Co trzeci bezrobotny w Łomży ma do 30 lat
- Sytuacja ludzi młodych do 30. roku życia na rynku pracy jest bardzo trudna, ponieważ na całym obszarze działania PUP Łomża stanowią oni 36 procent bezrobotnych, zaś w samej Łomży jest to aż 31 procent - mówi Elżbieta Bazydło – Olejniczak, wicedyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Łomży, przytaczając dane na koniec roku 2014. - Niestety, w ciągu pierwszego kwartału roku 2015, na dobrą sprawę, niewiele się zmieniło... W dalszym ciągu prawie 88 procent zarejestrowanych w mieście bezrobotnych w trudnej sytuacji na rynku pracy. Praktycznie każdy z nich potrzebowałby sensownego wsparcia usługą, jak poradnictwo zawodowe i szkolenia, albo instrumentem na rynku pracy, jak staże czy prace interwencyjne. Może to pomogłoby niektórych reaktywować zawodowo...
Wicedyrektor Elżbieta Bazydło – Olejniczak optymistycznie zakłada, że zarejestrowani wykazaliby dobrą wolę w procesie owej „reaktywacji”, chociaż świetnie zdaje sobie sprawę, że wielu wcale nie po to przychodzi do PUP, aby iść do pracy za 1300 zł, tylko żeby mieć ubezpieczenie podstawowej opieki zdrowotnej. - Mamy bezrobotnych, którzy rejestrują się i wyrejestrowują po kilkanaście czy kilkadziesiąt razy – mówi. - To duża grupa, między 20 a 25 procent, licząca na zasiłki z pomocy społecznej albo lecząca się po przyjeździe do kraju. Moim zdaniem, to łatwo by się wyklarowało, gdyby zabrać z kompetencji PUP-ów rejestrację zdrowotną lub wydzielić okienko dla zainteresowanych ubezpieczeniem, żeby pracownicy nie tracili czasu w uszczęśliwianie kogoś na siłę...
Na wiosnę 2015 było zarejestrowanych bezrobotnych 3751 osób, w porównaniu z 3788 na koniec grudnia. To nieduże wahnięcie, w granicach błędu statystycznego: bo ktoś zachorował, ktoś poprosił o wyłącznie z ewidencji PUP, a ktoś umarł... Kobiety w Łomży wśród bezrobotnych jest 1825, czyli 48,2 procent, osób do 30. roku życia – 1159, tj. praktycznie tyle samo, co na koniec roku.
- Martwi mnie te niezmieniające się 31 procent ludzi młodych, ponieważ to ciągle największa grupa bezrobotnych w Łomży, a w tej grupie prawie połowę – 559 – stanowią osoby do 25. roku życia – podkreśla wicedyrektor PUP Łomża. - W dalszym ciągu mamy jeszcze rynek pracodawcy, lecz miasto szybko zmierza w kierunku rynku pracowników, gdyż Łomża się starzeje, spada zasób młodej siły roboczej. A część z tych ludzi żyje na garnuszku rodziców, część pracuje na czarno, część to freelancerzy, zadowalający się umowami śmieciowymi, o dzieło lub zleceniem. Kolokwialnie mówiąc, pracują, jak coś się trafi.
Decydującym argumentem dla młodych, którzy pokończyli już studia po 25. roku życia i zakładają rodziny, jest lokum. Młodzi wciąż nie są na tyle mobilni, żeby zamieniać mieszkanie w Łomży na mniejsze w większym mieście, a zwykle nie stać ich na wynajmowanie kwatery. Za mało zarabiają.
Nie widać boomu powstających firm
Większość z nich obarczona jest kredytami. Bywa, zaciąganymi nie zawsze roztropnie, czasami na podróż poślubną, ale przede wszystkim – to kredyty na mieszkanie i samochód. Kredyty nierzadko powstrzymują przed szukaniem lepszej pracy w większym ośrodku. A jeśli młodzi stworzą rodzinę, to w naszym mieście również często-gęsto wynajmują. Z kolei gdy mają mieszkanie w Łomży jako „docelowe”, to o przeprowadzce nie ma mowy. W końcu 2014 r. w Łomży było zarejestrowanych 1 163 osoby bezrobotnych do 30. roku życia, a z powiatem łomżyńskim dawało to liczbę 2 294 osób.
Dane statystyczne pokazują, że „młode bezrobocie” od 2011 r. lekko spada nie tylko w Łomży, bo podobna tendencja widoczna jest w gminie Łomża i powiecie łomżyńskim, chociaż na rynku przez te lata nie widać było boomu powstających jak grzyby po deszczu firm. O sytuacji w dużej mierze decyduje Łomża, albowiem stąd pochodzi ok. 60 proc. bezrobotnych i stąd są dla nich oferty pracy w około 80 procentach. - Wydaje mi się, że nowe władze Łomży powinny dołożyć wszelkich starań, aby zachęcić młodych do pozostania w rodzinnym mieście i powrotu po studiach w dużych ośrodkach – sugeruje wicedyrektor PUP Łomża. - Należałoby stwarzać młodym dogodne warunki do otwierania swoich biznesów. Rolą władzy przecież jest, by młodym się chciało i opłacało zostać. Być może, dyskutowana obecnie strategia rozwoju Łomży do 2020 r. będzie te elementy zawierała. Na rozwój wiodącej gałęzi przemysłu, jak przed laty zakłady bawełniane, nie mamy co liczyć, więc decydujące będzie stwarzanie dobrej atmosfery dla małych firm, oferujących miejsca pracy. Jednak żeby w Łomży w połowie drugiej dekady XXI w. zostać, przyznaję, trzeba ogromnego hartu ducha i przywiązania do rodzinnego miasta lub, jak już mówiłam: przywiązania do rodziny i mieszkania.