Zwycięska passa ŁKS-u
Po niezbyt udanym początku rozgrywek - 1 punkt w pierwszych czterech meczach - piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 powoli wchodzą na właściwe tory. W ostatnich kolejkach pokonali beniaminków III ligi, Tura Bielsk Podlaski i GKS-u Wikielec, a teraz także silną ekipę Pelikana Łowicz 3:2. Bramki dla biało-czerwonych zdobyli Paweł Wasiulewski - dwie oraz Rafał Maćkowski.
Do starcia z wyżej notowanym Pelikanem zespół trenowany przez Krzysztofa Ogrodzińskiego przystępował w dobrych nastrojach. Piłkarze Łomży byli po dwóch wgranych meczach i na własnym boisku. I już jedna z pierwszych akcji mogła skończyć się zdobycie gola przez gospodarzy. W 6. minucie po otrzymaniu prostopadłego podania z głębi pola w sytuacji sam na sam z bramkarzem Danielem Maliną stanął Rafał Maćkowski. Tym razem lepszy okazał się ten pierwszy odbijając piłkę na poprzeczkę swojej bramki. Chwilę później z dystansu Pawła Lipca próbował zaskoczyć Bartosz Bujalski, ale golkiper ŁKS-u przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym nie miał jednak szans. Piłkę z najbliższej odległości do bramki wpakował bowiem Robert Kowalczyk i zrobiło się 1:0 dla gości. Po stracie gola miejscowi próbowali szybko wyrównać, ale dobrze zorganizowany w obronie zespół Pelikana skutecznie rozbijał ataki biało-czerwonych. Łowiczanie sami też nie spoczęli na laurach i starali się podwyższyć prowadzenie, ale do końca pierwszej połowy żadna z kilku dobrych akcji ofensywnych nie zakończyła się golem. Gdy wydawało się, że na przerwę to goście zejdę z minimalnym prowadzeniem, w 42. minucie ełkaesiacy wywalczyli rzut wolny w okolicach środka boiska. Do piłki podszedł niezawodny wykonawca stałych fragmentów gry, Marek Kaliszewski, dośrodkował idealnie na głowę Pawła Wasiulewskiego, a środkowy obrońca ŁKS-u doprowadził do remisu.
Drugą odsłonę lepiej zaczęli goście, którzy bardzo szybko odzyskali prowadzenie. Już w 47. minucie po wrzuceniu piłki z autu na strzał zza linii pola karnego zdecydował się Michał Wrzesiński. O takich uderzeniach rzekło się mówić "strzał życia". I rzeczywiście piłka wpadła w samo okienko bramki ŁKS-u i w tej sytuacji Lipiec był bezradny. Gracze z Łowicza chcieli pójść za ciosem, ale po początkowym naporze ich akcje ofensywne z każdą minutą słabły. Podobnie było z siłami przyjezdnych, których zwyczajnie zaczęło im brakować. Lepiej przygotowani fizycznie gospodarze po 60. minucie meczu zaczęli przejmować inicjatywę i coraz częściej zagrażali bramce Pelikana. W 65. minucie po raz kolejny w rolach głównych wystąpili Kaliszewski i Wasiulewski. Ten pierwszy znowu popisał się dokładnym dośrodkowaniem, tym razem z rzutu wolnego, a swojego drugiego gola w tym spotkaniu strzelił rosły defensor ŁKS-u. Grający bardzo ambitnie gospodarze widząc słabnących rywali starali się o kolejne gole. I w 80. minucie dopięli swego. Jeden z obrońców Pelikana dotknął piłkę ręką we własnym polu karnym i podobnie jak w meczu w Wikielcu łomżanie stanęli przed szansą zdobycia gola w końcówce spotkania. Także i teraz pewnym wykonawcą jedenastki okazał się Maćkowski, który tym samym po raz drugi z rzędu zapewnił wygraną swojemu zespołowi.
Po tej wygranej łomżanie awansowali na 11. miejsce w tabeli III ligi mając w dorobku 10 punktów, tyle samo co dziesiąta Legia II Warszawa. Kolejnym rywalem biało-czerwonych będzie inny warszawski zespół, Polonia, a spotkanie odbędzie się na stadionie przy ulicy Konwiktorskiej w sobotę, 16 września o godz. 17.00.
is