Liczby bezwzględne
Podobno nie ma bezwzględnych liczb, są tylko wartości. Kocham Cię! To niestety bzdura. Każdy kto choć raz otarł się o liczby naturalne wie, że to kłamstwo wyrażające potrzebę chwili. Chodzi o skłonienie kogoś do mniej lub bardziej zaplanowanych działań. Tu paradoksalnie wszyscy są zadowoleni. Zarówno źródło komunikatu, jak i słuchaczka.
Naturalne wydaje się zdroworozsądkowe. Takie proste jak „1”, „2” czy „3”. Chcielibyśmy tak myśleć i życzylibyśmy sobie żeby tak było. Matematyka podobno nie kłamie. Może i nie, ale nie jest jedyną nauką do której człowiek doszedł. Ten to potrafi wszystko skomplikować. Wymyślił jeszcze psychologię i politologię. No…, może niektórzy twierdzą, że odgadł nie wymyślił. Potrzebny wywód na temat punktu siedzenia. Dowody się znajdą. Wracając jednak do wspomnianych. Te dwie dziedziny wymieszane w człowieczym postrzeganiu świata, potrafią zniekształcić nawet gruby kątownik z najznamienitszej stali. Liczby poddawane są temu procesowi od dawna. Żeby nie było tak prosto, człowiek wpadł jeszcze na pomysł ukazania światu liczb rzeczywistych, zespolonych, całkowitych, pierwszych, niewymiernych, a niektóre jeszcze zapisuje po łacinie mówiąc, że to rzymskie. Poplątania z pomieszaniem można dostać jak się wejdzie w szczegóły. Wystarczy wziąć do ręki podręcznik z podstawówkowej matematyki i wspomnienia stają przed oczami. Kto lubił nauczyciela tego przedmiotu, ręka w górę?! Nie pchać się. Przy całym tym galimatiasie, w sprawie liczb bezwzględnych trwa spór. Niektórzy ciągle upierają się przy „wartościach”. Jak zwykle, złoty środek przynosi nam życie. Jak zwykle odpowiedź jest prostsza niż się wydaje. Wystarczy tylko stworzyć proste równanie i tych, którzy twierdzą, że liczby są jednak bezwzględne namówić do wspólnej pracy z tymi, którzy twierdzą, że bezwzględne są tylko wartości. Z połączenia zwolenników obu tez powstanie grupa, ludzie, którą niektórzy nazywają bohaterami inni oszołomami i kłamcami, a większość mówi na nich rząd. Jak by się dobrze przyjrzeć to rząd jest wszędzie. W kraju i gminie, w dużej i małej firmie, wszędzie tam gdzie trzeba rządzić, samorządzić, czyli podejmować jakieś decyzje. Taki zespół podlega specjalnym prawom. Trzeba na niego chuchać i dmuchać. Ciepłym powietrzem, żeby się nie przeziębił. Tak postępuje się z wszelkiego rodzaju mniejszościami, taka jest polityczna poprawność. Ilość osób w rządzie jest przecież mniejsza od tej, którą zarządza. Liczby nie kłamią. Czasami mniejszości ze sobą współpracują tworząc trochę większą mniejszość. Nazywa się to partnerstwem publiczno-prywatnym. W większości krajów zachodniego świata taki termin pozytywnie wpływa na większość. Mają drogi, lotniska, szybką kolej. U nas w wyniku takiej fuzji, większość najczęściej odczuwa swędzenie i pieczenie. Tak rozgrzana większość może przystąpić do jeszcze bardziej wytężonej pracy na rzecz rządzącej mniejszości. Tu dochodzimy do bezwzględnej wartości jaką rząd jest dla ludzi. Tworzy dobrobyt. Do osiągnięcia ostatecznego zadowolenia bezwzględnie należy doprowadzić do ostatecznych wartości. Jeden kilometr drogi ekspresowej o wartości pięćdziesięciu milionów złotych. Litr benzyny powinien mieć wartość sześciu złotych. Dziesięć złotych za bochenek chleba. Woda, prąd i gaz też powinny przejść wnikliwą analizę wartości. Wszystko po to żeby stworzyć drugą Irlandię, Grecję a może i Portugalię. Bezwzględnie.
Mariusz Rytel