„Bezkrólewie” to najmniejszy z problemów MPK. Brakuje nawet na wypłaty
Sytuacja Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Łomży jest już chyba gorsza niż zła. Przekazane przed miesiącem pieniądze z miasta na zakup wiat przystankowych i instalację monitoringu w bazie przy ul Spokojnej poszły na wrześniowe pensje dla ponad stu pracowników miejskiego zakładu. Ujawnił to prezydent Mieczysław Czerniawski. Teraz „aby powstrzymać zapaść” chce aby radni podnieśli stawkę tzw. wozokilometra, i aby ponownie przyznali MPK sięgającą 300 tys zł jednorazową subwencję. - To na dzień dzisiejszy daje płynność zakładu i gwarantuje wypłatę poborów – mówił prezydent Czerniawski, dodając że chodzi o miesiące październik i listopad. Co będzie w grudniu? O tym prezydent spekulować nie chciał, bo „to delikatna sprawa”. Mówił za to, że czeka na propozycje oszczędnościowe ze strony załogi i „nowego kierownictwa”. Niestety ustalenie kto formalnie, a kto faktycznie kieruje MPK od kilku dni stwarza nie lada kłopot, choć jak się okazuje nie związkowcom. Szef Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność”, która w ubiegły czwartek zarządziła w zakładzie protest, i sam rozpoczął krótką głodówkę mówi, że dziś rządzi „dyrektor Nowakowski z dyrektorem Kossakowskim, którzy tworzą jedno ciało”.
Łomżyński MPK ubiegły rok zakończył stratą ponad 185 tys zł, a w tym roku planuje się, że sięgnie ona aż 395 tys zł. Strata narasta, także przez zrealizowany z unijnym wsparciem projekt modernizacji bazy i zakupu nowych autobusów marki Scania. Wydane na ten cel blisko 30 mln zł sprawiło, że koszty miejskiej firmy niebotycznie poszybowały w górę, ale jednocześnie zanotowano spadek wpływów ze sprzedaży biletów. Sytuacja jest tym bardziej trudna, że otrzymując unijną dotację miasto zobowiązało się m.in. do rozwoju tras i przez pięć lat nie można się z tego wycofać pod groźbą zwrotu otrzymanych pieniędzy. Jak się okazało unijna dotacja znacząco utrudnia także przekształcenie dzisiejszego zakładu budżetowego w spółkę prawa handlowego, co z kolei umożliwiałoby praktycznie nieograniczone możliwości dofinansowywania MPK z budżetu miasta.
„Czy leci z nami pilot?”
Na początku października prezydent Czerniawski ogłosił, że w związku z planem przejścia na emeryturę dotychczasowego dyrektora MPK Bogusława Szczecha na nowego wybrał Janusza Nowakowskiego dotychczasowego wieloletniego głównego specjalistę zakładu „w zakresie przygotowania i nadzoru nad realizacją inwestycji i zakupów inwestycyjnych publicznych”. Na prośbę prezydenta dwa tygodnie temu otrzymał on od Szczecha, przebywającego wówczas na długim zaległym urlopie, pełnomocnictwa do kierowania firmą. Pełnomocnictwa są ważne jeśli w zakładzie trwale nie ma ani dyrektora ani jego zastępcy, który wówczas był – jak określał prezydent - „na dłużej” na zwolnieniu lekarskim. W poprzedni poniedziałek, a więc raptem w dwa dni po udzieleniu pełnomocnictw Nowakowskiemu, który nota bene wówczas też był na urlopie, dyrektor Szczech wrócił jednak do pracy i miał być przez kolejne dwa tygodnie. W czwartek w zakładzie doszło jednak do protestu załogi, który po kilku godzinach zakończyło złożenie przez dyrektora Szczecha wniosku do prezydenta o przeniesienie go na inne stanowisko. Okazuje się jednak, że dyrektor Szczech następnego dnia w gabinecie prezydenta, w obecności radcy prawnego ratusza, wniosek ten wycofał. Teraz jednak w MPK go znowu nie ma bo od wtorku „po wypadku w pracy” jest na zwolnieniu lekarskim. Dzień wcześniej wyzdrowiał za to, i do pracy po dłuższej nieobecności wrócił prawowity zastępca dyrektora Marek Kossakowski.
„Spokojnie to tylko awaria”
Mirosław Bobowski szef zakładowej „Solidarności”, który przed tygodniem wzywał pracowników do protestu wczoraj „nie potwierdzał i nie zaprzeczał”, że wiedział o wycofaniu już następnego dnia wniosku Szczecha. Podtrzymuje za to, że jest zadowolony z efektów protestu, bo zakładany cel został osiągnięty. Kilkakrotnie powtórzył, że w zakładzie dziś rządzi „dyrektor Nowakowski z dyrektorem Kossakowskim, którzy tworzą jedno ciało i razem podejmują decyzje”.
Janusz Nowakowski, który formalnie ma zostać dyrektorem MPK od 1 grudnia 2012 roku mówi, że mimo iż udzielone mu pełnomocnictwa w sytuacji gdy wrócił do pracy pan Kossakowski nie obowiązują, to został poproszony przez prezydenta o włączenie się w większym stopniu w zarządzanie firmą, więc to robi.
Zarówno Nowakowski jak i Bobowski nie chcą powiedzieć na czym chcą oszczędzać w MPK. Zgodnie mówią tylko tyle, że nie chcą zwolnień pracowników
- My liczny, że przedsiębiorstwo będzie funkcjonować, autobusy będą jeździć, a pobory będą na czas – mówił Mirosław Bobowski w środę tuż przed rozmowami o propozycjach oszczędnościowych z kierownictwem MPK czyli „dyrektorem Nowakowskim i z dyrektorem Kossakowskim”.
„Nic do stracenia”
Zagmatwaność sytuacji w MPK prezydent Czerniawski wczoraj usiłowała wytłumaczyć dziennikarzom. Przekonywał, że dyrektora Szczecha nie mógł przenieść na inne stanowisko „bo został zatrudniony jako dyrektor”. Opowiadał, że od dłuższego czasu o trudnej sytuacji w zakładzie rozmawiał także ze związkowcami, których przed ubiegłotygodniowym protestem prosił o wstrzemięźliwość i zapewniał, że podejmuje działania zmierzające do poprawy sytuacji finansowej w miejskim zakładzie. Zapowiedział, że na najbliższą sesję Rady Miasta skieruje dwa wnioski, które mogą powstrzymać „zapaść” MPK. Pierwszy dotyczy zwiększenia stawki wozokilometra z 2,96zł do 3,28 zł co księgowo podniesie koszty zakładu i umożliwi wsparcie dodatkowymi niemal 33 tys zł z budżetu miasta i to jeszcze w tym roku. Drugi wniosek ma dotyczyć przyznania z kasy miasta jednorazowej subwencji, która ma „zrekompensować” zakładowi decyzję „kierownictwa MPK” przenoszącej przyznane przed miesiącem przez radnych pieniądze na inwestycje – m.in. zakup wiat przystankowych - do wydatków bieżących czyli na pensje dla załogi.
- To na dzień dzisiejszy daje płynność zakładu i gwarantuje wypłatę poborów – mówił prezydent Czerniawski.
Według Czerniawskiego te ruchy zapobiegną „zapaści” MPK w październiku i listopadzie. Co będzie w grudniu? To będzie wiadomo po oszczędnościowych propozycjach „załogi i nowego kierownictwa”. Prezentując je prezydent chce przekonać radnych do poparcia jego propozycji natychmiastowego wsparcia MPK.
Dodajmy tylko że już wcześniej zapisane w budżecie miasta dotacje dla miejskiego przewoźnika na ten rok przekraczają 5 mln zł.