ŁKS rozbity w Korszach
Piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 doznali w środę najwyższej porażki od 23 maja 2009 roku, kiedy to przegrali w Iławie z tamtejszym Jeziorakiem 0:7. W 7. kolejce tego sezonu podopieczni Roberta Speichlera w takim samym stosunku ulegli na wyjeździe MKS-owi Korsze.
W porównaniu do spotkania z Sokołem Ostróda szkoleniowiec ŁKS-u w wyjściowym składzie dokonał dwóch zmian. Macieja Malinowskiego zastąpił Artur Bajor, a Alexa Rodiera Jason Villagomez - Chciałem dać Aleksowi odpocząć. Oczekiwania kibiców wobec niego są bardzo duże, ale trzeba przypomnieć, że nie przepracował z nami okresu przygotowawczego i jego forma jest daleka od optymalnej. Stąd też moja decyzja o posadzeniu go na ławkę - tłumaczy Speichler. W pierwszej połowie brak napastnika z USA nie był zbyt odczuwalny. Łomżanie radzili sobie bardzo dobrze, kontrolując wydarzenia na boisku. Do przerwy stworzyli sobie kilka znakomitych okazji do zdobycia goli, ale Tomasz Brzozowski, Mariusz Baranowski, Marcin Malinowski i Rafał Maćkowski nie potrafili pokonać golkipera gospodarzy. Gdy wydawało się, że do szatni oba zespoły zejdą przy bezbramkowym remisie, w 44. minucie Artur Bajor popełnił faul we własnym polu karnym. Sędzia bez wahania podyktował rzut karny, a pewnym strzelcem okazał się Paweł Sawicki - Gol stracony tuż przed przerwą nie załamał nas. W szatni zmobilizowaliśmy się i wyszliśmy na drugą połowę z myślą, że wygramy ten mecz - mówi Speichler. Niestety tuż po wznowieniu gry jeden z ełkaesiaków popełnił błąd indywidualny, który wykorzystał ponownie Sawicki, podwyższając prowadzenie MKS-u na 2:0 - Po tej bramce w chłopakach coś pękło. Zespół mentalnie się rozsypał, co skrzętnie wykorzystali gospodarze będąc do bólu skuteczni - podkreśla trener ŁKS-u. Pewnie grający korszanie raz po raz przeprowadzali groźne kontry, z których aż pięć skończyło się bramkami. Na listę strzelców wpisali się kolejno Piotr Trafarski, Sawicki, Mateusz Cyliński i dwukrotnie Piotr Kozłowski, który w 80. minucie ustalił wynik meczu na 7:0.
- Nic nie wskazywało na to, że tak wysoko przegramy to spotkanie. W pierwszej połowie kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. Jednak błędy indywidualne spowodowały, że nasza gra rozleciała się jak domek z kart - ocenia grający trener zespołu z Łomży - W dalszym ciągu nie mogę się otrząsnąć po tym meczu. Wierzę jednak, że chłopaki szybko podniosą się z kolan i w kolejnym spotkaniu z Huraganem osiągniemy korzystny wynik.
Porażka z MKS-em spowodowała, że ŁKS spadł na 8. miejsce w tabeli III ligi. Kolejnym rywalem będzie drużyna Huragana Morąg, a spotkanie odbędzie się na stadionie miejskim w Łomży w sobotę, 13 września o godz. 17.00.
is