Pierwotny świat Chrisa Hernandeza
Wystawę prac amerykańskiego malarza Chrisa Hernandeza otwarto w Galerii Pod Arkadami MDK-DŚT. „Beyond Horizon” to próba ukazania świata pierwotnego, pozbawionego ludzkiego pierwiastka, ujętego w formie monumentalnych pejzaży oraz bardziej szczegółowych ujęć. - Podstawowe pytanie jest takie, gdzie my jako ludzie odnajdujemy się w tym krajobrazie i jak radzimy sobie ze zmieniającym się światem - mówił Chris Hernandez.
Istniejąca od blisko 45 lat Galeria Pod Arkadami prezentuje przede wszystkim twórczość polskich artystów, ze szczególnym naciskiem na tych lokalnych, ale w jej kameralnych salach gościli również twórcy zagraniczni, by wymienić choćby Patricka Bailly-Cowella, a w ostatnich latach Olenę Kondrashovą, Swietłanę Lebiedź i Romana Krawczenko.
Teraz do ich grona dołączył Chris Hernandez, Amerykanin urodzony w Teksasie, absolwent Southwest Texas State University. Po zawarciu małżeństwa z Polką w roku 2010 zamieszkał w Warszawie, pracując również twórczo. Jego najnowsza wystawa to „Beyond Horizon”, wcześniej prezentowana w warszawskim Salonie Goldenmark, a do 5 stycznia w Łomży.
- Zrodziło się to z tego, że kiedy miałam wystawę w Galerii 81 stopni, to obok była galeria Chrisa – przybliżała genezę jego pojawienia się w galerii MDK prowadząca ją Kaja Kozon, tym razem odpowiedzialna nie tylko za zaaranżowanie wystawy, ale też za tłumaczenie. – Byłam oczarowana jego pracami, które tam zobaczyłam i udało się go zaprosić. Ta wystawa to swoisty krajobraz, złożony z prac tworzonych z wyobraźni, ale odczuwamy w nich coś realistycznego, prawdziwego. To świat ciszy, przestrzeni pozbawionej obecności człowieka.
Barwne, pełne rozmachu akryle ukazują górzyste pejzaże czy kosmiczne kratery, ale też pojedyncze kamienie i inne obiekty, co ma niejako zmusić odbiorcę do spojrzenia na otaczający go świat z ich perspektywy, z perspektywy podstawowej materii, z której składa się Wszechświat. Są one również symbolami obrazującymi związek między człowiekiem a naturą, wymykając się przy tym jednoznacznej interpretacji.
- Moje prace ukazują proces zmian – wyjaśniał Chris Hernandez. – Staram się pokazać jak najpełniej elementy natury, skały i patyki, symbole konstrukcji, dekonstrukcji i rekonstrukcji, czyli sinusoidy zmian, zachodzących w czasie istnienia świata.
Artysta pokazuje też swoistą dualność tej rzeczywistości, gdzie coś stałego koegzystuje z czymś tak ulotnym i krótkotrwałym, z perspektywy planety, jak ludzki byt. Jak podkreślał: kwestie związane z ludźmi są w kontekście Ziemi całkowicie bez znaczenia. Za to kamienie są wszędzie, chociaż często je lekceważymy, nie mają z ludzkiej perspektywy żadnej wartości. Do tego one również łączą w sobie pojęcie konstrukcji, dekonstrukcji i rekonstrukcji, będąc również pierwszym narzędziem. Nie tylko w znaczeniu pozytywnym, bo kamienie były też najprawdopodobniej pierwszą bronią, służącą do zabijania, są więc jednocześnie symbolem i życia, i śmierci.
Robiące wrażenie prace artysty ukazują również relacje człowieka z naturą, ponieważ, jak podkreślał Chris Hernandez, wszyscy ludzie są jej częścią, chociaż może pojawić się pytanie, czy aby na pewno, bo równie dobrze może być od niej oddzielony. Ważny jest również motyw naturalnych zmian, bo jako ludzie mamy możliwość wpływania na dane środowisko.
- Jako ludzie chcemy rzeźbić w tym naszym środowisku, ale podstawowe pytanie jest takie, gdzie my jako ludzie odnajdujemy się w tym krajobrazie i jak radzimy sobie ze zmieniającym się światem - podsumowywał Chris Hernandez.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Jerzy Chaberek/MDK-DŚT