Wizerunek nadszarpnięty
Cesarzowa postanowiła pewnego dnia poprawić swój społeczny wizerunek. Działo się to w 1915r., kiedy ofensywa połączonych wojsk niemiecko – austriackich wyrzuciła żołnierzy rosyjskich daleko na wschód. Car okazał się fatalnym dowódcą, tracąc w wyniku fatalnych decyzji wojskowych setki tysięcy żołnierzy. Tak daleko na wschodzie żołnierze nie bywali od czasów eskortowania polskich powstańców po stłumieniu ostatniego zrywu narodowego. Kraj pogrążony w chaosie o całe zło obwiniał cesarzową, którą oskarżano o kolaborowanie z nieprzyjacielem i bliskie... zbyt bliskie stosunki z Rasputinem. Dynastia chyliła się ku upadkowi i w celu poprawienia społecznego wizerunku bogów i carów postanowiono zastosować kilka prostych wydawałoby się zabiegów marketingowych.
Tylko środowe wydarzenia przynoszą nam w tym względzie znamienny przykład. Pielęgniarki i lekarze zablokowali Aleje Ujazdowskie w Warszawie, co ewidentnie pogorszyło ich wizerunek wśród grupy kierowców zdążających rano do pracy. W trosce o społeczne postrzeganie pracowników służby zdrowia policja postanowiła przyspieszyć akcję ewakuacyjną tychże. W wyniku interwencji swój jakże nadszarpnięty przez ostatnie afery wizerunek poprawili pracownicy pogotowia ratunkowego, na czas dojeżdżając do rannych kobiet. Zrobił się straszny kocioł i nikt już nie dbał o prawdziwe powody demonstracji. Postanowili o tym przypomnieć politycy opozycji, którzy otoczyli kordonem protestujących i zaczęło się zapewnianie, obiecywanie, współczucie i oburzanie. Politycy koalicji wycofali się na z góry upatrzone pozycje, przygotowując już swoje wystąpienia na następną kadencję. Wtedy, ponad wszelką wątpliwość, zajmą miejsce swoich kolegów, a doświadczenie we wspieraniu protestujących grup zawodowych przyda się jak znalazł. Już w środę rano z pomocą białemu personelowi wyruszyły ze Śląska składy wypełnione po brzegi tymi, którzy postanowili przerwać urabianie czarnego złota, czym zapewne starali się potwierdzić swój wizerunek wśród mieszkańców reszty kraju. Galimatias wyrósł z tego ogromny, sprawę komentowali wszyscy i każdy miał w tej sprawie wiele do powiedzenia. Większość oczywiście, kosztem meritum, dbała o nienaganny wizerunek w zależności od reprezentowanych z grubsza poglądów. Jedni mówili o dobru Polski, inni o Polaków. Okazuje się, że bez zbędnej żenady można te dwa warunki rozdzielić i wykorzystywać w zależności od prezentowanych przekonań. Wyraźny problem z zajęciem stanowiska mieli pytani przez wszędobylskich reporterów przechodnie. Przerażenie w oczach zdawało się odzwierciedlać to, co czuje większość (jakieś 38 mln obywateli nie jest bezpośrednio zamieszana w sprawę) , oczywiście ta większość, której troska o własny wizerunek nie jest obca. Po pierwsze - protesty lekarzy i innych grup medycznych dają nam możliwość dyskutowania i narzekania na powszechną korupcję, po drugie – kłopot w tym, że każdy z nas prędzej czy później trafi do lekarza i lepiej żeby zapamiętał nas z dobrej strony. Utrzymanie więc wizerunku w całym tym zamęcie nie jest łatwe. Dbamy o to, by nie spotkał nas kazus cesarzowej. Proponują krótkie ćwiczenie, które pozwala zaoszczędzić na specjalistach od wizerunku. Wieczorem spoglądamy spokojnie w lustro, przypominamy sobie najważniejsze epizody minionego dzionka i przez chwilę staramy się nie spuszczać wzroku. Działa niezależnie od zajmowanego stanowiska.
Mariusz Rytel