Gazeta Bezcenna nr 125
Nie dalej jak na początku tygodnia satelity szpiegowskie wykryły ogromny wzrost temperatury na terenie całej Rzeczypospolitej. Na globusie Polski pojawiło się 49 bliżej niezidentyfikowanych plam termicznych. Amerykanie postawili w stan gotowości swoje niemieckie bazy wojskowe. Francuzi postanowili zorganizować powszechny pobór do wojska. Punkt zborny na wszelki wypadek ustawiono w Dunkierce. Włochy postawiły pomnik Benito. Czesi postawili Jakuba Jandę na Wielkiej Krokwi, a nasi w odwecie wystawili Krystynę Jandę w Wielkiej Pardubickiej. Tylko polski minister infrastruktury postawił oczy w słup, jak dowiedział się, że to jego sprawka.
Zgodnie z nowym rozporządzeniem, w środku zimy, w okresie największych mrozów, tej zimy, załogi Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego grzali asfalt. Nie jest to bynajmniej synonim palenia gumy, który jest takowym sam w sobie, ani tym bardziej czynności prowadzących do wzmocnienia kondycji rodzimych zakładów spirytusowych. Chłopaki, również łomżyniaki, grzali całkiem na poważnie. Rzeczony bowiem minister nie chciał ustąpić i wpadł na pomysł, że zmaluje taki interes egzaminatorom w kraju. Ci musieli pomalować pasy na placu manewrowym, o czym szeroko pisała i pisze nawet w tym numerze Gazeta Bezcenna. Wszystko po to, by poprawić bezpieczeństwo na drogach, bo gawiedź się skarży, że nawet cięciwa indiańskiego łuku jest szersza niż łuk na placu. Trzeba więc poprawić co nieco. Tu przykręcić, tu zmajstrować, tam zmalować i już. A propos malowania. I malowali chłopaki, ogrzewając asfalt do pięciu stopni Celsjusza, bo tylko w takiej temperaturze farba trzyma się nawierzchni. Nasz naród bowiem lubi wyzwania, a co to za problem pomalować pasy wiosną lub latem. Wszystko ma oczywiście doprowadzić do zmian w kształceniu przyszłych kierowców, co ma wydatnie wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa na drogach. Nie wiadomo czy na decyzje z tym związane miało wpływ bezpieczeństwo podróżującego po Europie fakira Borela, który ostatnio zawitał do Łomży? O czym szeroko nie pisała, a pisze Gazeta Bezcenna. Czy może bezpieczeństwo finansowe bliżej niezidentyfikowanej firmy, która coś tam potrzebnego przy egzaminach produkuje? Prędzej biblijny wielbłąd przekona wątpiących niż kiedykolwiek się o tym dowiemy. Jakiś niedowiarek powie, że wystarczy zabrać fakirowi madejowe łoże, a jego bezpieczeństwo wzrośnie o wysoki procent. Nic bardziej mylnego. Chłopina w imię pokoju przemaszerował już pół Europy i dwa razy został potrącony. I to dwa razy w Polsce. Tylko, że prawdopodobieństwo, że minister zrobił to w imię bezpieczeństwa naszego druha i innych piechurów jest tak samo ogromne jak to, że zrobił to w imię polsko-francuskich dobrosąsiedzkich stosunków. Wszakże narobił sporo zamieszania, a kandydatom na przyszłych kierowców już od kilku tygodni śni się, że kalesonki będą pełniusie. Nic bardziej mylnego. Wszystko będzie w najlepszym porządku. Skąd ten wniosek? Z łaskawości ministra! Przecież nie nakazał mocą rozporządzenia ogrzewać asfaltu ciałami kursantów. Życząc powodzenia w nowej prawojezdnej rzeczywistości, pożegnam się z kandydatami na kierowców, staropolskim: Oby wam wspomaganie nie wysiadło!.
Mariusz Rytel