej niż właśnie mianem kreatywnej księgowości można nazwać sytuację, w której już po po paru tygodniach od uchwalenia budżetu miasta prezydent przyznaje, że w oświacie do zbilansowania się brakuje tak dużych środków. Przypomnę, że w listopadzie w artykule „Etaty w szkołach do ścięcia?” pisaliśmy o przedstawionym przez prezydenta Czerniawskiego projekcie budżetu miasta na 2013 rok, w którym wydatki szkół zostały ścięte o około 5% w działach „wynagrodzenia osobowe pracowników”. Wówczas pytaliśmy, ilu nauczycieli i pracowników szkół będzie musiało zostać zwolnionych, aby te zapisy zrealizować. Wówczas odpowiadano nam, że „tak nie można mówić” i że sam projekt budżetu nie zakłada zwolnień nauczycieli. W tym artykule znajduje się fragment na podstawie wypowiedzi Mirosławy Kluczek, zastępcy prezydenta miasta odpowiedzialnej za oświatę: „Budżet może być zmieniany także w trakcie roku – mówi, zwracając uwagę, że na najbliższej sesji radni mają zająć się na przykład wnioskiem prezydenta o skierowanie do szkół dodatkowych ponad dwóch milionów złotych m.in. na wypłaty poborów za grudzień.”
Zarówno ta wypowiedź pani Kluczek, jak i wypowiedzi prezydenta Mieczysława Czerniawskiego podczas niedawnego spotkania z działaczami „Solidarności”, potwierdzają, że władze miasta miały świadomość za małych środków zapisanych w budżecie na oświatę. Ich ograniczenie było więc zabiegiem księgowym chyba tylko po to aby „wypełnić tą - jak ja to mówię - wręcz przeklętą formułę ministra Rostowskiego” (cytat dosłowny prezydenta Czerniawskiego).
Podczas ubiegłotygodniowej sesji Rady Miasta prezydent Czerniawski mówił o tym, że zmanipulowaliśmy jego wypowiedź i pytał o cel takiego artykułu – sugerując, że mogłaby nim być ponowna kontrola budżetu przez Regionalną Izbę Obrachunkową.
Jeśli przy konstruowaniu budżetu – tak jak zapewnia prezydent piórem swojego rzecznika – nie pokuszono się o kreatywną księgowość, to nikt nie powinien obawiać się takiej kontroli.
Niemniej wyjaśniamy, że celem publikacji pt. „Wielka dziura w edukacji miasta” była krytyka proponowanej przez prezydenta pseudo reformy oświaty sprowadzająca się do poszukiwania oszczędności poprzez łączenie klas. To właśnie w trakcie tamtego spotkania z działaczami „Solidarności” prezydent Czerniawski jako przykład klas do łączenia podał klasy 15 i 18-osobowe. Po połączeniu w jedną byłoby 33 uczniów i tylko jeden nauczyciel. Byłoby więc taniej. Ale – i to też tylko ocena autora tekstu - to najgłupsza z możliwych form oszczędzania, na której najbardziej ucierpią uczniowie.