Trzy ofiary... zimy?
“Prezydenci są wstrząśnięci. Bezdomni wybrali inną drogę życiową” – stwierdził J. Koszewski z biura prasowego ratusza, komentując tragiczną śmierć trzech bezdomnych. Pomiędzy ulicami: Spokojną, Sikorskiego, Al. Legionów i Al. Piłsudskiego jest dzielnica przemysłowa. Niby centrum Łomży, a jednak ubocze. We wtorek po południu, w jednej ze znajdujących się tu komór węzła ciepłowniczego, przy ul. Żabiej, rozegrała się prawdziwa tragedia.
Następnego dnia ustalono ich tożsamość. Wszyscy trzej, którzy zginęli w komorze to bezdomni z terenu Łomży. Antoni K., Jerzy W. i Jan G. najprawdopodobniej ulegli śmiertelnemu zaczadzeniu.
Wszystko wskazuje na to, że wewnątrz komory węzła, gdzie od dłuższego czasu mieszkali został zaprószony ogień. Nie wiadomo, czy mężczyźni byli trzeźwi, wiele wskazuje, że nie. Mężczyzna, który wydostał się z komory i dzięki temu przeżył, w środę został wypisany z łomżyńskiego szpitala, do którego trafił wieczorem dnia poprzedniego.
Jeszcze we wtorek wieczorem pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej sprawdzili pozostałe komory węzłów cieplnych w całym mieście. Nie znaleziono w nich żadnego bezdomnego, ale wiceprezes spółki Ryszard Fiederowicz podkreśla, że natrafiono na ślady wskazujące, że i inne komory są zamieszkiwane przez bezdomnych. Zazwyczaj wybierają oni miejsca na uboczu, z dala od zabudowań – tak jak na Żabiej, czy Poznańskiej.
Fiederowicz dodaje, że pracownicy MPEC-u, którzy co pewien czas przy węzłach spotykają bezdomnych wysyłają ich do miejskiej noclegowni, ale oni za zwyczaj nie chcą tam iść.
Ilu w Łomży jest bezdomnych tego nikt nie wie. Mówi się, że może ich być nawet 60. W największe mrozy w starej noclegowni przy ul. Sikorskiego noce spędzało nawet ponad 20 mężczyzn. Nowa noclegownia przy ul. Dwornej ma 13 miejsc i póki co nie jest przepełniona. Bezdomny, który tu trafi ma dach nad głową, łóżko, możliwość kąpieli i jedzenie w pobliskiej stołówce Caritas. Jest jednak jeden warunek, jaki bezdomni muszą spełnić – powstrzymać się od picia alkoholu. To wydawałoby się niewielkie obwarowanie, dla wielu z nich jest jednak nie do spełnienia. Dlatego wybierają komory ciepłowni i domki na ogródkach działkowych.
W Łomży i najbliższej okolicy rokrocznie w zimę zamarza kilka osób. Przed rokiem były cztery takie przypadki, dwa lata temu trzy, a trzy lata wstecz dwa. Najczęściej zamarzali właśnie bezdomni, którzy wcześniej pili alkohol.