Klęska ratuszowej polityki utajniania informacji
Kierownictwo ratusza ponad pół roku bezprawnie ukrywało przed mieszkańcami wyniki prac nad nową „gospodarką śmieciową”. Później nie reagowało na krytykę, a na trzy tygodnie przed sesją na której radni mają zdecydować jak wielkimi obciążeniami zostaną obłożeni mieszkańcy, dla „rozgrzeszenia” robi pseudokonsultacje. W internetowej ankiecie można wskazać który z czterech ustawowych sposobów wyliczenia „podatku śmieciowego” bardziej nam odpowiada, ale nie ma tam żadnych wyliczeń. Te miał zrobić powołany w połowie stycznia przez prezydenta Mieczysława Czerniawskiego „śmieciowy speczespół”. Mimo że „pracował” przez kilka miesięcy, tego nie zrobił. Szefujący zespołowi zastępca prezydenta Beniamin Dobosz mówił we wrześniu, że nie było potrzeby wyliczeń wszystkich metod ustalania „podatku śmieciowego”, bo jego członkowie wcześniej wybrali, iż opłata w Łomży będzie wnoszona od każdego mieszkańca.
„Podatek śmieciowy” mamy płacić od 1 lipca przyszłego roku. W kwietniu informowaliśmy, że na czele speczespołu, który ma dostosować gospodarkę odpadami komunalnymi w mieście do nowy wymagań prawnych stanął Beniamin Dobosz. Ratusz odmawiał informacji o wyliczeniach opracowywanych w zaciszu gabinetów urzędników. W lipcu pisaliśmy, że Dobosz na materiałach speczespołu, do którego włączono czterech miejskich radnych, napisał „poufne”. Na początku września wszystko w sprawie polityki śmieciowej było tajne. I dopiero po serii artykułów w których udowadnialiśmy, że klauzulę poufności na śmieciowych wyliczeniach Dobosz postawił bezprawnie, ujawniono je.
„Ustalono ustawowy podział na dwie stawki: gdy odpady nie będą segregowane – w kwocie 16,20 zł miesięcznie, oraz, gdy odpady będą zbierane i odbierane w sposób selektywny – w kwocie 8,10 zł miesięcznie. Ogólna opłata będzie zależała od liczby osób zamieszkujących daną nieruchomość” – podano w komunikacie dziennikarzom. Beniamin Dobosz mówił, że wyliczona stawka opłaty od głowy „jest stosunkowo niska” i że w Łomży nie było potrzeby, aby robić inne wyliczenia mimo że ustawa przewiduje taką możliwość. Ujawnione kalkulacje skrytykowały, m.in., władze największej w mieście Łomżyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Zarząd ŁSM domagał się zastosowania przelicznika od powierzchni mieszkań i domów i oceniał, że kalkulacje ratusza „wykazują znaczną dbałość o interesy firm wywozowych i administracji miejskiej kosztem mieszkańców”. Władze ŁSM zastrzeżenia do prezydenckich wyliczeń podtrzymują także teraz i dorzucają ubolewanie, „że prace nad modelowaniem systemu gospodarki odpadami w Łomży odbywają się nadal poza publiczną wiedzą”. Do wysłanego w tym tygodniu kolejnego listu do prezydenta załączono podpisy blisko dwóch tysięcy mieszkańców domagających się naliczenia „podatku śmieciowego” w zależności od wielkości mieszkań.
Wyliczenia speczespołu podważał radny Maciej Głaz, kiedyś główny specjalista ds. zagospodarowania odpadów Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Jego zdaniem koszty gospodarki śmieciowej zostały znacząco zawyżone.
- Kwota obciążająca mieszkańca powinna oscylować w granicach 6,34 zł - pisał w liście do prezydenta i apelował o zweryfikowanie wyliczeń z uwagi „na dobro mieszkańców Łomży”. Głaz mówi, że na jego uwagi merytorycznie nikt nie odpowiedział.
Od ustaleń „śmieciowego zespołu” dystansuje się jego członek radny Zbigniew Prosiński i tłumaczy, że członkom nie przedstawiono innych wyliczeń. Usiłował przekonać prezydenta do podatku ustalonego w zależności od wielkości mieszkań, ale wobec „głuchości na prośby” zrezygnował z zasiadania w speczespole.
Ujawnione w połowie września uchwały śmieciowe ekspresowo miały trafić pod obrady Rady Miejskiej, ale wszystko stanęło na trzy miesiące.
- Rada, zgodnie z życzeniem prezydenta, zajmie się tym na sesji 28 grudnia, kiedy mamy uchwalić budżet miasta na przyszły rok – mówi przewodniczący Rady Maciej Borysewicz.
Od wtoku na stronie internetowej ratusza dostępna jest pseudo (bo bez żadnych kalkulacji) ankieta śmieciowa. To „zabieg” usprawiedliwiający władze, które nałożą na nas krociowe opłaty, ale także formalny dokument w możliwej batalii sądowej o praworządność uchwał śmieciowych. Władze Łomży zapomniały bowiem o konsultacjach społecznych. Zgodnie z przyjętą przed tygodniem na wniosek prezydenta nową uchwałą przeprowadza się je „w sprawach ważnych dla Miasta”, w szczególności: „programu ochrony środowiska:, i „realizacji zadań inwestycyjnych powodujących znaczne pogorszenie warunków życia mieszkańców Miasta ze względu na ochronę środowiska”.
Anna Sobocińska, rzeczniczka prezydenta, odpowiedziała nam po tygodniu na pytanie o konsultacje społeczne przekonuje: „Badanie opinii w formie ankiety elektronicznej (dostępna od wtorku – dop.red.) jest elementem procesu konsultacyjnego, który władze miasta starają się uwzględniać przy pracach nad projektami uchwał.” W ocenie ratusza, doproszenie do speczespołu czterech radny odbyło się też „celem konsultacji”, a ponadto są również „wnioski od mieszkańców, które wpływają do ratusza”.
- Wszystkie opinie są przekazywane Prezydentowi Miasta, trafią też do radnych, którzy ostatecznie zdecydują o kształcie systemu gospodarki odpadami w naszym mieście – podkreśla rzeczniczka Czerniawskiego.