Proces w sprawie pomocy ISIS wrócił na wokandę białostockiego sądu
Ostatniego świadka z wniosku prokuratury przesłuchał w poniedziałek (23.01) Sąd Okręgowy w Białymstoku, w procesie czterech Czeczenów oskarżonych o wspieranie tzw. Państwa Islamskiego (ISIS). Świadek był pytany m.in. o leczenie w Polsce mężczyzny z postrzałem.
Czterech obywateli Rosji, deklarujących narodowość czeczeńską, prokuratura oskarża o to, że działali w zorganizowanej grupie przestępczej w Polsce i w Turcji, m.in. gromadząc pieniądze na potrzeby działań o charakterze terrorystycznym, prowadzonych przez ISIS. W zarzutach jest mowa o blisko 9 tys. euro.
Według aktu oskarżenia, grupa działała od maja do października 2014 r. w Białymstoku, Łomży, Warszawie i innych miejscach w Polsce, a także w Turcji, rekrutując bojowników na tzw. dżihad, a także zajmowała się organizowaniem i kupowaniem sprzętu paramilitarnego.
Do aktów terrorystycznych miało dochodzić na terytorium Syrii i Iraku, tam też trafiał kupowany sprzęt. W śledztwie pojawił się wątek leczenia w Polsce (w szpitalach w Łomży i Białymstoku) Czeczena rannego w walkach. Sąd bada, czy mężczyzna doznał ran w Czeczenii, czy - jak twierdzi prokuratura - w Syrii.
Oskarżeni są aresztowani od zatrzymania przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na początku 2015 roku. W poniedziałek (23.01) sąd przedłużył ten areszt do maja. Wszyscy zatrzymani nie przyznają się do zarzutów.
Białostocki sąd przesłuchiwał byłą pracownicę Fundacji "Ocalenie" w Łomży
W poniedziałek białostocki sąd przesłuchiwał byłą pracownicę Fundacji "Ocalenie" w Łomży. Fundacja ta zajmuje się pomocą uchodźcom. Przesłuchiwana kobieta ma pochodzenie czeczeńskie i status uchodźcy. Przebywała w Polsce od jesieni 2003 roku, a obecnie mieszka w Niemczech. W fundacji zajmowała się m.in. pomocą uchodźcom w kontaktach z urzędami i instytucjami polskimi. W środowisku Czeczenów mieszkających w Łomży i jej okolicach, kobieta była znana i poważana.
Pracownica opowiadała, że w 2014 roku w ośrodku pojawił się mężczyzna z raną postrzałową. Mówił, że doznał jej podczas walk z wojskami rosyjskimi w Czeczenii. Kobieta pomagała mu, by został przyjęty przez lekarza a potem trafił na operację (kulę usunięto mu w Białymstoku).
W jej wyjaśnieniach pojawił się też wątek Syrii. Jak przyznała kobieta, dopytywana przez prokuratura, od żony tego mężczyzny usłyszała, iż do postrzału doszło nie w Czeczenii, a właśnie w Syrii. Dodała, że ranny najpierw był traktowany w środowisku jako bohater wojenny, który walczył przeciwko Rosjanom, z czasem jednak jego obecność stała się uciążliwa. Ostatecznie Czeczen wyjechał do Turcji, a jego rodzina do Finlandii.
"Czuję swoją winę, że nie obroniłam moich rodaków - uchodźców, którzy mieszkali bardzo długo w Łomży" - mówiła przesłuchiwana, a sąd dopytywał co ma na myśli. Z kontekstu jej wypowiedzi wynikało, że chodzi o to, iż Czeczeni tam mieszkający wdali się w niebezpieczne kontakty, które zakończyły się oskarżeniem, a ona nie zareagowała na to w porę.
"Powinnam była mu (mężczyźnie, który był ranny) powiedzieć, żeby szybko wyjechał" - mówiła pracownica fundacji w zeznaniach składanych w śledztwie w prokuraturze. Zwracała np. uwagę, że on ciągle narzekał na warunki pobytu w Polsce. Zapewniała, iż nie było żadnych zbiórek pieniędzy "na wojnę w Syrii". "Ludzie boją się ideologii ISIS, w Łomży nikt na ten temat żadnej agitacji nie prowadził" - dodała kobieta.
Po jej zeznaniach sąd uwzględnił wniosek adwokatów i obejrzał nagrania wideo, które mają być dowodem na to, iż zbiórka pieniędzy była prowadzona, ale na aparat słuchowy dla osoby poszkodowanej w Czeczenii. Nagrania były prezentowane z wyłączeniem jawności.
Proces został odroczony do drugiej połowy lutego
Proces został odroczony do drugiej połowy lutego, ma być wówczas przesłuchany w charakterze świadka funkcjonariusz ABW. Sąd wciąż czeka również na tłumaczenie, z czeczeńskiego i rosyjskiego na język polski, rozmów oskarżonych, nagranych w ramach tzw. kontroli operacyjnej przez ABW.
Na pierwszej rozprawie wnioskowali o to obrońcy. W ocenie ich klientów, dotychczasowe tłumaczenia nie są dokładne, a stanowią raczej streszczenie tych podsłuchów. (PAP, oprac. mag)