Afera śmieciowa 2
- Jako prezydent miasta mam ogromną pretensję i żal, że poprzednik, który w kampanii wyborczej głosił, że był najlepszym gospodarzem miasta, naraził miasto na ogromne sankcje – mówił prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski, wnosząc na środową sesję Rady Miasta w trybie pilnym wniosek o utworzenie nowej miejskiej spółki „Zakład Gospodarowania Odpadami”, która od MPGKiM miałaby przejąć miejskie wysypisko śmieci w Czartorii pod Miastkowem. - Niepowołanie dzisiaj spółki spowoduje, że w najbliższy poniedziałek Urząd Marszałkowski w Białymstoku wygasi nam pozwolenie zintegrowane, co skutkuje zamknięciem wysypiska odpadów – dodał podkreślając, finansowe konsekwencje ponieśliby mieszkańcy Łomży i 18 gmin, które oddają tu swoje śmieci. Wniosek o powołanie spółki poparli wszyscy miejscy radni, po czym tylko jeden głosował przeciwko drugiemu wnioskowi, aby „sprawy nie zamiatać pod dywan” i wyjaśnienie zaniedbań poprzedników zlecić Komisji Rewizyjnej.
Przez niemal cały ubiegły rok Łomża żyła „aferą śmieciową”, czyli raportem z kontroli, jaką pod koniec 2013 roku, na podlegającym pod MPGKiM miejskim wysypisku śmieci w Miastkowie, przeprowadził Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Ratusz długo skrywał dokument, który wykazał szereg nieprawidłowości w funkcjonowaniu wysypiska. Jak się okazało trafiały tu, i to w znacznych ilościach, odpady przywożone także przez jedną z ostrołęckich firm, a w efekcie znacząco przekroczono dozwolone limity przyjęć śmieci. Umowa z ostrołęcką firmą została zerwana zaraz po kontroli, ale konsekwencją ujawnionych nieprawidłowości było naliczenie, w połowie ubiegłego roku, przez Urząd Marszałkowski w Białymstoku „opłaty podwyższonej”, która z odsetkami przekracza 1 500 000 zł.
W cieniu tej „afery” rozgrywała się inna, której konsekwencje finansowe dla miasta mogą być wielokrotnie większe. Chodzi o zapisy ustawy o odpadach, która weszła w życie dwa lata temu. Wynika z nich, że gmina jako jednostka sektora finansów publicznych – jakim jest zakład budżetowy Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Łomży, nie może być zarządzającym składowiskiem odpadów. Zadania te powinna powierzyć podmiotowi niebędącemu jednostką sektora finansów publicznych, czyli np. spółce prawa handlowego. Formalnie powinno to być uczynione rok temu. O konieczności przekształceń doskonale wiedziały ówczesne władze miasta, informowane o tym choćby przez MPGKiM i to jeszcze w 2013 roku, czy później przez Urząd Marszałkowski.
Jeszcze w połowie ubiegłego roku, gdy dopytywaliśmy w ratuszu o tę sprawę, rzeczniczka prasowa prezydenta Mieczysława Czerniawskiego zapewniała, że w związku z niepowołaniem spółki „ustawodawca nie przewiduje sankcji karnych bądź administracyjnych”. Przekazywała także, że gotowa jest koncepcja utworzenia spółki zarządzającej składowiskiem odpadów, ale miasto czeka na odpowiedź, czy takie rozwiązanie nie będzie groziło utratą wielomilionowego dofinansowania unijnego, jakie pozyskano wcześniej na realizację Zakładu Przetwarzania i Unieszkodliwiania Odpadów w Czartorii. Mimo że odpowiedź przyszła, do końca roku – zapewne ze względu na wybory samorządowe - nie podjęto żadnych decyzji.
- Pan prezydent Czerniawski i jego ekipa przez prawie dwa lata nie zrobili nic, aby spółkę zarządzającą wysypiskiem powołać – krytykował w środę poprzedników obecny prezydent Mariusz Chrzanowski. - Ignorancja z ich strony powoduje, że nowy prezydent i nowa rada muszą działać pod presją czasu. Liczymy się z konsekwencjami, jakie miasto może ponieść w związku z tym, że spółka nie została powołana do 23 stycznia 2014 roku.
Elżbieta Piotrowska, z-ca dyrektora Departament Infrastruktury i Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego, która we wtorek rozmawiała z władzami Łomży o tej sytuacji, potwierdza, że w piątek o północy wygasają dotychczasowe pozwolenia na podstawie których funkcjonuje składowisko w Czartorii. Pytana, czy miasto będzie miało naliczone kary za to, że przez cały rok nie rozwiązano tego problemu, odpowiada: „popatrzymy w dokumenty”. Podkreśla, że w Urzędzie Marszałkowskim wszyscy oczekują, że nowe dokumenty złoży uprawniony podmiot.
Jeśli ich nie będzie, wysypisko – przynajmniej teoretycznie – nie powinno już funkcjonować, a śmieci z Łomży i okolicznych gmin powinny trafiać do zakładu w Czerwonym Borze.
Widmo kolejnych kar za drugą „aferę śmieciową” i argumenty podnoszone przez prezydenta Chrzanowskiego sprawiły, że radni miasta jednomyślnie zgodzili się na powołanie nowej, czwartej już miejskiej spółki o nazwie Zakład Gospodarowania Odpadami. Spółka ma prowadzić i eksploatować instalację wysypiska znajdującego się w Czartorii pod Miastkowem wraz z prowadzeniem linii sortowniczej oraz Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych w Łomży. Na pokrycie kapitału zakładowego tworzonej spółki władze miasta przeznaczą wkłady rzeczowe w postaci zorganizowanej części przedsiębiorstwa, na którą składa się majątek Zakładu Przetwarzania i Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Gminie Miastkowo, Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych w Łomży oraz majątek będący na stanie Urzędu Miejskiego wykorzystywany do realizacji zadań Zakładu Przetwarzania i Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Gminie Miastkowo o łącznej wartości 17.483.974,93 zł oraz wkład pieniężny w kwocie 200 tys. zł. Poza tym w budżecie miasta zarezerwowano jeszcze 120 tys. zł na koszty związane z utworzeniem spółki ZGO.
W ubiegłym tygodniu podczas konferencji prasowej prezydent Chrzanowski mówił o konieczności powołania nowej spółki i wskazywał, że poprzednicy dopuścili się „błędów i zaniedbań”. Dopytywany o to, czy w związku z tymi „błędami i zaniedbaniami” i „sankcjami, które mogą grozić miastu” będzie skierowane zawiadomienie do prokuratury, prezydent Chrzanowski odpowiadał, że tej kwestii nie rozważał.
Czy sprawa zostanie zamieciona pod dywan? Być może. Radni miejscy niemal jednomyślnie – przy jednym głosie przeciwko - przyjęli wniosek Macieja Borysewicza, z opozycyjnej wobec prezydenta PO, aby wyjaśnienie zaniedbań poprzedników przy tworzeniu spółki śmieciowej zlecić Komisji Rewizyjnej. W poprzedniej kadencji Komisja Rewizyjna badała sprawy bezpłatnego użyczenia TWP na 20 lat, bez wiedzy radnych, budynku pod przedszkole na Bawełnie i działań związanych z powoływaniem innej miejskiej spółki Park Przemysłowy Łomża. Choć w obu przypadkach Komisja doszukała się – według jej ustaleń - naruszeń prawa, wnioski nigdy nie trafiły do organów ścigania.