Świętość i Muzyka
Monumentalnym koncertem Łomżyńskiej Orkiestry Kameralnej w Katedrze zakończył się w niedzielę III Jesienny Festiwal Muzyczny Sacrum et Musica im. Jana Pawła II. Trwające półtora miesiąca coniedzielne spotkania z muzyką sakralną w różnych kościołach Łomży, Czyżewa, Kolna i Białegostoku pokazują, że idea Jana Miłosza Zarzyckiego trafiła nie tylko w 1000-letnim grodzie nad Narwią na podatny grunt. Wciąż szukamy piękna w muzyce klasycznej, która jest echem naszego serca...
Orkiestrę poprowadził dynamicznie i z pasją od czterech lat jej dyrektor i dyrygent Jan Miłosz Zarzycki. Uwznioślające Ave Maria ............ Donizetti'ego wykonał tenor Waldemar Bączyk z Sopotu, chociaż... rodem z Zambrowa. - Chodziłem na kurs organistowski do prof. Stanisława Winiarskiego w Łomży - powiedział mi śpiewak, a profesor był z nami w zakrystii. - Jednak zawsze akustykę Katedry oceniałem z wysokości organów, a po raz pierwszy stanąłem od strony prezbiterium. Ponad 500-letnia świątynia ma nie tylko sprzyjający muzyce klimat, ale i akustykę. Tę opinię potwierdzili także inni soliści koncertu: Bożena Bojaryn-Przybyła (sopran), Ewa Głażewska (mezzosopran; obie z Białegostoku) i Tomasz Piluchowski (baryton z Warszawy). Ich mistrzowskie i nasze, mniej wprawne, ucho usłyszało w Katedrze niuanse Pierwszej Litanii Ostrobramskiej Stanisława Moniuszki. Szkoda, że nie zdarzyło się jeszcze w Łomży wykonanie wszystkich czterech litanii naszego kompozytora narodowego, ale już ta "próbka" pokazuje, że łomżyńscy kameraliści są w dobrej formie. Spokojne, modlitewne, wręcz kontemplacyjne zawołania litanii znakomicie podkreślała utrzymana w gęstym, nerwowym, niemalże onirycznym rytmie zwielokrotniona fraza orkiestry. Nie byłoby może takich pochwał, gdyby nie Suwalski Chór Kameralny, kierowany przez Grzegorza Bogdana. Może Łomża pozazdrościć sąsiadom z północy tak zdolnej młodzieży i dorosłych. A nie jest to chór kościelny czy szkolny, tylko... miejski! To kładę na sercu wiceprezydentowi Krzysztofowi Choińskiemu, który także przybył z małżonką na koncert w Katedrze. Łomżę powinno być stać na chór, który może współpracować z obchodzącą 30-lecie orkiestrą. Wielu utworów nie słyszymy na koncertach ŁOK, bo nie ma chóru (może z wyjątkiem Ad Libitum... Voci Unite...?), który byłby partnerem dla naszych kameralistów.
Skoro wspomniałem o 30-leciu ŁOK, to przypomnę swój pomysł sprzed roku. Na otwarcie po remoncie sali koncertowej, który być może skończy się na gwiazdkę 2008, nasza orkiestra powinna koniecznie (wg MRD, oczywiście) mieć nagrany duży, porządny i rozległy repertuarowo album. To lepsza promocja niż breloczki.
W Katedrze usłyszeliśmy też "na góralską nutę" Orawę Wojciecha Kilara. Ostre, rytmiczne partie smyków znają Państwo z większości wykonań kapel góralskich, lecz w Katedrze finałowe "Hej!!!" - zaproponowane przez dyrygenta ŁOK - zabrzmiało z gardeł lekko zziębniętych słuchaczy na początku nieśmiało. Ale... Niezwykle śmiało jak na publiczność prowincjonalnego miasteczka nad wysychającą rzeczką. Pochwalili to również soliści, których zaskoczyło, że takie "hej" w obecności JE Ks. Bp. Stanisława Stefanka jest możliwe. - Taka propozycja muzyczna jest bardzo potrzebna współczesnej Łomży, bo łatwiej kupić hałaśliwe krążki niż wybrać się do sali koncertowej czy świątyni - powiedział mi po koncercie ordynariusz łomżyński. - Żeby posłuchać muzyki, gdzie harmonia kompozycji połączona jest z precyzją wykonania. Ksiądz Biskup nie miał wątpliwości, że Świętość i Muzyka idą w parze. - Przecież piękno to jedno z imion Boskich – przypomina hierarcha. - To odpowiedź na potrzebę ładu i serdecznego odniesienia do ludzi, które są w sercu każdego człowieka.
Nawet soliści finałowego koncertu Sacrum et Musica, którzy przysiedli przed obrazem Matki Boskiej Pięknej Miłości w Katedrze, śpiewali "Barkę", ulubioną pieśń Jana Pawła II. Ten wizerunek koronował nasz Papież.
Mirosław R. Derewońko