Dam 100%, żebyśmy się utrzymali
Występujący w Centralnej Lidze Juniorów zespół Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 ma za sobą pierwszy mecz sparingowy, w którym pokonał czołową ekipę warmińsko-mazurskiej ligi wojewódzkiej, Ronę Ełk 6:2. W tym spotkaniu ełkaesiacy zagrali pod wodzą nowego pierwszego trenera, Mateusza Miłoszewskiego. O tym jak trafił do Łomży oraz jak widzi swoją pracę z juniorami ŁKS-u rozmawiamy z były trenerem Nadnarwianki Pułtusk, Narwi Ostrołęka i Świtu Nowy Dwór Mazowiecki.
4lomza.pl: Jak to się stało, że został Pan trenerem juniorów starszych ŁKS-u?
Mateusz Miłoszewski: Parę lat temu pracowałem w Ostrołęce i kilka razy z ŁKS-em rozgrywaliśmy mecze kontrolne. Miałem już dwa „podejścia” do seniorskiego ŁKS-u, ale wtedy nie wyszło. Teraz ponownie złapaliśmy kontakt z Prezesem Jarosławem Kuleszą. Pojawił się pomysł, żeby przez te pół roku utrzymać w Łomży CLJ. Prezesowi i innym osobom blisko związanym z klubem na tym bardzo zależy. Świadczy o tym choćby zaangażowanie w sprawy juniorów byłego Prezesa Młodzieżowego ŁKS-u, Pana Adama Gajownika. Ja mogę obiecać, że swojej strony dam 100% wiedzy, żeby tę drużynę utrzymać.
Pracuje Pan już jakiś czas z tymi zawodnikami. Jest Pan w stanie pokusić się o wstępną ocenę poszczególnych zawodników?
M. M. Na pewno kilku z nich ma bardzo duży potencjał. Widać u większości dobrą pracę trenerów w poprzednich grupach młodzieżowych. Technicznie chłopcy naprawdę nieźle wyglądają. Niektórzy już pukają do drużyny seniorów i myślę, że już teraz poradziliby sobie w mniejszym bądź większym wymiarze w naszej drużynie ŁKS-u. Brakuje im na pewno cwaniactwa boiskowego, ale to przyjdzie z czasem. Wiadomo, że nasza II i III liga są oparte na sile i tutaj przy mocniejszym kontakcie mogłaby się stać tym chłopakom krzywda. Więc nad siłą fizyczną na pewno będziemy pracować, żeby ci chłopcy mogli być w niedługim czasie wartościowymi piłkarzami pierwszego zespołu.
A jak wygląda juniorski ŁKS jako zespół?
M. M. Ta grupa na razie dopiero się buduje. Musimy dobrać ludzi, żeby to lepiej wyglądało i żeby mieć zaplecze. Na treningach nie można odmówić chłopakom zaangażowania. Widzę błysk w oku i wiarę, że coś mogą osiągnąć, że coś się odrodziło i idzie w dobrym kierunku. W sparingu z Roną mimo sporej ilości błędów także zrobiliśmy bardzo dużo z tego, co sobie w szatni założyliśmy. Dla mnie jest bardzo pocieszające, że zawodnicy słuchają, że buduje się między nami więź, że to co mówię i wymagam do nich dociera. Cieszę się, że chłopcy bardzo szybko przyswajają sobie moje uwagi.
Interesował się Pan rozgrywkami CLJ przed przyjściem do Łomży?
M. M. Często jako trener Świtu współpracowałem z drużynami grającymi CLJ pod takim kątem, żeby tych zdolniejszych chłopców wyciągnąć do II-ligowego zespołu. Przychodząc tutaj bazuję informacjach od dotychczasowego pierwszego trenera Arka Obryckiego, z którym wspólnie będziemy tę drużynę prowadzić Udostępnił mi płytę z dwoma meczami. Mniej więcej już wiem co chłopcy prezentują. Już ten pierwszy mecz pokazał, że ten zespół stać na wiele.
Jak wygląda sytuacja z nowymi zawodnikami w zespole?
M. M. Aktualnie testujemy trzech chłopaków. Jest szansa na ściągniecie zawodników z Mazowsza ,ale trzeba pamiętać, że Ci najstarsi są w klasach maturalnych. I teraz bardzo ciężko jest "wyrwać" takiego chłopaka ze szkoły na pół roku. Mamy bardzo mało czasu na przygotowania, ale mam nadzieję, że jakiś wartościowych zawodników uda się pozyskać. Na pewno musimy ściągnąć 1-2 środkowych obrońców. Jakby udało się ich ściągnąć to spokojnie możemy o utrzymaniu.
Po Pana przyjściu do klubu ranga CLJ wzrosła. Wcześniej była traktowana trochę jak zespół drugiej kategorii. Udało się choćby przesunąć na stałe grających ostatnio w pierwszym zespole Adriana Jędraszczaka i Marcina Kraskę. Jak Pan to osiągnął?
M. M. Jestem też tak wychowany, że seniorzy w klubie są najważniejsi. Ja dotychczas pracowałem jako tylko jako trener seniorów, ale dla tych młodszych zawodników zawsze szukałem złotego środka, żeby jak najwięcej grali. Oczywiście celem był pierwszy zespół, bo tam się o coś grało - o pieniądze, awans do wyższej ligi. Ale bardzo istotne było to, żeby tego chłopaka nie krzywdzić, żeby grał, rozwijał się i żeby miał jak najwięcej korzyści dla siebie. Dlatego przychodząc tu jasno określiłem cel. Priorytetem jest pierwszy zespół, ale trzeba również zrobić duży ukłon w stronie juniorów. Udało nam się wypracować kompromis i wspólnie dojść do porozumienia, że żeby móc osiągnąć zakładany cel czyli utrzymanie musimy niektórych zawodników przesunąć. Myślę, że dla Kraski, Jędraszczaka czy na przykład Marcina Świderskiego to też jest rola do spełnienia, że oni mają być liderami tej drużyny i właśnie po to tam grają.
Dziękuję za rozmowę.