Wspominki ...czyli subiektywny przegląd wydarzeń mijającego roku
Najchętniej bym trochę pomilczał - pisze Tomasz Jastrun i ma w tym wiele racji. Na koniec roku, każda szanująca się redakcja, przygotowuje zawsze szereg podsumowań. To jest jak nałóg. Chociaż format wyświechtany od lat, większość z nas pochyla się nad powrotami do przeszłości. Odbiorcy też to lubią, albo nie mają większego wyboru. W ogórkowym okresie nicsięniedziania, między Świętami i imieninami Sylwestra, trzeba coś ludziom zaproponować. Nie ma nic lepszego niż odgrzewane kotlety – jak mawiają studenci w akademikach. I chociaż z roku na rok z coraz większą trudnością przekonuję się do podsumowanek to chwilę niżej, krótkie przypomnienie tego co było „w” i „o” Łomży w 2009 roku. Miasto i jego mieszkańcy zasługują przecież na pamięć o wydarzeniach z własnego podwórka, bo o śmierci Jacksona, wyborze Baracka, katarskich inwestorach i zwycięzcach wszystkich możliwych edycji Tańca z gwiazdami, nie będzie dane im zapomnieć. Jak sami sobie nie przypomnimy to nikt nam nie przypomni.
Na początku roku zima przycisnęła tak bardzo, że wojewoda postanowił zlikwidować łomżyńską delegaturę swojego urzędu w Łomży. Nie ma to być może związku, ale niewiele brakowało, by w Łomży przestał działać ostatni pomnik dawnej świetności miasta. Z pomysłu szybko się wycofano, a czas pokazał, że może i dobrze, że wtedy Platforma miała tak wysokie poparcie w sondażach. Teraz byłoby im chyba wszystko jedno. Początek roku stał również pod znakiem sądnych dni Łomżyńskiego Klubu Sportowego. Trwają do dziś. Na początku lutego Gazeta Bezcenna donosiła o wzroście liczby uchodźców w Łomży. Szczególnie dotyczyło to osób narodowości czeczeńskiej. Sprawa wróciła całkiem niedawno kiedy poseł Lech Kołakowski postanowił lobbować za likwidacją znajdującego się w mieście ośrodka dla przybyszów, głównie, a może i wyłącznie z dalszego wschodu. Mieliśmy więc w mieście klasyczne Domino Day. Poseł wnioskował, pobito Czeczenki. Poseł oświadczył, że sprawy nie mają związku. Organizacje uchodźców oświadczyły co innego. Poseł napisał do urzędu do spraw. Urząd odpisał. Była to jedna z niewielu „łomżyńskich spraw” które szerokim echem odbiły się na medialnej arenie kraju. Niewątpliwie pretenduje do miana najważniejszej „łomżyńskiej sprawy” mijającego roku. Roku, w który w Kościele Katolickim kończyły się diecezjalne obchody „Roku Św. Brunona z Kwerfurtu”. Specjalną uchwałę w tej sprawie przyjęli również radni województwa podlaskiego. Wielu z nas miało okazję uczestniczyć w uroczystościach, i dla wielu pozostało to tylko okazją. Oby chociaż nasza wiara w Tysiącletnią Łomżę, pozostała w lepszej kondycji niż Wzgórze Św. Wawrzyńca, które o wiekowej historii świadczy. Jeszcze przed świętami Wielkiejnocy minister Cezary Grabarczyk przyznał, że mityczna Via Baltica przestanie być fatamorganą na europejskiej mapie drogowej. Będzie tak, jak zgodnie z raportem firmy Scott & Wilson, przebiegnie przez Łomżę. I w tej sprawie ostatecznego rozwiązania doczekaliśmy się się całkiem niedawno. I chociaż w całej Polsce Łomża pojawiała się rzadziej niż Rospuda, także to wydarzenie możemy zaliczyć do najważniejszych zdarzeń 2009 roku. Na dodatek pozytywnych. Niespotykane! W mieście i wokół niego działo się też wiele, w innych dziedzinach życia społecznego i na innych polach. Przed ogromnym dylematem stanęły niewielkie stosunkowo przedszkolaki. Iść do szkoły, czy nie iść? Oto jest pytanie – zastanawiały się sześciolatki w związku ze „światłą” reformą oświaty. Dzieciaki problem zrzuciły na rodziców, a ci do dzisiaj nie potrafią go rozwiązać. Łomżyńscy policjanci nie mieli wyboru. Dostali nowego komendanta i już. W minionym roku obradowali też radni, a jakże. Uchwalili między innymi plany zagospodarowania przestrzennego dzięki czemu w mieście powstaną tak wyczekiwane galerie handlowe z rozmachem. Zgodnie z ich decyzją w Łomży nie ma już Domu Dziecka w dotychczasowym kształcie, co samo w sobie jest dobrym rozwiązaniem. Wymaga jednak sporo pracy i cierpliwości. A propos pracy. Według danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych lekarze z Łomży i ościennego powiatu o takiej samej nazwie wystawili w pierwszym półroczu niemal 26 tysięcy zwolnień lekarskich na drukach L-4. Statystycznie rzecz biorąc zwaliło z nóg 60 procent zdolnych do pracy mieszkańców regionu. Zapewne nikt wtedy nie zdawał sobie sprawy, że będziemy mieli w tym roku wyjątkowo wredny sezon grypowy i prawdziwa choroba powali resztę produktywnych obywateli. Nie ma się co dziwić, że kryzys nas nie opuszcza. Natomiast państwo w recesji potrzebuje rąk do pracy i wypracowanych przez te ręce pieniędzy. Nikt już nie może spać spokojnie. Nawet byli prezesi i członkowie zarządu wspomnianego już Łomżyńskiego Klubu Sportowego, którzy zgodnie z decyzją naczelnika urzędu skarbowego muszą solidarnie zapłacić część długów ŁKS-u. Jak by tego było mało, w związku z coraz mniejszą ilością gotówki jaką dysponujemy, musimy uważać na zaległości kredytowe. Banki zaciskają pasa. Szkoda, że to nasz pas. Niestety w minionym roku dotykały nas także żywioły. Po tym jak wiosną na bratnich Kurpiach spłonął jeden z największych w kraju zakładów mięsnych, latem spłonął hotel Baranowski w Piątnicy. To na poważnie i z troską. Z przymrużeniem oka należy wspomnieć wiatr odnowy jaki przez chwilę powiał w łomżyńskim ratuszu. Na razie jednak zlikwidowano przeciąg. Sąd zdecydował, że ani zastępca prezydenta Marcin Sroczyński, ani tym bardziej prezydent Jerzy Brzeziński nie zamawiali budzenia na szóstą rano i forma zatrzymania była bezzasadna. Prokuratorskie zarzuty dotyczące obrotu nieruchomościami w Łomży, ciągle jednak ciążą na prezydentach. O tej sprawie również poinformowały ogólnopolskie media, i chociaż to nie jest warunek, pretenduje do najważniejszego wydarzenia A.D. 2009. A pod koniec roku? No cóż, zarówno na miejskie działki, na których nie można budować, jak i na prywatne, na których coś się dzieje spadł śnieg i wszystkie przykrył po równo.
Szczęśliwego Nowego Roku. Będzie na pewno ciekawszy, bo przecież to rok wyborczy.
Mariusz Rytel