Walka o ruch na Starym Rynku między kupcami a urzędnikami
- Prezydent Łomży zrobił duży błąd, że zabrał dojazd na Stary Rynek i możliwość parkowania – twierdzi Jarosław Szmit, prowadzący od 16 lat znany sklep z obuwiem przy ul. Długiej, choć w działalności gospodarczej pomaga rodzicom już od 1978 r. - To miejsce przestaje być centrum miasta i staje się rodzajem skansenu, w którym nie bardzo jest co oglądać. Przedsiębiorcy nie mają dogodnego dojazdu do przywozu towaru, a klienci bliskiego dojazdu do sklepów. Robi się pusto, ale cóż, pracujemy... Od dwóch lat na spotkaniach z przedsiębiorcami i kupcami oraz na sesjach Rady Miasta toczy się nierówny bój mieszkańców i radnych Łomży z prezydentami o to, czy należało wyłączyć z ruchu uliczki okalające Stary Rynek. Nie ma zgody – wojna!
60-tysięczne, powiatowe, pozbawione przemysłu miasto nad Narwią, gdzie najwięcej miejsc pracy daje Szpital Wojewódzki – 1.100 i szkoły różnego typu – ponad 1.100, od kilkunastu lat powszechnie funkcjonuje w świadomości młodych i starych jako „miasto emerytów i rencistów”. Smutne określenie bierze się z tego, że młodzi po studiach nie chcą wracać z braku perspektyw na pracę, zaś starszym nie chce się wyjeżdżać za chlebem, przygodą, po marzenia. Chcą w spokoju dożyć do emerytury.
To 60-tysięczne, powiatowe i pozbawione przemysłu miasto nad Narwią ma kilka tysięcy drobnych przedsiębiorców, próbujących w pojedynkę lub z pomocą bliskich zarobić na chleb dla siebie i rodziny, ubezpieczenie w ZUS-ie, opłaty rachunków i opłacenie podatków. Gro z nich zajmuje się handlem, nierzadko od pokoleń. Łomża w ciągu dekady stała się regionalnym centrum handlu w supermarketach: biedronki, stokrotki, lidle i kaufland, do czego dołączyła w tym roku Galeria Handlowa Veneda. Handel na starówce zamiera, a władze w ratuszu pozostają niewzruszone na wołania już nie o pomoc, co niewbijanie ostatniego gwoździa do trumny przedsiębiorcom.
„Teraz to nie jest interes, tylko walka o przetrwanie!”
- W tej chwili to nawet spożywka goni w piętkę, bo kupno butów, odzieży czy rolety ludzie odkładają „na potem” – twierdzi wieloletni handlowiec w różnych punktach starówki Irena Wejroch. - Takiej masakry handlu nie było za mojej pamięci. Jeszcze pięć lat temu o wolnych lokalach na Długiej dowiadywało się pocztą pantoflową, a wynajmujący mógł żyć z wynajmu. Teraz ceny za metr poszły o połowę w dół i lecą!
- Nikt nie powie, że ocenia sytuację pozytywnie, bo jest negatywnie do kwadratu – mówi właściciel sklepu z artykułami AGD i chemią gospodarczą, prowadzący handel od 23 lat. - Niejeden z moich klientów spoza śródmieścia mówi, że bywałby częściej, ale są problemy z dojazdem. Na razie największy pożytek z deptaka mają filareci, co proszą lub wymuszają na ludziach po 50 groszy, złotówkę na piwo. I ktoś to widzi?!
Jego zdaniem, starówka ze względu na liczbę sklepów i punktów usługowych sama stanowi swoisty „supermarket” i dlatego powinna mieć dogodne dojazdy i parkingi.
- Ludzie boją się inwestować przy Starym Rynku, bo wiedzą, że ruch na starówce jest mały, a dojazd już prawie niemożliwy – konstatuje Bożena Tarnacka, która z mężem prowadziła w latach 1997 – 2009 Pub Pod Papugami, potem wynajmowała lokal na sklepy z butami i odzieżą sportową oraz pamiątkami: od kwietnia uruchomiła Galerię Ławeczka 1 ze świeżymi kanapkami na ciepło. - Prowadzimy działalność w swojej kamieniczce, nie płacimy za wynajem, ale i tak trudno na ZUS, wodę i prąd zarobić.
- Ponoć architekci twierdzą, że ta cudowna, szara posadzka się załamie – dodaje jeden z przedsiębiorców. - Ale przecież nikt z nas nie mówi o ciężarówkach w sercu miasta! Urzędnicy nie zdają sobie sprawy, skąd się biorą pieniądze na ich pensje: to podatki drobnych przedsiębiorców jak my. A teraz to nie interes, tylko walka o przetrwanie!
Agata Gołaszewska, radna Łomży, prowadzi przy ul. Długiej sklep z bielizną damską od 20 lat. - Przebudowa Starego Rynku i upór panów prezydentów doprowadziły do bardzo negatywnych emocji zarówno wśród przedsiębiorców, jak i mieszkańców – podkreśla właścicielka salonu. - Trudno im w trakcie realizacji przyznać się do błędu, ale lepiej się wycofać, niż dobijać ostatni gwóźdź do trumny starówki. Ten remont uliczek i chodników poprawia wygląd starówki, ale zdemolował jej funkcjonalność.
Stary Rynek w Łomży na miarę... Warszawy i Krakowa?!
O przywrócenie możliwości dojazdu na Stary Rynek, póki trwa remont przedłużenia Giełczyńskiej i Rządowej, apelowali do prezydenta przedstawiciele klubów Rady Miasta: Bernadeta Krynicka z PiS, Maciej Głaz z PO i Alicja Konopka z SPŁ. Na ostatnich sesjach był to wręcz pewny temat interpelacji innych radnych. Bez skutku, bez echa: wiceprezydent Beniamin Dobosz ma inną wizję: deptaka z kawiarenkami. Ratusz tłumaczy, że na zmiany nie zgadza się konserwator zabytków i policja, zaś ponowne prace przy adaptacji dla samochodów pochłonęłyby pół miliona złotych.