Na murawie w Stawiskach oldboje nie tyją
- Trzecie pod rząd zwycięstwo to nie jest kwestia tylko szczęścia, lecz ciężkiej pracy na treningach dwa razy w tygodniu – twierdzi Zdzisław Obrycki (lat 55), na co dzień handlowiec i kapitan drużyny Stawiski I, która już trzeci raz rok po roku zwyciężyła w IV Międzynarodowym Turnieju Oldbojów w Piłce Nożnej Stawiski 2014, gdzie od południa do wieczora w piękną sobotę rywalizowało pięć drużyn: trzy z Litwy i dwie ze Stawisk; szósta z Białorusi nie dojechała, ponieważ nie została przepuszczona na granicy. - Do piłki nożnej, jeśli nie chce się jej uprawiać wyłącznie jako kibic przed telewizorem, trzeba mieć chęci, zaszczepione w młodości dobre wzory i wytrwałość. A ja to wszystko z kolegami w drużynie mam. Nasz bramkarz Grzegorz Paczoszka w czterech meczach przegapił zaledwie dwa gole. Może dużo nie schudłem, ale nie tyję.
Okazji do tycia gra na sztucznej murawie przy gimnazjum nie dała żadnej, ponieważ zespoły walczyły każdy z każdym: panowie rozegrali po cztery mecze w czasie po 12 minut jedna i druga połowa. Napocili się od popołudnia do prawie szóstej wieczorem, gdy wręczano im puchary, medale i nagrody. Drugie miejsce zajęła drużyna Rusva ze wsi Rukojnia, 20 km od Wilna, pod wodzą kapitana mechanika. - Stabilność to znak mistrzów – żartował Walery Swajkiewicz (lat 58), nawiązując do drugiego miejsca sprzed roku ze swoimi rukojniakami – Bez biegania po boisku nie moglibyśmy żyć...
Trzecie miejsce zdobyły Stawiski II, czwarte – Zaścianki Wilno, piąte – Nemenczyn. - Życzliwe przyjęcie gospodarzy, warunki pobytu w rodzinach znakomite, turniejowa atmosfera wspaniała – chwalił bramkarz z Wilna, dziś 46-letni, Leonard Szpilewski.
Uczestnik wszystkich turniejów w Polsce i na Litwie Stanisław Grela (lat 53) ważył przy wzroście 178 cm aż 124 kg. Dzisiaj ma 98 kg, z czego najwięcej w brzuszysku.
Dominik (lat 15): „Chcemy żyć aktywnie...”
Na wszystko, co działo się na boisku głównym i bocznym, z czego skorzystali młodsi o jedno czy dwa pokolenia gracze, miał pilne baczenie Dominik Wesołowski, 15-letni uczeń kl. III d, pilnujący z dziewięcioma koleżankami i tylomaż kolegami porządku. Podczas turnieju obyło się bez dużych kontuzji – jeden zawodnik odjechał do szpitala w Łomży karetką z podejrzeniem złamania nogi – natomiast drobniejszymi, jak uraz łydki i zbicie kości zajmował się Dominik, przykładając czasem woreczki z lodem. Z przodu żółtej koszulki chłopiec ma podłużną, wprasowaną białą plakietę z napisem: „Jesteśmy za”. A za czym...? - Chcemy żyć aktywnie i być młodymi aż do starości – tłumaczy chłopiec, który sam chętnie zagrałby w nogę, gdyby nie kontuzja prawego kolana. - Ale biegać lekkim truchtem mogę – zapewnia, gdy toczy się zacięta walka oldbojów (po 35. roku życia) na boisku. - Mogę przebiec bez trudu cztery kilometry, drogą za gimnazjum, cmentarzem. Aktywny pozostałem w ochotniczej drużynie OSP, do czego namówił mnie wujek i naczelnik naszych strażaków Remigiusz Bikowski.
Dominik jest trochę zmęczony, bo w piątek trzeba było rozstawić wszystkie namioty organizatorów i rozwiesić bannery, ale nie narzeka,. Uśmiech to jego specjalność i sposób na kłopoty, podobnie jak nauczycielki chemii Doroty Rybickiej. Nabiegała się niemało, m.in., przygotowując śniadanie dla 56 gości z Litwy, prowadząc w czasie rozgrywek i festynu serwis kawowy i gorący bufet z bigosem oraz rejestrując kamerą co ciekawsze fragmenty kilku pokoleniowej imprezy. - Pomagałam mężowi również w przygotowaniach turnieju, co trwało jakieś dwa miesiące – opowiadała, zachęcając piłkarzy do chwili odpoczynku, złapania oddechu. - Lubię, jak coś dobrego się dzieje.
Jerzy (lat 54): „Trzeba aktywizować starszych”
To proste zdanie stanowi trafny komentarz do tego, co się działo na boisku i wokół: kultura, spokój, przyjazne nastawienie jednych do drugich oraz festyn ze śpiewami na scenie, bez nachalnej reklamy producenta z browaru. Szkoda, że tu i tam niektórzy dorośli popalali papierosy, nie dając dobrego społecznie wzoru dzieciom i młodzieży. Jerzy Rybicki, nauczyciel informatyki i techniki, dwoił się i troił, witając wszystkich gości, rozstrzygając kwestie organizacyjne i komentując rozgrywki. Turniej oldbojów to jego pomysł, który miał trzy „reedycje” w maju na Litwie. - Turniej adresujemy do osób starszych: należy promować różne formy aktywizowania tej grupy społecznej, by sprostać problemom starzejącego się społeczeństwa – podkreśla 54-letni inicjator i organizator międzypokoleniowego spotkania. - Odwiedził nas podobnie myślący gen. Kazys Zulonas, doradca ministra spraw wewnętrznych Litwy. Byli z nim: dyrektor departamentu oświaty Gintaras A. Petronis i Grzegorz Saksona, radny miasta Wilna.
- Mamy bardzo pozytywne wrażenia z dobrze przygotowane imprezy – potwierdza generał Zulonas. - W Stawiskach pokazano, że mogą rywalizować i bawić się wesoło ludzie różnych zawodów, w różnym wieku i z różnych, chociaż sąsiedzkich krajów.
Obok rozgrywek piłkarskich toczyły się dyskusje seniorów, uczestników warsztatów „Szkoła super babci i super dziadka”. - To zajęcia dla seniorów, aby pomóc im bawić się mądrze z wnukami, rozmawiać z młodszymi i zachęcać do kontaktów z rodziną – tłumaczy Małgorzata Borowska, od 17 lat prezes oddziału Klanzy w Białymstoku. - Gimnazjum w Stawiskach to siódma szkoła, np., po Lublinie, Warszawie i Poznaniu.
Mirosław R. Derewońko