Posypało się, niech leży...
Telewizja BBC zrobiła kiedyś zestawienie najbardziej idiotycznych odpowiedzi na pytania zadawane w teleturniejach. W kategorii bardzo popularnych pytań o stan skupienia, zwyciężyła odpowiedź, iż „mamy trzy stany skupienia (brawo!), stały, lotny i galaretka (2x brawo!). Pomijając stan skupienia respondenta, jego lotny umysł, który nie wiadomo czy ze zwykłej ignorancji, czy pod wpływem niedoścignionego cynizmu rodzi takie odpowiedzi. Czy wreszcie nie zwracając uwagi na samą formułę teleturnieju dzięki której do lamusa odchodzą już takie produkcje jak „Wielka Gra”, a promowane są wszystkie inne, które mają bawić i matolić widzów. Dodałbym do wyżej wymienionych – stan sypki. I wcale tu się nie rozchodzi o to, że wałach sołtysa w Bronowie jest sypki. Ani tym bardziej bolid Kubicy. Chodzi o to, że wszystko nam się sypie wokół.
Teraz, wszystko to, co w pocie czoła budowaliśmy przez pokolenia (aż taczki nie było kiedy załadować) wali się jak cholera. Blok odbierany przez Gierka sypie się moim dzieciom na głowę. Dosłownie i w przenośni Chroniące przed dalszymi „awariami” balkonów, doraźne rozwiązania techniczne zastosowane przez planistów ŁSM sprawiają, że przewodniczący tej wesołej kompanii musiał być niedawno na wycieczce w jakimś egzotycznym kraju, bo takich slamsów jakie stara się odtworzyć, nie ma w tej części Europy. Na starego fiata posypał się szczyt ze słynnego już czerwonego zabytku przy Giełczyńskiej. Były hotel Metropol i świadek wielu innych pomniejszych instytucji, to dzisiaj budynek o ogromnym znaczeniu strategicznym dla miasta. Pozwala służbom ćwiczyć organizację i wprowadzanie różnych wariantów ruchu ulicznego. Szczególnie strażacy muszą być non stop w blokach startowych, bo może się zdarzyć to, co w ciągu ostatnich kilku dni. Zaraz po zawaleniu się rzeczonego szczytu, spłonęła drewniana część metalowego - jak się później okazało analizując zdjęcia – rusztowania. Teraz planuje się rozsypanie w pył budynku na rogu Giełczyńskiej i Polowej. Artysta Przemysław Karwowski przypomina nawet, że to bardzo cenne miejsce dla mieszkańców, bo to były kiedyś rogatki miasta. Za nimi już tylko figura św. Mikołaja stała, a dalej tylko lasy i pola bez dopłat bezpośrednich. Ta figura, która ponoć stoi tam do dzisiaj, miała odpędzać wilki, jak nazywano Prusaków. Problem w tym, że jak zachowała swoje właściwości, to może być kłopot z przyjazdem do miasta właścicieli nowo otwartego sklepu Kaufland. Zburzyć więc trzeba, również w ramach tworzenia dobrego klimatu do współpracy międzynarodowej.
Później wybuduje się coś nowego. Może nie będzie ładne i funkcjonalne, ale jest duża szansa, że będzie bardziej zabawne.
Mariusz Rytel