Miesiąc historycznych przełomów
Rozpoczął się wrzesień. Początek miesiąca to jednocześnie koniec sierpniowych zmagań z historią. Dla wielu, to początek wrześniowych zmagań. W ciągu tych dwóch miesięcy, a raczej półtora miesiąca, wydarzyło się w tym kraju większość tego, co najważniejsze, co odbiło się szerokim echem i co dzisiaj świętujemy najhuczniej. Tu już złośliwość losu sięga zenitu. Nie dość, że zawsze pod górkę, (bo jako sąsiedzi Niemiec i Rosji, z górki mieliśmy najczęściej staczając się do leśnego rowu) to jeszcze najważniejsze wydarzenia historyczne dzieją się jednocześnie.
Tak, niemal w tym samym czasie. Początek sierpnia – powstanie warszawskie. Cztery dni później Piłsudski wyrusza po wolność. Nie zdążył ujść nawet dnia drogi – pierwszy rozbiór Polski! Wszystko trzeba zaczynać od nowa. Dalej trzeba błyskawicznie uczyć się latać, bo mamy początek bitwy o Anglię. Nieźleśmy się musieli uwinąć u tych fajfokloków bo już piętnastego sierpnia mamy święto polskiego wojska z okazji wielkiego zwycięstwa. Zaraz jednak rodzą się problemy. Wybucha śląskie powstanie, w którym na początku wcale nam się nie wiedzie. Sytuacja poprawia się na chwilę, ale zaraz Niemcy aresztują Piłsudskiego i generała Sosnkowskiego. Niemal równocześnie z ich zatrzymaniem, po drugiej wojnie światowej swoją działalność wznawia Polskie Stronnictwo Ludowe. Dwa dni później w Warszawie powstaje Generalne Gubernatorstwo, a pod koniec sierpnia Solidarność. Człowiek dostaje prawdziwego rozstrojenia błędnika. Nie wiadomo za co się złapać, jak to zapamiętać albo przynajmniej jak to sobie wyobrazić żeby dziecko się w szkole nie wstydziło, a tu przychodzi wrzesień i kolejna porcja wiadomości. Od pierwszego dnia w podręcznikach do historii jest jeszcze więcej stron. Po siedemnastym września książka wcale się nie kurczy. Najwięcej problemów z połączeniem historii i teraźniejszości mają politycy. Nie wiadomo czy taki ma stać przy pomniku, czy zadbać o nowy rok szkolny. Jak dorzucimy jeszcze trochę dat wychodzi z tego koktajl Mołotowa. Sojusz Lewicy Demokratycznej wypowiadał się ostatnio w związku z rozpoczęciem szkoły, a wyglądało jakby wspominali wrzesień 1939. Słowacją rządził wtedy ksiądz katolicki, a nasz mały, południowy sąsiad u boku Hitlera uderzył na Polskę. W związku z tym SLD chce wycofania religii ze szkół i wliczenia do średniej podwójnej oceny dla niewierzących, bo męczą się bardziej. Tak na dobry początek roku szkolnego rozgorzała walka przeszłości z teraźniejszością. Jest jak z Bożym Narodzeniem i Wielkanocą. Nie wiadomo co ważniejsze, początek roku czy początek wojny. Z pozoru, dylemat powinni mieć tylko wyposażeni w pociechy w wieku szkolnym. Ważne, by przyszłością kraju interesowali się jednak wszyscy. Tak jak emerytowani nauczyciele, których jakimś cudem ciągnie do swoich dawnych fabryk. Kilka lat, a może i miesięcy po tym jak narzekali na dzisiejszą młodzież, fatalne warunki pracy i jeszcze gorsze płace. W tym roku płace nauczycieli radykalnie wzrosną – wynika z informacji podanych przez TVN24. Zaraz po przedstawieniu oficjalnych belferskich zarobków rozdzwoniły się telefony z prośbą o podanie adresu szkoły, w której tyle się zarabia. Kolejna porcja informacji na temat nauczycielskich zarobków ujawniła nawet kilkutysięczne obniżenie miesięcznej pensji w ciągu jednego tylko telewizyjnego poranka. Jak tu więc skoncentrować się na nauczaniu historii czy uwrażliwianiu na współczesność skoro wrze krew. Człowiek denerwuje się nie tylko na innych. Nie wiem, czy którykolwiek z rodziców sześciolatków, podczas inauguracji roku szkolnego, nie westchnął nad losem dziecka i swoim. Chlipiące maluchy, na baczność postawione podczas szkolnej akademii to ewenement w dotychczasowej szkolnej rzeczywistości. Nikt się z nimi nie będzie specjalnie pieścił, ani nimi przejmował. Są częścią szkoły i tak będą traktowane. Choć to niewielka pociecha, pozostaje mieć nadzieję w historii. Osądzi nas i to co robimy na tle osi czasu. I może kiedyś przyjdzie taki dzień, że na przełomie sierpnia i września pojawi się jeszcze jedna ważna data. Dzień zwycięstwa nad głupotą i rocznica bolesnego zawieszenia członkostwa i równie ciężkich kar dla reformatorów szkoły z przełomu wieków.
Mariusz Rytel