Zaprosili nas do tańca
Jeżeli ktokolwiek myślał, że po wyborach prezydenckich nastąpi koniec kampanii, to się głęboko mylił. Już w pierwszych komentarzach po ogłoszeniu sondaży można było usłyszeć od Tomasza Nałęcza, że prezydent Komorowski to jest gość, bo z klasą gratulował zwycięzcy. Tymczasem byli tacy kandydaci osobopodobni, którzy zdaniem prezydenckiego doradcy przegrywać nie potrafią. Ci kandydaci to, oczywiście, Jarosław Kaczyński.
Jednak nie tylko Nałęcz, ale też Michnik, paru celebrytów i Grupiński, w pierwszych godzinach szoku nie byli w stanie wymienić nazwiska prezesa. Nikt tego wieczora nie wspomniał złowrogiej postaci, której przypominanie było, jak za komuny, straszenie dzieci czarną Wołgą. Mimo że Polacy wybrali nowego Mercedesa Ciacho klasy, to niestety z tej samej stajni. Ta stara czarna „lemuzyna” z charakterystycznym przednim nadwoziem przypominana będzie jeszcze długo. Niezbyt nachalnie, oczywiście, żeby nie narazić się na zarzut prostackich ataków personalnych, ale raz na jakiś czas wyjęcie Jarosława i Antoniego będzie mile widziane przez środowiska uświadomione i europejskie. Oprócz szeregu komentarzy wyborczych, płynących z – jak zwykł mawiać Stefan Niesiołowski: „otworów oralnych” polityków, istnieje jeszcze moda na mówienie o tym, co o nas mówi zagranica. Prześcigają się w tym słynne parówki, czyli trzy najpopularniejsze portale internetowe, które różni tylko to, że kasa z reklam idzie na inne konto. Tak oto w środowym cytacie z Sueddeutsche Zeitung możemy przeczytać, że ta „największa opiniotwórcza gazeta niemiecka” uważa wynik wyborów za „wypadek przy pracy”, a „partnerom Warszawy będzie trudniej niż dotychczas porozumiewać się z Polską.” I choć wkurzać może to ciągłe czepianie się i stawianie w sytuacji zerojedynkowej spraw politycznych w Polsce, to bez wątpienia, ta ostatnia uwaga jest na wskroś prawdziwa. Podejrzewam, że właśnie wyborcom o to chodziło, żeby „partnerom Warszawy” czasem trudno było się z nią „porozumieć”. Tak jak trudno „porozumieć się” z kobietą o określonej reputacji, która wstaje od konfesjonału. Widocznie coś musiało się stać, skoro tam poszła. Naiwnością jest myśleć, że ludzie nie wiedzą, że instalacja z łapskiej cukrowni doskonale sprawdza się w Niemczech, i wykup jej był bez wątpienia jedną z lepszych inwestycji „małej” niemieckiej firmy.
To tylko pojedynczy przykład zagranicznych głosów, wypowiadanych często piórem korespondentów z Polski. Jest to jeden zaledwie z wielu przykładów dźwięków w koncertowej gamie komentarzy, opinii, wywiadów. Wszystkie w swej treści ostre i jednoznaczne. Nie ma czasu na „międolenie.” Z każdej strony. Teraz dopiero zaczną wycinać obertasy, mazury i kujawiaki. Kampania przed wyborami parlamentarnymi właśnie się zaczęła.
Mariusz Rytel