Celem jest zdetronizowanie Jagiellonii
Awans do II ligi - to było pierwsze zadanie Jerzego Engela jako trenera ŁKS-u. Drugim – cichym celem - było i jest zdetronizowanie Jagiellonii w regionie. O zadaniach jakie miał do zrobienia w Łomży Jerzy Engel opowiedział w wywiadzie dla wtorkowej Gazety Wyborczej.
Tomasz Piekarski: W sobotę po zwycięstwie nad Dolcanem Ząbki stało się faktem to, co już po rundzie jesiennej było praktycznie pewne. ŁKS zagra w przyszłym sezonie w II lidze.
Jerzy Engel junior: Po cichu liczyliśmy, że już w sobotę będziemy mogli zacząć świętować. Tak też się stało, do późnych godzin nocnych były śpiewy i oczywiście piwo naszego sponsora. Po takim sezonie możemy być tylko zadowoleni, bowiem coś takiego nie zdarza się często. Zapewniliśmy sobie awans w wielkim stylu. Mamy bowiem bardzo dobry zespół, świadczy o tym nasza zdobycz punktowa. Wywalczyliśmy 61 punktów, pozostawiając pozostałe zespoły zdecydowanie w tyle.
T. P. II liga to jednak zdecydowanie wyższy poziom rozgrywek. Jak pokazuje obecny sezon, zespoły, które awansowały z naszej trzecioligowej grupy, teraz zapewne spadną: Finishparkiet Nowe Miasto Lubawskie, Świt Nowy Dwór Mazowiecki czy Radomiak Radom. Nie obawia się Pan, że ten przeskok będzie zbyt duży dla ŁKS-u?
J. E. - Nie. Żaden z tych zespołów nie zapewnił sobie awansu w takim stylu, jak my. Na pewno różnica między obiema ligami jest spora, ale między naszą drużyną a II ligą już nie jest taka duża. Dlatego w trakcie przygotowań do rundy wiosennej graliśmy sparingi z silniejszymi ekipami, czy to z pierwszej, czy drugiej ligi, żeby zobaczyć, czego nam brakuje. Poza tym w Finishparkiecie po wywalczeniu awansu wymieniono praktycznie cały skład, a ja uważam, że nie tędy droga. Podobnie postąpiono w Jagiellonii, kiedy trenerem został Wojciech Łazarek. Sprowadzono gwiazdy, a zespół spadł z ligi.
T. P. Ale na pewno ŁKS potrzebuje wzmocnień, żeby pobyt w II lidze nie zakończył się na jednym sezonie?
J. E. - Potrzebujemy szczególnie doświadczonych graczy, ponieważ praktycznie oprócz Zbyszka Kowalskiego i Łukasza Adamskiego nie mamy takich zawodników. Reszta piłkarzy albo miała jakieś epizody w wyższej lidze, albo w ogóle nie występowała wyżej niż na trzecioligowych boiskach. Przydałoby się podnieść rywalizację w każdej formacji od ataku do obrony.
T. P. Najbardziej potrzebujecie wzmocnień w ataku, ponieważ po odejściu Rafał Boguskiego do Wisły Kraków ta formacja spisuje się zdecydowanie gorzej.
J. E. - Na pewno brakuje nam takiego piłkarza, jakim był Rafał, przede wszystkim jego skuteczności. Potrafił nawet w niesamowitej sytuacji zdobyć gola, miał instynkt strzelecki, którego brakuje obecnym napastnikom. Stwarzamy bowiem bardzo dużo sytuacji do zdobycia gola. W ostatnim meczu sam Rafał Bałecki miał trzy wyborne okazje do strzelenia, niestety, żadnej nie wykorzystał.
T. P. To może udałoby się Boguskiego ściągnąć z powrotem do Łomży?
J. E. - Nie ma na to szans. Rozmawiałem ostatnio z drugim trenerem Wisły Kazimierzem Moskalem i bardzo chwalił Rafała. Mówił, że w przyszłym sezonie będzie on rywalizował o występy w pierwszej jedenastce. Poza tym nie stać nas na takiego zawodnika, jakim jest Rafał. Ale mam nadzieję, że uda nam się sprowadzić takiego drugiego Rafała, który będzie zdobywał nam gole.
T. P. A nie obawia się Pan, że kilku kolejnych zawodników odejdzie teraz z zespołu?
J. E. - Oczywiście może tak się stać, wszystko zależy od budżetu, jakim będziemy dysponować. Trudno będzie utrzymać Marcina Truszkowskiego, który już wcześniej miał propozycję zmiany klubu. Jednak mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
T. P. Najprawdopodobniej w przyszłym sezonie dojdzie do derbów województwa w II lidze z Jagiellonią. To spotkanie na pewno wzbudzi olbrzymie emocje.
J. E. - Kiedy zaczynałem pracę w ŁKS-ie, prezes klubu Józef Kosiorek postawił przede mną cel - w półtora roku awansować do II ligi. Drugie zadanie, które po cichu sobie założyliśmy, to zdetronizowanie Jagiellonii w tym regionie. Nie spodziewaliśmy się wtedy, że tak szybko będziemy mieli możliwość zmierzenia się z Jagiellonią. Jednak na razie jeszcze białostoczanie walczą o awans do ekstraklasy i życzę im powodzenia. Podnieśliby bowiem nam poprzeczkę. Ja osobiście bardziej niż na mecz z Jagiellonią nastawiam się na konfrontację z Polonią Warszawa, w której pracowałem.
T. P. Wcześniej pracował Pan już w II lidze - awansował do niej z Radomiakiem Radom oraz prowadził Błękitnych Stargard Szczeciński. Ten drugi klub wśród drugoligowców spisywał się bardzo źle. Czy podobna sytuacja nie powtórzy się teraz w Łomży?
J. E. - Nie wyobrażam sobie, żeby doszło do takiej sytuacji. Musimy być jednak przygotowani zarówno pod względem finansowym, jak i organizacyjnym na występy w II lidze. Bez tego to będzie praca pod górkę. W Radomiu po awansie odmówiłem podpisania nowego kontraktu, ponieważ klub nie był przygotowany na grę w II lidze. Mam nadzieję, że teraz tak nie będzie.
T. P. Jednak sytuacja w Łomży też nie jest różowa. Stadion nie spełnia wymogów licencyjnych Polskiego Związku Piłki Nożnej, a remont chociaż planowany, jeszcze nie został rozpoczęty. Może zdarzyć się tak, że w rundzie jesiennej będziecie grać na wyjeździe, ponieważ na stadionie będą trwały pracę. Podobny problem miała w tym sezonie Polonia Bytom i teraz najprawdopodobniej spadnie z II ligi.
J. E. - Właśnie ta sytuacja spędza nam sen z powiek. Uważam, że jak mecze w rundzie jesiennej będziemy grać na wyjeździe, to po prostu zbankrutujemy. Nasze główne wpływy pochodzą bowiem z biletów oraz reklam umieszczonych na stadionie. Stadion, na którym gramy, jest własnością miasta, ale ono nie kwapi się za bardzo pomóc klubowi. Chociaż wiem, że został ogłoszony przetarg na remont stadionu, to na razie ze strony władz miejskich były tylko puste słowa. Mam nadzieję, że teraz to się zmieni. Musi być ścisła współpraca między miastem a klubem, ponieważ klub sam nie udźwignie utrzymania zespołu w II lidze.
źródło: Gazeta Wyborcza